Na granicy z Białorusią służby uratowały 17-letnią Kongijkę
Nieletniej groziła śmierć z wychłodzenia. Straż Graniczna zorganizowała jej kuratora; ten złożył wniosek o ochronę. Teraz trwa procedura - informuje w sobotę dziennik "Fakt".
Gdyby nie nasi strażacy i funkcjonariusze Straży Granicznej, 17-letnia migrantka z Konga zmarłaby na bagnach z wychłodzenia; w szpitalu okazało się, że jest w stanie hipotermii; dziś czuje się lepiej i czeka na azyl w jednym ze strzeżonych ośrodków dla uchodźców - informuje "Fakt".
Według dziennika, nastolatka przedarła się z Białorusi do Polski wraz z grupą Syryjczyków. 19 września grupę migrantów, którzy ugrzęźli na bagnach w rozlewisku rzeki Supraśl w Pieńkach, odnalazła straż pożarna i straż graniczna. "Fakt" ustalił, że polskie służby odwiozły do szpitali siedem osób.
"Straż Graniczna zorganizowała nieletniej kuratora. Ten w jej imieniu złożył wniosek o ochronę. Teraz trwa procedura" - potwierdza w rozmowie z gazetą major Katarzyna Zdanowicz z Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej. "Fakt" dodaje, że kuratorem dziewczyny został jeden ze strażników. Informuje też, że nie wiadomo, jakie losy spotkały jej rodzinę.
"W Kongu od 20 lat trwa wojna domowa, do tego dochodzi bieda i szalejące epidemie" - czytamy w "Fakcie".
Źródło: PAP / pk
Skomentuj artykuł