Otylia Jędrzejczak: znaleźć nowy cel w życiu
Kariera pływaczki Otylii Jędrzejczak znów na zakręcie. Jej występ w igrzyskach w Londynie zakończył się niepowodzeniem. Zmusiło ją to do zastanowienia się nad sensem kontynuowania wyczynowego uprawiania sportu. - Muszę znaleźć nowy cel w życiu - przyznała.
- Zastanawiam się, w którą stronę pójść. Wciąż bardzo ciągnie mnie do pływania. Nie ukrywam też, że trochę obawiam się życia bez wyczynowego sportu, a przede wszystkim tego pierwszego kroku. Może wciąż będę to robiła, ale bardziej dla zabawy. Na pewno jednak muszę znaleźć sobie nowy cel w życiu - powiedziała mistrzyni olimpijska z Aten.
Podczas majowych mistrzostw kraju w Olsztynie Jędrzejczak nie wypełniła, ustalonego przez Polski Związek Pływacki, indywidualnego minimum uprawniającego do startu w Londynie. Kwalifikację wywalczyła sztafeta z jej udziałem i to tylko dzięki temu, że wycofały się Holenderki. Do igrzysk przygotowywała się w Hiszpanii i nie ma sobie nic do zarzucenia.
- Wszystko wyglądało naprawdę bardzo dobrze. Trener Bartosz Kizierowski chwalił mnie mówiąc, że od marca pracowałam znacznie lepiej niż na początku. Rzeczywiście zasuwałam jak tylko mogłam. Poprawiłam wiele elementów: nawroty, ułożenie na wodzie czy finisz. Mówiąc krótko - wykonałam kawał dobrej roboty - zaznaczyła.
To nie były jedyne plusy zajęć pod jego okiem.
- Nauczył mnie przyjemności z pływania. Dwa lata po igrzyskach w Pekinie nienawidziłam tego. Pływanie stało się koszmarem. Pozytywne nastawienie zaczęło się od wyjazdu do Stanów Zjednoczonych, a Bartek umiejętnie je pogłębił - dodała.
Do tego, co wydarzyło się w półfinale londyńskich igrzysk Jędrzejczak, w którym zajęła 16. miejsce, finiszując daleko za rywalkami, nie chce wracać.
- Nie widziałam tego wyścigu i nie zamierzam oglądać. Chcę go wymazać z pamięci. Dlatego rozliczając się przed sobą z ostatnich dwóch lat, robię to tylko do wyścigu eliminacyjnego na 200 metrów delfinem. Nie rozumiem, dlaczego wynik w półfinale był tak słaby, bo pracowałam bardzo ciężko. Londyńskie igrzyska oceniam jednak bardzo pozytywnie. Te starty dużo mnie nauczyły, np. tego, że muszę mieć w sobie więcej spokoju - przyznała.
Jeśli najlepsza polska pływaczka w historii zdecyduje się kontynuować karierę, to wciąż będzie trenować w Madrycie.
- W grę wchodzą tylko zajęcia pod okiem Bartka Kizierowskiego, a z tego, co wiem, on nigdzie się nie wybiera. Dlatego pewnie dalej za własne środki ćwiczyłabym w Hiszpanii - podkreśliła.
Po feralnym starcie w półfinale Jędrzejczak zrezygnowała z udziału w sztafecie 4x200 m stylem dowolnym. Zastąpiła ją 16-letnia Diana Sokołowska. Trudno to jednak nazwać symboliczną zmianą warty.
- Dziewczyny walczą i wierzę, że będą się rozwijać, ale w Londynie żadna poza mną nie przebrnęła eliminacji - podsumowała.
Już wcześniej sygnalizowała, że idealnym momentem na zakończenie kariery wydają się jej przyszłoroczne mistrzostwa świata w Barcelonie. To właśnie w stolicy Katalonii dziewięć lat temu zdobyła pierwszy złoty medal w zawodach tej rangi.
- Będę się nad tym zastanawiać, jednak nie za długo, bo nie mogę sobie pozwolić na dłuższą przerwę w treningu. Potrzebuję miesiąc, może dwa - zakończyła.
Skomentuj artykuł