PLH: Porażka Cracovii po kuriozalnych błędach
Hokeiści Comarch Cracovii przegrali na własnym lodowisku w pierwszym meczu finału PLH z nowotarskim Podhalem 3:4. Za sprawą bonusu Pasów za wygrane w sezonie zasadniczym w rywalizacji do czterech zwycięstw jest remis 1:1.
Gospodarze przygotowali się do inauguracji finałowej rywalizacji niezwykle solidnie. Wrażenie robiło oświetlone wielobarwnie z zewnątrz lodowisko, prezentacja ekipy gospodarzy w towarzystwie ferii ognia i dymu, hymn klubowy w wykonaniu śpiewającego na czerwonym dywanie przy dźwiękach mandoliny Macieja Maleńczuka. Zabrakło jednego - zwycięstwa.
Pierwsza tercja spotkania stała pod znakiem niewielkiej przewagi gospodarzy, ale kibice nie ujrzeli bramek. W drugiej odsłonie na prowadzenie wyszło Podhale. Gdy sędziowie sygnalizowali karę dla jednego z graczy Pasów, Piotr Kmiecik z bliska pokonał Rafałą Radziszewskiego. Gospodarze szybko wyrównali i gdy wydawało się, że łapią powoli wiatr w żagle, popełnili dwa katastrofalne błędy, które okazały się brzemienne w skutkach. Najpierw Radziszewski - w chwili, gdy zakończyła się kara Sebastiana Bieli - tak przyjmował na łopatkę kija zmierzającą obok słupka wrzutkę Damiana Kapicy, że krążek wpadł do bramki. Po kilkudziesięciu sekundach wyprowadzający krążek z własnej tercji jeden z obrońców Cracovii pośliznął się, "gumę" przejęło Podhale, a Milan Baranyk precyzyjnym strzałem pokonał bramkarza Pasów. Do końca tercji wynik nie uległ już zmianie.
W ostatniej odsłonie meczu gospodarze rzucili się do odrabiania strat i gracze "Szarotek" zaczęli faulować. Grając w przewadze dwóch zawodników Cracovia zdobyła bramkę kontaktową. Minęły dwie minuty i Kolusz ponownie uciszył trybuny na lodowisku przy ulicy Siedleckiego, zdobywając czwartego gola dla Podhala. Nowotarżanin mógł dobić krakowian w 45. minucie, ale przestrzelił rzut karny. Po chwili Pasy ponownie zmniejszyły straty, ale - mimo kilku okazji - nie zdołały doprowadzić do wyrównania.
To pierwsza porażka Cracovii w tegorocznych rozgrywkach play-off. Już jutro przekonamy się, jak wpłynie na podopiecznych Rudolfa Rohaćka. Mimo przegranej Pasy pozostają faworytem finału, ale Podhale udowodniło dziś, że po półfinałowej niespodziance - jaką było wyeliminowanie GKS-u Tychy - ma ochotę sprawić następną.
W pierwszym meczu o brązowy medal GKS Tychy przegrał po dogrywce z Zagłębiem Pol Aqua Sosnowiec 4:5.
Comarch Cracovia - Wojas Podhale Nowy Targ 3:4 (0:0, 1:3, 2:1)
0:1 Kmiecik (Ivičič) 26:11
1:1 Łopuski (Musial) 28:26
1:2 Kapica 36:10
1:3 Baranyk (Bakrlik) 36:49
2:3 Dudaš (Łopuski) 41:26, w podwójnej przewadze
2:4 Kolusz (Baranyk) 43:56
3:4 Musial (Łopuski, Radwański) 45:33
W rywalizacji do 4 zwycięstw jest remis 1:1
GKS Tychy - Zagłębie Pol Aqua Sosnowiec 4:5 (0:1, 3:1, 1:2, dogr. 0:1)
0:1 T. Kozłowski (M. Kozłowski, Marcińczak) 14:51, w przewadze
1:1 Paciga (Bacul) 26:01
2:1 Proszkiewicz (Parzyszek, Majkowski) 28:10
3:1 Woźnica (Bagiński) 32:26
3:2 Luka (Koszarek) 37:43
3:3 M. Kozłowski 48:29
3:4 Różański (Dronia, Sarnik) 49:45, w przewadze
4:4 Kotlorz (Wołkowicz, Bagiński) 53:23, w podwójnej przewadze
4:5 Jaros 61:42, w przewadze
W rywalizacji do 4 zwycięstw jest remis 1:1
Skomentuj artykuł