Podatki i przestępczość. Trump wysyła Gibsona do miasta aniołów, by zatrzymać exodus artystów

Mel Gibson właśnie został mianowany jednym ze „specjalnych wysłanników” prezydenta USA Donalda Trumpa do Hollywood. Aktor zadeklarował, że chce pomóc rozwiązać problem ludzi porzucających Hollywood z powodu wysokiej przestępczości, wysokich podatków i przepisów prawa – podaje amerykański Business Insider.
Złote lata Hollywood jeszcze raz
Przed swoją inauguracją Trump mianował Mela Gibsona, Sylvestra Stallone'a i Jona Voighta ambasadorami Hollywood i powierzył im zadanie ożywienia branży filmowej.
Gibson powiedział, że jest „gotowy, chętny i zdolny do służby” Trumpowi.
– Wiele osób wyjechało i nie winię ich za to – powiedział i dodał, że wielu z nich wyjechało z powodów, takich jak przestępczość, szkoły, wysokie podatki i przepisy. - To już im nie odpowiadało. Nawet ludziom o liberalnych poglądach to już nie odpowiadało. Ale co się stanie, jeśli wszyscy wyjadą? – mówił w Fox News.
I dodał: - Ludzie wyjeżdżają gdzie indziej, ponieważ jest to bardziej opłacalne. Jest po prostu wiele zaporowych przepisów i rzeczy, które moim zdaniem można by znieść. Ale myślę, że można to naprawić.
Przestępczość, szkoły, wysokie podatki i przepisy
Jak wcześniej informował Business Insider, w latach 2021-2022 nieco ponad 817 tys. osób opuściło Kalifornię. To najwięcej ze wszystkich stanów w tym okresie.
Wśród osób, które zdecydowały się opuścić Złoty Stan w ostatnich latach, są aktorzy, reżyserzy i producenci, w tym inny ambasador Hollywood, Sylvester Stallone – podaje Business Insider
W wywiadzie dla Fox News Gibson powiedział, że na nowym stanowisku chciałby skupić się na zachętach podatkowych, ponieważ te oferowane przez gubernatora Kalifornii Gavina Newsoma mogą nie być „wystarczające”.
Taniej w Europie niż w USA
– Wiem, że Newsom przyznał pewne ulgi podatkowe, ale być może niewystarczające, ponieważ nadal nie działają. Są inne rzeczy, które to równoważą – mówił.
Gibson powiedział, że raz okazało się, że taniej jest polecieć z całą ekipą filmową do Europy, zapewnić zakwaterowanie i kręcić przez trzy dni, niż kręcić przez jeden dzień w Kalifornii.
– Coś tu jest nie tak – stwierdził.
Źródło: Business Insider
Skomentuj artykuł