Na policję wpłynęło w środę zgłoszenie dotyczące kobiety z urazem głowy; ranna znajdowała się w parku w pobliżu torów kolejowych w dzielnicy Szewczenkowskiej w Kijowie - przekazała stołeczna policja. Kobietę zauważyli przechodnie.
Na miejsce udali się policjanci. Nieprzytomną kobietę hospitalizowano. W szpitalu ranna zmarła.
Przy ofierze znaleziono dokumenty wydane na jej nazwisko świadczące o tym, że pracowała w ambasadzie USA.
Policja ustala okoliczności zdarzenia i poszukuje świadków. Poszukiwany jest mężczyzna w wieku 30-40 lat, który może mieć związek z pobiciem - dodano.
Dyrektor komunikacji MSW Ukrainy Artem Szewcznko napisał na Facebooku, że kobieta była obywatelką USA. Jak dodał, policja posiada informacje o jednym podejrzanym i poszukuje go. "Ale mógł to być też nieszczęśliwy wypadek" - oznajmił, podkreślając, że do zdarzenia mogło dojść, kiedy kobieta uprawiała jogging. Miała na sobie strój sportowy, a w uszach słuchawki. Według Szewczenki jej ciało znaleziono przy torach. "Śmierć takich nieostrożnych pieszych wskutek potrącenia przez pociąg nie jest rzadkością na kolei" - oznajmił.
Z kolei stojący na czele stołecznej policji Andrij Kryszczenko na kanale telewizyjnym Nasz poinformował, że w sprawie wszczęto dochodzenie z artykułu dotyczącego umyślnego zabójstwa.
Ambasada USA w Kijowie wyraziła na Facebooku głęboki żal z powodu śmierci Amerykanki ze "wspólnoty Ambasady USA na Ukrainie". Jak dodano, przedstawiciele placówki współpracują z władzami w celu ustalenia przyczyn jej śmierci.
Skomentuj artykuł