Walczył po stronie Rosji i zginął na Ukrainie. Nie żyje syn wicedyrektorki CIA

Michael Gloss, syn wicedyrektorki CIA Juliane Gallina, zaciągnął się do rosyjskiej armii i zginął w Ukrainie – powiadomił rosyjski niezależny portal Moscow Times. Gallina została w 2024 roku nominowana na stanowisko wicedyrektora CIA ds. innowacji cyfrowych.
Gloss przyjechał do Rosji w sierpniu 2023 roku, a miesiąc później podpisał kontrakt z rosyjskim ministerstwem obrony – przekazał portal.
Na front wysłano go w grudniu, zginął niespełna cztery miesiące później.
Jak podał amerykański serwis NBC News, w piątek rzecznik CIA potwierdził śmieć 21-letniego Michaela Glossa. Przekazano, że syn wysokiej rangi pracownika CIA zginął w ubiegłym roku, „walcząc w konflikcie w Ukrainie”.
Michael Gloss, an American citizen and the son of CIA Deputy Director for Digital Innovation Juliane Gallina Gloss, was killed in Ukraine while fighting on Russia’s side. https://t.co/ECOivzGilW pic.twitter.com/OTxLvOP5a4
— Julia Davis (@JuliaDavisNews) April 25, 2025
Dodano, że mężczyzna „zmagał się z problemami ze zdrowiem psychicznym”. Nie przekazano, po której stronie walczył. Rzecznik zaznaczył, że śmierć mężczyzny jest kwestią rodzinną, a nie sprawą bezpieczeństwa narodowego.
Gloss opuścił USA na początku 2023 roku. Był zainteresowany obroną środowiska i prawami kobiet, przedstawiał się jako zwolennik zlikwidowania wojen. Podróżował, uczestniczył w spotkaniach hipisowskich, pomagał ofiarom trzęsienia ziemi w Turcji. W pewnym momencie przyjął imię Hamza, zainteresował się kwestią palestyńską, zafascynował teoriami spiskowymi, ideami „świata wielobiegunowego” i walki z hegemonią Zachodu.
Po przybyciu do Rosji dołączył do grup w mediach społecznościowych, w tym „ZSRR Lenin Stalin Marksizm Komunizm Komuniści” i „Islam”. Przyjaźnił się z najemnikami z Nepalu i Chin. Miał powiedzieć znajomym, że chce uzyskać rosyjskie obywatelstwo.
Rodzina Glossa nie otrzymała żadnych szczegółowych informacji na temat śmierci syna – przekazał portal Moscow Times, powołując się na przyjaciół zmarłego.
PAP/x.com/dm
Skomentuj artykuł