32 poszkodowanych nadal w szpitalu
W szpitalach na terenie pięciu województw nadal przebywają 32 osoby poszkodowane w katastrofie kolejowej pod Szczekocinami - przekazało w sobotę działające przy wojewodzie śląskim Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego w Katowicach.
Z najświeższych, pochodzących z piątkowego popołudnia informacji służb wojewody wynika, że osoby ranne w katastrofie znajdują się w 17 szpitalach. Liczba placówek w czwartek i piątek wzrosła - niektórzy lżej ranni pacjenci byli przewożeni do szpitali bliższych ich miejscu zamieszkania.
Nadal najwięcej poszkodowanych - siedmioro - przebywa w szpitalu św. Barbary w Sosnowcu, sześcioro leży w trzech szpitalach w Krakowie, czworo - w Częstochowie, troje w dwóch szpitalach w Tarnowie; po dwie osoby leżą też w Piekarach Śląskich i Zawierciu. Pojedynczy ranni leczeni są w szpitalach w Myszkowie, Dąbrowie Górniczej, Czerwonej Górze k. Kielc, Busku Zdroju, Kielcach, Gdańsku, Siemianowicach Śląskich i Miechowie.
Na oddziałach intensywnej terapii znajdują się dwie osoby - pacjent Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich oraz pacjent szpitala powiatowego w Zawierciu.
Prowadząca dochodzenie po katastrofie Prokuratura Okręgowa w Częstochowie w przyszłym tygodniu ma opracować szczegółowy plan śledztwa. Do tej pory czynności prokuratury były planowane na bieżąco. Teraz zgromadzony materiał zostanie przeanalizowany, co da podstawę do sformułowania szczegółowego planu. Obejmie on listę kolejnych czynności, związanych np. z powołaniem biegłych, a także listę świadków do przesłuchania.
Przesłuchani zostali już członkowie rodzin osób zmarłych, a także dyżurna ruchu zatrzymana, a potem zwolniona po katastrofie. Kolejne przesłuchania obejmą m.in. pasażerów, wśród nich osoby przebywające w szpitalach - na ile pozwoli na to stan ich zdrowia, a także przedstawicieli kolejowych spółek i firm, które z nimi kooperują.
Prokuratura zapewnia, że zebrany materiał uzasadnia postawienie zarzutu nieumyślnego spowodowania katastrofy ze skutkiem śmiertelnym dyżurnemu ruchu z posterunku kolejowego w Starzynach. Według śledczych mężczyzna pełniąc obowiązki dyżurnego ruchu, doprowadził do skierowania jednego z pociągów na niewłaściwy tor, co spowodowało czołowe zderzenie z drugim składem.
Mimo wydania postanowienia o przedstawieniu zarzutu, dyżurnego dotąd nie można było przesłuchać ani przedstawić mu zarzutu - ze względu na stan zdrowia. Z opinii przesłanej w czwartek przez biegłych psychiatrów wynika m.in. że nie wiadomo, kiedy będzie to możliwe. Biegli wskazali też, że dla pełnej oceny stanu zdrowia dyżurnego konieczne jest zarządzenie obserwacji sądowo-psychiatrycznej.
Prokuratorzy jeszcze w czwartek wystąpili do sądu w Częstochowie z wnioskiem o miesięczną obserwację mężczyzny. Sąd rozpozna ten wniosek we wtorek, 13 marca. Jeśli zostanie uwzględniony, podejrzany trafi do specjalnego, zamkniętego oddziału. Obserwacja nie wykluczy możliwości przesłuchania dyżurnego, uzależnione to będzie jednak od bieżącej opinii biegłych na temat stanu jego zdrowia.
Śledztwo po katastrofie częstochowska prokuratura prowadzi pod nadzorem Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach.
W sobotę wieczorem w pobliżu Szczekocin k. Zawiercia - na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa - zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy Wschodniej i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wsch. - Kraków Główny. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał pociąg Przemyśl-Warszawa. W wyniku katastrofy zginęło 16 osób, a 57 zostało rannych.
Skomentuj artykuł