Apel do prezydenta przeciw odebraniu orderu Grossowi
Apel o wycofanie się z postępowania ws. odebrania Janowi Tomaszowi Grossowi Krzyża Kawalerskiego Orderu Zasługi RP skierowała do prezydenta grupa sygnatariuszy, m.in. przewodnicząca Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej i działacze opozycji demokratycznej w PRL.
- Uważamy za dalece niestosowne traktowanie tego rodzaju szykaną człowieka i Polaka, którego - łamiąc prawo - pozbawiono w roku 1969 obywatelstwa, następnie w wolnej Polsce uhonorowano odznaczeniem przeznaczonym dla ludzi, którzy swoją działalnością wnieśli wybitny wkład we współpracę łączącą Rzeczpospolitą Polską z innymi państwami i narodami - napisano w liście otwartym do prezydenta Andrzeja Dudy.
- Naprawiając krzywdę z roku 1969, potwierdzono w 2009 r. obywatelstwo Jana Tomasza Grossa, nie po to, by teraz karać go i upokarzać bez jasno sformułowanego powodu - czytamy.
Według autorów listu, "jeżeli odznaczenie, które prof. Gross formalnie otrzymał za niepodważalne "wybitne zasługi w nauce" miałoby być odebrane, oznaczałoby to zakwestionowanie znaczenia jego wieloletnich badań o Polsce i Europie Środkowej - m.in. prac o Armii Polskiej na Wschodzie, o sowietyzacji kresów wschodnich, o polskich dzieciach zsyłanych na Sybir, o Polsce pod dwiema okupacjami - które publikowane były w prestiżowych wydawnictwach amerykańskich jako opracowania pionierskie".
Sygnatariusze listu zwracają też uwagę, iż "nie jest także tajemnicą, że nadane prof. Grossowi odznaczenie było formą uznania i podziękowania za jego wieloletnią działalność opozycyjną, począwszy od wydarzeń Marca 1968, kiedy spędził 5 miesięcy w areszcie śledczym, poprzez zbieranie funduszy w roku 1976 na organizowaną przez KOR akcję pomocy robotnikom Radomia i Ursusa".
- Profesor Gross pomagał również w założeniu kwartalnika "Aneks" i w powstawaniu licznych publikacji w drugim obiegu. Próba symbolicznego zmazania jego zasług także w tej płaszczyźnie po prostu byłaby nieprzyzwoita - napisano dalej.
W ocenie autorów apelu "uruchomienie precedensu odbierania przyznanych uprzednio odznaczeń, z czym wiąże się arbitralna ocena często całego czyjegoś życia, osłabia autorytet państwa i rangę przyznawanych odznaczeń"; "prowadzi w atmosferze niedomówień do zastąpienia dyskusji nad naukowymi hipotezami ideologicznym osądem osoby".
Pod listem podpisali się m.in.: przewodnicząca Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej prof. dr hab. Barbara Engelking-Boni; wiceprzewodniczący MRO Henryk Wujec; dyrektor Centrum Żydowskiego w Oświęcimiu Tomasz Kuncewicz; dyrektor Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie prof. dr hab. Dariusz Stola; przewodniczący Komitetu Etyki w Nauce PAN prof. dr hab. Jan Woleński; dziennikarz, działacz opozycji demokratycznej w czasach PRL Konstanty Gebert; dziennikarz, współzałożyciel KOR Seweryn Blumsztajn; a także przewodnicząca Stowarzyszenia "Dzieci Holokaustu" w Polsce Joanna Sobolewska-Pyz i wiceprezeska Stowarzyszenia przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii Otwarta Rzeczpospolita Paula Sawicka.
O wpływające do Kancelarii Prezydenta wnioski, by prezydent odebrał Grossowi order, pytana była we wtorek szefowa Kancelarii Prezydenta Małgorzata Sadurska. - Do Kancelarii Prezydenta wpłynęło ponad dwa tysiące wniosków pod tym apelem. Różnego rodzaju organizacje, m.in. Reduta Dobrego Imienia, również taką petycję skierowała do Kancelarii Prezydenta - powiedziała minister.
Przypomniała, że wnioski te zaczęły wpływać po tym, jak Gross powiedział, że Polacy zabili podczas wojny więcej Żydów niż Niemców. - W tym momencie stan prawny jest taki, że wnioskodawcą przed laty był minister spraw zagranicznych (...). Przekazałam ten wniosek do zaopiniowania do obecnego ministra spraw zagranicznych - poinformowała Sadurska. Sprecyzowała, że wniosek został wysłany do resortu spraw zagranicznych 12 lub 14 stycznia.
Chodzi o artykuł Grossa pt. "Europejczycy Wschodni nie mają wstydu", zamieszczony we wrześniu ub. roku na stronie internetowej niemieckiego dziennika "Die Welt". Gross napisał, że - jego zdaniem - Europa Wschodnia nie wykazuje solidarności wobec kryzysu imigracyjnego, kraje te okazały się "nietolerancyjne, nieliberalne, ksenofobiczne, niezdolne do przypomnienia sobie ducha solidarności, który doprowadził je do wolności ćwierć wieku temu". Przyczynę oporu władz Polski przed przyjmowaniem dużej liczby uchodźców Gross dostrzegł w "postawach z czasów II wojny światowej i tuż po wojnie". - Polacy, słusznie dumni ze swojego antynazistowskiego ruchu oporu, w trakcie wojny zabili w gruncie rzeczy więcej Żydów niż Niemców - napisał.
69-letni Jan T. Gross to socjolog i historyk. Po aresztowaniu go przez władze PRL za udział w strajkach studenckich w marcu 1968 r. wyemigrował do USA. Jest profesorem historii Uniwersytetu Princeton. Zajmuje się historią zagłady Żydów w Europie w XX w. Jego książka "Sąsiedzi" z 2001 r. o mordzie w Jedwabnem zapoczątkowała debatę o Polakach uczestniczących w mordowaniu Żydów w czasie II wojny światowej. Tej też tematyce były poświęcone kolejne książki Grossa: "Złote Żniwa" (razem z Ireną Grudzińską-Gross) i "Strach".
Skomentuj artykuł