Bronisław Komorowski spotkał się z artystami
Finansowanie polskiej kultury z budżetu państwa jest niskie, ale po zsumowaniu wydatków władz lokalnych i pieniędzy z UE okazuje się, że w ostatnich latach na kulturę w Polsce przeznacza się coraz więcej - mówił Bronisław Komorowski podczas spotkania z twórcami.
Marszałek Sejmu pełniący obowiązki prezydenta Bronisław Komorowski spotkał się w poniedziałek w Warszawie z artystami reprezentującymi polskie teatry. W spotkaniu udział wzięli m.in. dyrektor Starego Teatru w Krakowie Mikołaj Grabowski, szef nowej prywatnej sceny w stolicy Teatru Imka Tomasz Karolak, aktorzy Iwona Bielska, Hanna Konarowska, Krzysztof Stelmaszyk, Marek Frąckowiak.
Na wstępie spotkania Komorowski ocenił, że pomiędzy politykami i tymi, którzy tworzą kulturę w Polsce "brakuje debaty".
Mikołaj Grabowski ze Starego Teatru poruszył m.in. sprawę finansowania polskiej kultury z budżetu państwa. - Obecnie państwo polskie wydaje ok. 0,37 proc. swego budżetu na kulturę...- mówił. Przypomniał, że trwa społeczna akcja zbierania podpisów pod apelem do premiera Donalda Tuska o zwiększenie wydatków na kulturę do 1 proc.
- Państwo polskie centralnie rzeczywiście daje za mało pieniędzy na kulturę - przyznał Komorowski.
W jego opinii nie można jednak liczyć nakładów na kulturę tylko na poziomie centralnym. - Należy również zsumować wydatki władz lokalnych i samorządowych. Ogromna ilość instytucji kultury jest finansowana z pieniędzy instytucji samorządowych - mówił. Zwrócił też uwagę, że coraz więcej pieniędzy na polską sferę kultury przeznaczanych jest z Unii Europejskiej.
- Uważam, że na poziomie centralnym (...) 1 procent przeznaczany na kulturę wydaje się być uzasadniony, ale nie stoi to w sprzeczności z faktem, że ilość pieniędzy w systemie jest obecnie większa, a nie mniejsza - podkreślił. Zdaniem Komorowskiego samo zwiększenia finansowania niewiele daje, musi powstać także mechanizm, który wymusi "większą zaradność i jakość" w polskiej kulturze.
Tomasz Karolak zwrócił uwagę, że w Polsce nie ma odpowiednich kryteriów oceniania sztuki przez urzędników, a stanowiska dyrektorskie obsadzane są często przez nieodpowiednich ludzi, typowanych partyjnie, a nie według kwalifikacji, na czym cierpi teatr i jego artyści.
- W teatrach powinna decydować sprzedaż biletów i liczba ludzi, którzy przychodzą na spektakl - to powinno być kryterium rozstrzygającym w wielu przypadkach - ocenił. Jak dodał, "konkurencja i wolny rynek to coś, co najskuteczniej reguluje wiele spraw, zwłaszcza tych gdzie jest problem pieniędzy".
Aktor Krzysztof Stelmaszyk mówił o potrzebie znalezienia przez władzę "Balcerowicza polskiego teatru", który dokonałby restrukturyzacji w sferze kultury. - Czego możemy oczekiwać od władz, od PO, od pana Komorowskiego? (...) To oni muszą przyprowadzić nam Balcerowicza do teatru, my go nie wymyślimy - mówił.
- Nie ośmielę się powiedzieć, że jestem zwolennikiem wpuszczenia Leszka Balcerowicza, którego niezwykle cenię, od razu do Starego Teatru w Krakowie (...), ale na pewno trzeba rozmawiać o zmianach - mówił Komorowski.
W jego opinii "istnieje możliwość stworzenia takiego miejsca, w którym niekoniecznie w świetle jupiterów, będzie można zastanowić się nad tym, jak pogodzić wiedzę o mechanizmach funkcjonowania państwa, polityki, finansów z wiedzą praktyczną, także o polskiej kulturze".
- Może w przyszłości, w obszarze zainteresowania prezydenckiego powinna powstać Rada ds. kultury, która nie reprezentowałaby poglądu, że najlepiej nic nie zmieniać, ale poszukiwałaby właśnie nowych rozwiązań, wymieniała dialog z administracją państwową, decydentami w kwestii finansów - powiedział Komorowski.
Skomentuj artykuł