Byliśmy świadkami wydarzenia bez precedensu
Współprzewodniczący Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych, były szef MSZ, prof. Adam Daniel Rotfeld o wizycie patriarchy Moskwy i całej Rusi Cyryla I oraz wspólnym przesłaniu podpisanym w piątek przez patriarchę i przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Józefa Michalika:
"Po raz pierwszy patriarcha Rosji przyjechał do Polski i do jakiegokolwiek kraju zachodniego, który nie ma takiej tradycji podtrzymywania stosunków, gdzie Rosja pretendowała i nadal pretenduje do tego, że jest to jej terytorium kanoniczne. My nie do końca podzielamy ten pogląd, że państwa mają terytoria kanoniczne, ale w Rosji dominuje takie przekonanie. Otóż Polska z tego punktu widzenia jest uznana przez Rosję za partnera o szczególnym znaczeniu.
I nie bez znaczenia jest to, że ten dokument - w moim przekonaniu - otwiera drogę do porozumienia między prawosławiem a katolicyzmem. To będzie długa droga, ale wcześniej czy później ona zostanie osiągnięta. I o tym mówił kardynał Dziwisz, kiedy było posiedzenie Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych; odwoływał się wtedy do marzenia Ojca Świętego Jana Pawła II, który chciał doprowadzić do przezwyciężenia tego podziału między Kościołem zachodnim, katolicyzmem, i Kościołem wschodnim, i praktycznie rzecz biorąc, oczekiwał na to, że będzie pozytywna reakcja ze strony rosyjskiego patriarchatu. Niestety za czasów poprzednika obecnego patriarchy (Aleksego II) to nie było możliwe. Tym razem to się okazało nie tylko możliwe, ale to on (patriarcha Cyryl) przyjechał do Polski; byliśmy świadkami wydarzenia bez precedensu.
Często pada pytanie, czy ten dokument jest historycznie przełomowy; na to odpowie przyszłość. To dokument niezwykle ważny, natomiast teraz powinien być przeniesiony do wiernych w różny sposób: powinien być elementem nauczania, inspiracją do refleksji. Ale powtarzam raz jeszcze: błędem jest interpretowanie tego dokumentu jako politycznego. Ci, którzy tak robią, szkodzą porozumieniu między Polakami a Rosjanami.
W tym dokumencie zapewne jest nie wszystko, co chciała osiągnąć polska czy rosyjska strona; specyfiką dokumentów uzgodnionych jest to, że obie strony godzą się na pewne ustępstwa. One polegają nie na tym, że (strony) zapisują to, do czego nie są przekonane; to, gdzie nie ma wspólnego stanowiska, jest pozostawione poza tekstem.
Ten dokument można odczytywać w ten sposób: ceną za osiągniecie porozumienia jest przemilczenie niektórych spraw, które nie zostały uzgodnione - one zastaną prawdopodobnie pozostawione do dalszych uzgodnień w przyszłości.
Wielu zwraca uwagę, że tam nie ma formuły wzajemnego przebaczenia. Otóż chcę powiedzieć, że nie przywiązywałbym do tego nadmiernej wagi, bo jest odwołanie do wspólnej modlitwy wszystkich chrześcijan, Ojcze Nasz: "I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Jeśli mi ktoś z państwa wytłumaczy, na czym polega różnica między tym odwołaniem do Ojcze Nasz a formułą przebaczenia, to będę zobowiązany.
To jest sukces, jego ojców jest rzeczywiście wielu; na szczęście jest wielu ludzi dobrej woli, którzy doprowadzili do uzgodnienia tego doniosłego aktu".
Skomentuj artykuł