Czy ustawa ws. składek trafi do TK?
Ryszard Petru apeluje do prezydenta o skierowanie do TK ustawy wprowadzającej - w jego ocenie - krzywdzące dla kobiet prowadzących działalność gospodarczą zasady opłacania składek na ubezpieczenie chorobowe. Z przedstawicielkami akcji przeciwko tym przepisom ma spotkać się prezydencka minister.
Chodzi o ustawę o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa, która czeka obecnie na podpis prezydenta Bronisława Komorowskiego. Jej projekt został przygotowany w resorcie pracy. Ustawa ma ograniczyć skalę nadużyć związanych ze składkami na ubezpieczenia chorobowe.
Ustawa ma wprowadzić zmiany w sposobie obliczania podstawy wymiaru zasiłku w przypadku krótszego niż 12 miesięcy podlegania ubezpieczeniu chorobowemu osób prowadzących działalność gospodarczą oraz innych osób, dla których podstawę wymiaru składek stanowi kwota zadeklarowana. Wyeliminować ma to sytuacje, gdy po krótkim, jedno-, dwumiesięcznym czasie opłacania składek na wysokim poziomie następuje długi okres pobierania zasiłku w wysokości adekwatnej do zadeklarowanej podstawy wymiaru (np. w czasie odpowiadającym urlopowi macierzyńskiemu i rodzicielskiemu).
Lider NowoczesnejPL Ryszard Petru zaapelował na konferencji prasowej przed Pałacem Prezydenckim o skierowanie ustawy o świadczeniach pieniężnych do TK przed jej podpisaniem. Wsparł tym samym akcję przedsiębiorczych kobiet "Matki na Działalności Gospodarczej: NIE! - dla prawa wstecz".
Szefowa prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek poinformowała PAP, że przedstawicielki akcji zostały zaproszone do Kancelarii Prezydenta i "w najbliższym czasie w imieniu prezydenta spotka się z nimi sekretarz stanu w kancelarii Irena Wójcicka".
Jednym z argumentów za skierowaniem ustawy do TK - jak mówił Petru - jest to, że ustawa "zapomina o tym, że ciąża trwa dziewięć miesięcy i zmienia reguły gry w trakcie trwania ciąży". Lider NowoczesnejPL nawiązał do trzymiesięcznego vacatio legis określonego w ustawie dla tych przepisów.
Reprezentująca przedsiębiorcze matki Małgorzata Borowska przekonywała, że ustawa powinna przewidywać dłuższe vacatio legis, by nie obejmowała kobiet, które teraz są w ciąży. "One są kompletnie nieprzygotowane na nowe prawo, które wejdzie w życie albo w dniu ich porodu, albo wtedy, gdy będą miały do opieki małe dziecko" - tłumaczyła.
Petru mówił też, że "ustawa jest tak napisana, jakby zakładała, że wszyscy, którzy prowadzą działalność gospodarczą są przestępcami, oszukują". - Przypominam słowa pani premier Ewy Kopacz, że przepisy tworzymy dla 99 proc. uczciwych, a nie dla 1 proc. przestępców - zaznaczył. Apelował, by tworzyć prawo dla uczciwych.
Małgorzata Wołoszyk zaangażowana w akcję przedsiębiorczych kobiet podkreśliła, że "ZUS ma środki, by wychwytywać tzw. naciągaczy, i to robi". - Natomiast ustawa ogranicza możliwość zdobycia wyższego świadczenia macierzyńskiego dla wielu uczciwych przedsiębiorczyń - tłumaczyła.
W jej ocenie polska przedsiębiorczyni to nie jest kobieta z pierwszej 500. najbogatszych Polaków. - Wśród nas są fryzjerki, kosmetyczki, położne, kobiety, które tak naprawdę pracują na etacie, ale musiały zarejestrować firmę, bo jak wiadomo, zatrudnianie etatowe jest bardzo niekorzystne w naszym kraju - tłumaczyła. - My ciężko pracujemy na te pieniądze - przekonywała.
Z kolei Borowska mówiła, że przepisy powinny pozwalać przedsiębiorczyniom w taki sposób odkładać składki, by miały godziwe świadczenie na poziomie pozwalającym na utrzymanie siebie i swoich dzieci. - Chciałabym być traktowana jak mama na etacie - po opłaceniu składek mieć 2,5-2,8 tys. zł świadczenia - mówiła. - Marzy mi się, że jeśli wkładam do ZUS swoje składki, które obecnie wynoszą 1,2 tys. zł, to wyjmuję przynajmniej tyle, ile wynosi moja najniższa faktura potrzebna do tego, by się na co dzień utrzymać każdego miesiąca - dodała.
Obok apelu Petru przedsiębiorcze kobiety przekazały również petycję, pod którą - jak informowały - podpisało się 5 tys. osób.
W petycji wyliczono, że kobieta, dla której minimalna podstawa wymiaru składek w 2015 r. wynosi 2375,40 zł, czyli prowadzi działalność gospodarczą co najmniej dwa lata, po opłaceniu obowiązkowej składki zdrowotnej będzie miała zasiłek w wysokości 1065,21 zł, zaś kobieta, która korzysta z preferencyjnej podstawy wymiaru składek dla nowych przedsiębiorców, czyli opłaca składki mniej niż dwa lata, po opłaceniu składki zdrowotnej będzie miała zasiłek w wysokości 17,77 zł.
Resort pracy w oświadczeniu zamieszczonym na swoich stronach zakwestionował te wyliczenia. Według ministerstwa nie ma świadczenia macierzyńskiego, które dziś wynosiłoby 17 zł. - Nie są także planowane zmiany, które miałyby go obniżyć. Jest wręcz odwrotnie - czytamy w oświadczeniu.
Resort zapewnia, że wysokość zasiłku macierzyńskiego uzależniona jest od wysokości wpłacanych składek, ale wynosi minimum ok. 300 zł i w przypadku zawieszenia firmy nie trzeba od tej kwoty odprowadzać składek zdrowotnych.
MPiPS przypomina też, że kobiety prowadzące działalność gospodarczą otrzymają wyrównanie od 1 stycznia 2016 r. do 1 tys. zł, jeśli ich zasiłek macierzyński będzie niższy od tej kwoty. Ustawa wprowadzająca świadczenie rodzicielskie stanowi, że zasiłek macierzyński nie będzie mógł być niższy niż to świadczenie.
Jak tłumaczył wiceminister pracy i polityki społecznej Marek Bucior, w myśl nowych przepisów jeśli przedsiębiorca opłacający składki na ubezpieczenie chorobowe krócej niż rok opłaca je od podstawy wyższej niż zasadnicza (wynosząca 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia), to dostanie zasiłek naliczany od podstawy 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia i za każdy miesiąc opłacania wyższej składki, od wyższej podstawy, otrzyma po 1/12 różnicy między zadeklarowaną podstawą a 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Jeżeli składka jest opłacana przez rok od maksymalnej podstawy, to zasiłek też jest później od maksymalnej podstawy.
Według nowych przepisów osoby korzystające z preferencyjnej podstawy składek na ubezpieczenie społeczne wynoszącej 30 proc. minimalnego wynagrodzenia (przez pierwsze dwa lata prowadzenia działalności) będą traktowane tak, jak gdyby opłacały składki od co najmniej 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia.
Skomentuj artykuł