Do kuratoriów oświaty docierają sygnały o złym traktowaniu niestrajkujących nauczycieli
Do kuratoriów w całej Polsce docierają nieoficjalne sygnały o nieprzyjaznych zachowaniach strajkujących wobec tych pedagogów, którzy nie przyłączyli się do protestu. Pisemne skargi od niestrajkujących nauczycieli trafiły do kuratoriów we Wrocławiu i Katowicach.
Od początku strajku nauczycieli Dolnośląskie Kuratorium Oświaty we Wrocławiu odebrało kilkanaście skarg pedagogów z regionu, którzy nie podjęli strajku. "To były oceny niestrajkujących nauczycieli co do zachowania nauczycieli, którzy podjęli strajk. Niestrajkujący twierdzili, że są źle traktowanie przez grono, które podjęło strajk" - powiedziała PAP rzeczniczka Kuratorium Oświaty we Wrocławiu Krystyna Kaczorowska.
Dwie pisemne skargi i liczne telefoniczne zapytania skierowali dotychczas do Kuratorium Oświaty w Katowicach nauczyciele, którzy nie uczestniczą w rozpoczętym w ubiegły poniedziałek ogólnopolskim strajku.
"Niestrajkujący nauczyciele informowali nas telefonicznie, że czują się zastraszani, szykanowani przez strajkujących nauczycieli. Ci, którzy podjęli pracę w zespołach nadzorujących, byli zmuszeni przejść przez szpaler ubranych na czarno nauczycieli" - powiedziała PAP Anna Kij ze śląskiego kuratorium. Niestrajkujący nauczyciele zgłaszają się też do kuratorium z wątpliwościami dotyczącymi dokumentowania ich pracy, świadczonej podczas strajku.
Do kuratorium w Katowicach wpłynęło też blisko 30 pisemnych skarg od rodziców. "Codziennie jest też kilkadziesiąt interwencji telefonicznych, dotyczących opieki w przedszkolach i szkołach, klasyfikacji maturzystów, egzaminów maturalnych" - powiedziała dyrektorka Wydziału Jakości Kształcenia w śląskim kuratorium Anna Kij.
Dodała, że rodzice pytają, czy muszą usprawiedliwiać nieobecność dzieci w szkole podczas strajku i wyrażają obawy o realizację podstawy programowej. Wskazują, że wszyscy martwią się o egzaminy, a także o dzieci, które ich w tym roku nie piszą, ale będą musiały nadrobić zaległy materiał, a także czy wakacje nie zostaną przesunięte.
Rzecznik prasowy Kuratorium Oświaty w Warszawie Andrzej Kulmatycki powiedział PAP, że jak dotąd nie wpłynęły żadne skargi od nauczycieli dotyczące strajków. Jednocześnie poinformował, że kuratorium otrzymało kilkanaście zapytań od maturzystów i ich rodziców, czy odbędą się rady klasyfikacyjne i czy uczniowie zostaną dopuszczeni do matury.
Jak poinformował PAP rzecznik kuratorium w Opolu Robert Socha do opolskiego kuratora oświaty nie wpłynęła żadna oficjalna skarga nauczycieli na akcję strajkową i jej organizatorów, jednak sygnały o złym traktowaniu pedagogów, którzy nie przyłączyli się do strajku coraz częściej docierają do kuratorium nieoficjalnymi kanałami.
"Otrzymujemy sporo telefonów. Nauczyciele, którzy nie przystąpili do strajku skarżą się, że są szykanowani przez swoich strajkujących kolegów. Słyszymy wprost, że w przyszłym roku część osób, które nie poparły akcji, będzie szukała pracy w innych placówkach" - uważa Socha.
Żadna oficjalna skarga na strajk od nauczycieli niestrajkujących nie wpłynęła również do kuratorium oświaty w Rzeszowie - poinformowała PAP podkarpacka kurator oświaty Małgorzata Rauch. "Wiemy o tym, że ta sytuacja jest uciążliwa dla nauczycieli. Umieściliśmy na naszej stronie zasady wypłacania nauczycielom (wynagrodzeń) za godziny doraźnych zastępstw, którzy w tej sytuacji (strajku-PAP) pełnili za swoich kolegów strajkujących" - zaznaczyła kurator.
Pomorska kurator oświaty Monika Kończyk powiedziała PAP, że do kuratorium docierają sygnały o nieprzyjaznych zachowaniach strajkujących wobec tych pedagogów, którzy nie przyłączyli się do protestu. Kurator wyjaśniła, że ci ostatni byli np. witani w szkołach "buczeniem" czy nieprzyjemnymi dla nich okrzykami. Ponadto poinformowała o pytaniach od niestrajkujących nauczycieli, którzy chcieli wiedzieć m.in. czy "pracując w nie swoich godzinach, w dodatkowym wymiarze czasu", mogą korzystać z tzw. zastępstwa doraźnego.
Świętokrzyski kurator oświaty Kazimierz Mądzik potwierdził PAP, że docierają do niego sygnały i informacje ze strony niestrajkujących nauczycieli. "Skargami bym tego nie nazwał, ale mówili nam o szykanach, jakie ich spotykają, jak niewpuszczanie do pokoju nauczycielskiego, nazywanie łamistrajkami czy sms-y o przykrej treści. Trudno mi określić skalę tego zjawiska, bo nie prowadzimy takiej ewidencji" - powiedział Mądzik, który zaprzeczył pojawiającym się pogłoskom, że jako przedstawiciel nadzoru pedagogicznego zażądał list strajkujących nauczycieli.
"Nie zajmuję się takimi rzeczami, bo dla nas najważniejsze jest dobro uczniów i sprawna organizacja tegorocznych egzaminów i matur" - zapewnił. Kurator podkreślił, że prowadzona akcja strajkowa doprowadziła do "nienajlepszej atmosfery, jaka panuje w szkołach". "Nauczyciele, którzy przepracowali ze sobą kilkanaście lat, teraz nie mogą ze sobą rozmawiać. Trudno teraz będzie odbudować te relacje, a nawet jeśli to się uda, to może potrwać bardzo długo" - dodał Mądzik.
Żadne oficjalne skargi na strajk ze strony uczniów czy ich rodziców nie wpłynęły jak dotąd do kuratoriów w Poznaniu, Krakowie, Gorzowie Wielkopolskim, Białymstoku i w Bydgoszczy.
Bydgoski kurator Marek Gralik powiedział PAP, że z kontaktów z nauczycielami wynika, iż w środowisku jest "coraz większa grupa sfrustrowana sytuacją". "Część nauczycieli nie chciałaby wziąć udziału w strajku, ale wciąż w nim tkwi, ponieważ nie chcą, żeby dosięgnął ich ostracyzm, obawiają się marginalizacji w kontaktach towarzyskich. Niektórzy z nich mają już dość sytuacji, napięcia psychicznego i idą na L-4" - powiedział Gralik.
Zaznaczył, że nauczyciele decydują się na zwolnienia lekarskie z jednej strony ze względów finansowych, a z drugiej - nie chcą dołączyć do grupy nauczycieli pracujących, żeby nie być wykluczonymi przez koleżanki i kolegów. "Tak więc grupa strajkujących jest mniejsza, ale nie zwiększa się grupa pracujących" - dodał.
Rzeczniczka Kuratorium Oświaty w Białymstoku Małgorzata Palanis poinformowała, że na uruchomiony przez placówkę specjalny numer otrzymali kilka pojedynczych, anonimowych sygnałów od nauczycieli, którzy nie strajkują, że czują się szykanowani i ośmieszani, gdy przychodzą do pracy.
Lubuski Kurator Oświaty Ewa Rawa wyjaśniła, że choć do Kuratorium w Gorzowie Wielkopolskim nie wpłynęły dotąd oficjalne skargi od niestrajkujących nauczycieli na przebieg protestów w placówkach oświatowych, to były telefony dotyczące niestosownego zachowania strajkujących wobec osób, które zdecydowały się na pracę podczas egzaminów.
"Mieliśmy kilka telefonów od osób zasiadających w zespołach nadzorujących - wolontariuszy, czyli nauczycieli spoza strajkujących placówek, informujących o tym, że byli traktowani w sposób mało kulturalny. Chodziło m.in. o docinki słowne czy też inne formy wyrażania dezaprobaty, takie jak buczenie czy zgryźliwe komentarze" - powiedziała kurator. Dodała, że dotychczas do Kuratorium nie wpłynęły żadne skargi na strajk ze strony uczniów czy ich rodziców.
Z danych Kuratorium Oświaty w Gorzowie Wlkp. wynika, że od początku strajku nauczycieli w woj. lubuskim został on przerwany w 17 szkołach i placówkach oświatowych, w tym w pięciu przedszkolach i 7 szkołach podstawowych. We wtorek nauczyciele kontynuowali strajk w 454 z 569 szkół i placówek oświatowych w regionie.
W województwie kujawsko-pomorskim spośród placówek, które przystąpiły do strajku zajęcia wznowiono w dwóch przedszkolach i jednej szkole.
Zachodniopomorskie kuratorium oświaty poinformowało PAP we wtorek, że nie trafiły do niego skargi od nauczycieli na trwający strajk.
Skomentuj artykuł