Elektryczne autobusy zadebiutowały pod Morskim Okiem. Turyści wybrali... konie

Elektryczne autobusy zadebiutowały pod Morskim Okiem. Turyści wybrali... konie
Zakopane. Fot. depositphotos
Onet / jh

W długi majowy weekend na popularnej trasie z Palenicy Białczańskiej do Włosienicy zadebiutowały elektryczne autobusy. Projekt, który ma być krokiem ku bardziej ekologicznemu transportowi w Tatrach, nie przyciągnął jednak tłumów. W ciągu kilku pierwszych dni cztery pojazdy przewiozły zaledwie około 100–110 osób. Dla porównania – konne wozy, dobrze znane turystom od lat, obsłużyły w tym samym czasie ponad 4 tysiące pasażerów.

Nowy system, stare przyzwyczajenia

Zarówno Tatrzański Park Narodowy, jak i lokalne samorządy oraz sami góralscy fiakrzy nie ukrywają rozczarowania niską frekwencją, ale zaznaczają, że transformacja jest już przesądzona. – Sukces autobusów będzie naszym sukcesem, bo od nowego roku to park ma nam płacić z tego, co na autobusach zarobi – przyznają wozacy w rozmowie z Onetem.

Dyrektor TPN, Szymon Ziobrowski, przekonuje, że trudny początek był spodziewany. — To dopiero pierwsze doświadczenia. Musimy je dobrze przeanalizować — mówi. Jego zdaniem wartością dodaną podróży elektrycznym autobusem jest także aspekt edukacyjny: pasażerowie w trakcie przejazdu mogą dowiedzieć się więcej o tatrzańskiej przyrodzie.

Cena i promocja do poprawy

Cena biletu mogła okazać się barierą: od 80 zł za kurs z Palenicy Białczańskiej do Włosienicy, do 100 zł za połączenie z Zakopanem. TPN nie wyklucza korekty cen i planuje intensywniejszą promocję projektu, który – mimo słabego startu – ma docelowo zmniejszyć eksploatację koni na górskich trasach.

Konie zostaną, ale w innej roli

Choć konne bryczki wciąż przyciągają tłumy, sami fiakrzy przyznają, że zmiany są nieuniknione.

Wozy konne będą miały bardziej turystyczny, folklorystyczny charakter – mówi Władysław Nowobilski, prezes stowarzyszenia przewoźników. – Musimy się dostosować do nowej rzeczywistości, ale chcemy, by decyzje były sprawiedliwe dla wszystkich.

Tradycja kontra nowoczesność

Starosta tatrzański Andrzej Skupień uważa, że kluczem może być integracja obu form transportu. – Przejażdżka wozem konnym to atrakcja, zwłaszcza dla rodzin. Ale część turystów oczekuje ekologicznych rozwiązań – zaznacza.

Dla niektórych turystów wybór wciąż pozostaje oczywisty. – Autobus to codzienność, a koń to klimat Tatr – mówi pan Mieczysław z Warszawy. – Niech ludzie mają wybór, a górale pracę.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Richard Rohr

Życie zaczyna się po...

Porzucić stare przyzwyczajenia, wyjść poza utarte schematy, rozpocząć nową życiową podróż. Czy to możliwe? Według Richarda Rohra nie tylko możliwe, ale wręcz konieczne dla osiągnięcia pełnej życiowej dojrzałości.

Książka burzy mit,...

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Elektryczne autobusy zadebiutowały pod Morskim Okiem. Turyści wybrali... konie
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.