"Gest Brandta umacnia nasze pojednanie"
Uklęknięcie przez kanclerza RFN Willy Brandta przed pomnikiem Bohaterów Getta w Warszawie w 1970 r. nabiera dziś wyjątkowego znaczenia i jest ważnym elementem umacniania pojednania polsko-niemieckiego - ocenił we wtorek prezydent Bronisław Komorowski.
Prezydent Komorowski i prezydent Niemiec Christian Wulff wzięli udział na Zamku Królewskim w Warszawie w konferencji "Europa - kontynent pojednania?", zorganizowanej 40 lat po wizycie Brandta.
Niemiecki prezydent zaznaczył, że gest Brandta był wyrazem pokory Niemiec i prośbą o pojednanie polsko-niemieckie. Wulff wspominał, że gdy Brandt klękał przed pomnikiem Bohaterów Getta, on miał wówczas 11 lat. Już wtedy - jak mówił - wywarło to na nim duże wrażenie. - Gest pokazywał pokorę. Był wyrazem prośby o pojednanie i gestem wyrażającym odpowiedzialność za historię Niemiec, dokonane zbrodnie, za teraźniejszość, a także przyszłość - podkreślił prezydent Niemiec.
Prezydent Niemiec uważa, że gest Brandta był "ikoną historycznych stosunków między Polską a Niemcami". - Był uznaniem odpowiedzialności wobec Polski, wobec Izraela, wobec Żydów, wobec całego świata na tle niemieckich okrucieństw - mówił Wulff. - Niewyobrażalne okrucieństwa, które zostały dokonane przez Niemców napełniają nas, Niemców, wstydem. I poruszające było, gdy mogłem przed pomnikiem Bohaterów Getta i pomnikiem Powstania Warszawskiego złożyć wieniec - powiedział prezydent Niemiec.
Podziękował dwóm polskim politykom - b. premierowi Tadeuszowi Mazowieckiemu i ministrowi Władysławowi Bartoszewskiemu za istotny wkład w proces pojednania między Polską a Niemcami. Jednocześnie życzył Mazowieckiemu powrotu do zdrowia, gdyż - jak mówił - ma on we wtorek przejść operację.
Komorowski podkreślał zaś podczas konferencji, że przed 40 laty jego pokolenie było ukształtowane przez dramatyczne wydarzenia II wojny światowej, które nasiliły bardzo negatywne stereotypy i złe nastawienie emocjonalne do Niemców. Według prezydenta, Niemiec był postrzegany wówczas "jako wróg, przeciwnik, który groził polskim interesom". Komorowski przyznał, że jego pokolenie było pełne lęków i żalu do Niemców, bało się niestabilności granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej.
Komorowski zaznaczył, że wizyta Brandta spowodowała "rozwarstwienie obrazu" Niemca w Polsce, pokazała, że Niemcy są różni. Prezydent zwrócił uwagę, że gest kanclerza przed pomnikiem Bohaterów Getta roku był wówczas trochę ukrywany, a także "przykryty przez tragiczne wydarzenia grudnia 1970 roku, kiedy polała się polska krew".
- Ta sama władza przyjmowała Brandta i kazała strzelać do polskich robotników na wybrzeżu - mówił prezydent, oceniając, iż to ograniczyło znaczenie tego symbolicznego uklęknięcia dla ówczesnych Polaków. Jednak - zdaniem Komorowskiego - gest ten nabiera wyjątkowego znaczenia i sensu teraz, kiedy pojednanie między Polakami a Niemcami się dokonało. - I dzisiaj warto go przypominać - zaznaczył Komorowski.
Jak mówił, w tych klamrach jest też miejsce dla wysiłku Brandta, "dla pięknego symbolicznego gestu". Podkreślał, że z tej nauki musimy wyciągać wnioski, że nie da się doprowadzić do pojednania między narodami tylko poprzez działania władz państwowych, ale musi być dialog, emocje społeczne, obywatelskie i narodowe. - Pamiętajmy, że historia potwierdziła słuszność tezy, że tylko takie pojednanie prowadzi do rzeczywistej, głębokiej zmiany. Historia potwierdziła, że wielkiej historycznej zmiany nie dokonują przywódcy polityczni, tylko dokonuje suweren, jakim jest naród - wskazywał.
Komorowski zwrócił uwagę, że wielka zmiana nie jest efektem zamysłu ważnych polityków w Europie, tylko bankructwa poprzedniego systemu i wielkiej woli zmiany wykazanej przez społeczeństwa. Przypomniał, że w Polsce odpowiadał za to wielki ruch "Solidarności", a w Niemczech dążenie do zjednoczenia narodowego.
Prezydent mówił, że dziś widać, że proces pojednania polsko-niemieckiego poszedł niesłychanie daleko, bo był oparty na zdrowych fundamentach pojednania "od dołu ku górze", a nie odwrotnie. Ocenił, że po 20 latach, które minęły od mszy w Krzyżowej, startując z nieprawdopodobnie niskiego poziomu zaufania, wielkiej niechęci, wrogości i nieufności w relacjach polsko-niemieckich przeżywamy swoisty cud pojednania.
Jak zaznaczył, możemy "z dumą i szczęściem powiedzieć", że po 20 latach 79 proc. Polaków jednoznacznie mówi, że zjednoczenie Niemiec było dobre i słuszne, a ponad 70 proc. Polaków deklaruje, że chciałby mieć w pracy kolegę Niemca i sąsiada tej narodowości. - To jest miarą sukcesu. To jest także miarą postępu czegoś, co może być specjalnością i Polski, i Niemiec - podkreślał prezydent.
- To jest ta masa krytyczna, to jest to źródło sukcesu pojednania. Na tym tle gest kanclerza Niemiec tu w Warszawie sprzed 40 lat dopiero dziś nabiera szczególnego sensu i znaczenia, które przemawia do polskiej solidarnościowej wyobraźni - stwierdził prezydent.
Skomentuj artykuł