Jak rząd poradził sobie z pijanymi kierowcami?
PiS uznało rządowe rekomendacje zmian w prawie dot. pijanych kierowców za niewystarczające. - Propozycje, które przedstawił premier, nie są surowe, trzeba było pójść dalej - ocenił we wtorek szef klubu PiS Mariusz Błaszczak.
- Prawo powinno być surowe. Propozycje, które przedstawił premier Donald Tusk, surowe nie są - powiedział Błaszczak w Sejmie po wtorkowej konferencji Donalda Tuska.
Podkreślił, że PiS w grudniu 2012 roku złożyło w Sejmie projekt zmian w kodeksie karnym, który - jak zaznaczył - nie wyszedł poza prace w komisji kodyfikacyjnej. - PiS proponowało w przypadku recydywy (za jazdę po pijanemu - PAP) wyrok bez zawieszenia, wyrok bezwzględnego więzienia, konfiskatę samochodu jako karę finansową wobec tych, którzy są potencjalnymi zabójcami. Trzeba było pójść dalej niż zrobił to Donald Tusk - zaznaczył Błaszczak.
- Lepiej późno niż wcale. Lepiej, że pojawiła się jakakolwiek propozycja, niżby jej w ogóle nie było. O bezpieczeństwo obywateli trzeba dbać. To jest zadanie rządu - dodał.
Szef klubu PiS uważa też, że prokuratura nie prowadzi polityki karnej, która byłaby bezwzględna wobec przestępców.
Nie ma skuteczniejszej metody na pijanych kierowców niż sankcja ekonomiczna i zakaz prowadzenia pojazdów - tak prof. prawa Zbigniew Ćwiąkalski ocenia rządowy projekt zaostrzenia prawa w tej kwestii.
- Nie chodzi o to, by pakować za wszelką cenę ludzi do więzienia; skuteczniej wychowuje dolegliwość ekonomiczna i zakaz prowadzenia aut - powiedział PAP były minister sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska.
Ćwiąkalski za "ciekawy" uznał pomysł, aby każdy musiał mieć w samochodzie alkomat. - Skoro aktualnie mamy dużą tolerancję dla ludzi prowadzących po pijanemu, to trzeba wymusić pewną dyscyplinę społeczną - dodał.
Sceptycznie podchodzi zaś Ćwiąkalski do projektu podawania do publicznej wiadomości danych osób skazanych. - Jeśli uczynimy z tego zjawisko masowe, to przestanie to w jakikolwiek sposób oddziaływać - powiedział. Jego zdaniem zdałoby to egzamin tylko na szczeblu lokalnych społeczności, ale nie mogłoby być automatyczne i powinno dotyczyć jedynie "bardziej drastycznych przypadków".
Propozycje premiera Donalda Tuska w sprawie walki z problemem nietrzeźwych kierowców są zbieżne z wizją SLD, ale zabrakło elementów dotyczących edukacji i prewencji - ocenia rzecznik Sojuszu Dariusz Joński.
We wtorek z inicjatywy SLD zwołano posiedzenie sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, której tematem była m.in. walka z problemem nietrzeźwych kierowców. Joński przypomniał, że zapadła na nim decyzja o powołaniu zespołu roboczego, który wypracowałby propozycje zmian prawnych w tej sprawie. Mają w nim zasiąść przedstawiciele wszystkich klubów parlamentarnych oraz zaproszeni eksperci.
Jak dodał, Sojusz popiera propozycję rządu, by podnieść wysokość kar za jazdę pod wpływem alkoholu. - Niestety sędziowie bardzo rzadko stosują wysokie kary - pobłażliwość dla kierowców jest ogromna. Jak usłyszeliśmy dzisiaj na komisji sprawiedliwości, 70 proc. (wyroków - PAP), jakie zapadają w tej sprawie, to wyroki w zawieszeniu - zaznaczył rzecznik Sojuszu.
Joński ma nadzieję, że postulaty rządu zostaną wkrótce przedstawione w formie projektu ustawy tak, by mógł się zająć nimi sejmowy zespół roboczy.
W zeszłym tygodniu Sojusz zgłosił własne propozycje, które miałyby sprzyjać walce z problemem nietrzeźwych kierowców. SLD postuluje, by kierowca przyłapany w stanie nietrzeźwym, płacił grzywnę równą wartości pojazdu, którym jechał. Środki te miałyby trafiać na konta fundacji pomagających ofiarom wypadków drogowych.
Sojusz proponuje także wprowadzenie odszkodowań dla ofiar wypadków drogowych, które płaciliby ich sprawcy. Miałoby być to częścią obowiązkowych ubezpieczeń kierowców. Postuluje ponadto stworzenie systemu wsparcia dla ofiar zdarzeń drogowych i ich rodzin.
SLD chce, by prowadzący przyłapani na jeździe pod wpływem alkoholu kierowani byli na terapię - jej koszty pokrywaliby z własnej kieszeni. Jako propozycję do rozważenia Sojusz zgłosił też pomysł wprowadzenia odpowiedzialności karnej pasażerów, którzy podróżują z pijanym kierowcą.
Jeśli chodzi o działania prewencyjne, SLD proponuje m.in. wprowadzenie w liceum przedmiotu "wychowanie komunikacyjne", na lekcjach którego mowa byłaby m.in. o skutkach jazdy pod wpływem alkoholu. Pojazd kierowcy złapanego na prowadzeniu na "podwójnym gazie" miałby być natomiast oznaczony symbolem "czerwonego listka".
Sojusz postuluje ponadto, by osoby, które utraciły prawo jazdy za kierowanie po pijanemu, ubiegając się ponownie o ten dokument, zdawały egzamin w wersji rozszerzonej.
Propozycje rządu w sprawie pijanych kierowców mogą budzić pewną satysfakcję - oświadczył we wtorek lider SP Zbigniew Ziobro. Podkreślił jednocześnie, że spodziewał się dalej idących zmian.
- Polacy oczekiwali radykalnego zwalczania pijaństwa na drogach, zwalczania bezsensownych śmierci wielu niewinnych ludzi, którzy giną pod kołami pijanych kierowców - podkreślił Ziobro na briefingu w Sejmie.
Jego zdaniem premier "zapowiadał wiele, a tu okazało się, że to balon, który został przekłuty kilkoma zaledwie propozycjami, które mogą dawać do myślenia czy budzić pewną satysfakcję".
Ziobro zaznaczył, że przyjmuje z satysfakcją, "że premier przyjął na przykład postulat SP, by upubliczniać obligatoryjnie wizerunek skazanych za prowadzenie pod wpływem alkoholu". Według niego konieczne jest wywieranie presji przez środowisko na ludzi, którzy narażają zdrowie i życie innych, jadąc pod wpływem alkoholu. - To dobry pomysł, dobry krok, będziemy popierać w tym zakresie rząd Donalda Tuska - zapowiedział.
Polityk uznał też za "godne pochwały" wprowadzenie obowiązkowych alkomatów w samochodach. - My proponowaliśmy raczej rozwiązanie nakazujące obligatoryjne montowanie takich urządzeń na koszt złapanych za jazdę po pijanemu - wskazał.
Przypomniał, że w ubiegłym tygodniu SP przedstawiła swój pakiet rozwiązań problemu pijanych kierowców. Partia zaproponowała konfiskowanie samochodów kierowcom z ponad 1,5 promila alkoholu we krwi, 30-dniowy areszt dla nietrzeźwych osób za kółkiem, publikowanie ich wizerunku w internecie oraz wprowadzenie sądów 24-godzinnych i współodpowiedzialności zarówno osób, które jadą z nietrzeźwym kierowcą, jak i tych, które widząc, że nietrzeźwa osoba siada za kierownicą, nie próbowały jej powstrzymać. Chciała także zobowiązać policjantów przeprowadzających kontrole drogowe do badania, czy kierowcy nie są także pod wpływem narkotyków oraz wprowadzić obowiązek montowania alkomatów skazanym za jazdę pod wpływem alkoholu na ich koszt.
Rząd przyjął we wtorek rekomendacje zmian w prawie dot. pijanych kierowców. Zaproponował m.in., aby kierowca, który po raz pierwszy zostanie przyłapany na prowadzeniu pod wpływem alkoholu, tracił prawo jazdy na minimum 3 lata i płacił nawiązkę - co najmniej 5 tys. zł, a wyrok w takiej sprawie byłby publicznie ogłoszony. Osoba, która po raz drugi zostałaby przyłapana na jeździe pod wpływem alkoholu, traciłaby prawo jazdy na minimum 5 do 15 lat.
Od 2015 r. ma też istnieć obowiązek wyposażenia pojazdów w alkomaty.
Zdaniem premiera to co było najpoważniejszym problemem, jeśli chodzi o wyroki w tego typu sprawach, to stosowanie kar w zawieszeniu. - Mamy propozycję, która w tej chwili jest już finalizowana, mówię o tzw. dużej zmianie w kodeksie karnym, która powinna spowodować, że generalnie korzystanie z tej formy kary, jaką jest kara w zawieszeniu, będzie dość wyraźnie ograniczone i będzie to również dotyczyło tych kierowców (jeżdżących pod wpływem alkoholu - PAP) - powiedział Tusk.
Skomentuj artykuł