Kwaśniewski o działaniach CIA i raporcie
Były prezydent Aleksander Kwaśniewski komentując treść raportu Senatu USA nt. więzień CIA, powiedział, że Polska porozumiała się z USA - państwem prawa, miała więc prawo wierzyć, że wszystko będzie się odbywało zgodnie z prawem.
Kwaśniewski odmówił potwierdzenia, że obiekt CIA na terenie Polski był tajnym więzieniem amerykańskiej służby; zapewnił, że nie wiedział, co dzieje się na terenie zamkniętej placówki CIA. Przekonywał, że potępia tortury i przekroczenie prawa. Jak zauważył, nie było takiego działania po polskiej stronie.
"Porozumieliśmy się z sojusznikiem, który reprezentuje państwo demokratyczne, najwyższe standardy i mieliśmy pełne prawo wierzyć, że będzie się to odbywało zgodnie z prawem, prawem amerykańskim, które nie jest przecież bardziej liberalne od prawa polskiego" - powiedział Kwaśniewski na środowej konferencji w Sejmie. Wniosek jest taki - przekonywał - że zaufanie, nawet do najbliższych sojuszników, musi być ograniczone.
B. prezydent przyznał, że "pojawiały się obawy co do tego, że placówka, w której są Amerykanie, działa na zasadzie wyłączności" i może być kłopot z uczciwym informowaniem o tym, co się tam dzieje. "Pojawiała się też obawa, że dyskrecji nie da się długo utrzymać. Zaczęliśmy rozmowy, by zakończyć współpracę pod koniec 2003 roku, i tak się stało" - relacjonował.
Kwaśniewski powiedział też, że ówczesne polskie władze: on, premier Leszek Miller i szef Agencji Wywiadu Zbigniew Siemiątkowski podjęli decyzje "wyrażające zgodę na poszukiwanie form pogłębionej współpracy zgodnie z polskim prawem, zgodnie z polską konstytucją, a także zgodnie z ustawą o Agencji Wywiadu". "Strona amerykańska zwróciła się do strony polskiej o znalezienie spokojnego miejsca, w którym mogłaby prowadzić działania, które umożliwiłyby skuteczne zyskanie informacji ze strony osób, które deklarowały gotowość współpracy ze stroną amerykańską" - powiedział b. prezydent.
Polskie władze wyraziły zgodę - dodał - proponując stronie amerykańskiej przyjęcie wspólnego memorandum, składającego się z kilkunastu punktów, w którym było "z całą mocą podkreślone, że osoby, które byłyby w Polsce, mają być traktowane jako jeńcy wojenni, mają być traktowane zgodnie ze wszystkimi prawami, które przysługują im, humanitarnie i co do tego nie może być żadnych wątpliwości" - powiedział Kwaśniewski.
Poinformował, że memorandum to nie zostało jednak przez stronę amerykańską podpisane. "(Amerykanie) tłumaczyli się tym, że wymagałoby to długotrwałych procedur, a czas naglił. Natomiast przyjęli dokument w formule pro memoria, co oznacza, że jakby rozumieją i akceptują treść naszych oczekiwań" - powiedział b. prezydent.
Kwaśniewski wspominał, że w pierwszych dniach po ataku na Nowy Jork i Waszyngton z 11 września 2001 r. zbierały się sztaby kryzysowe z udziałem jego i innych przedstawicieli ówczesnych polskich władz. Jak mówił, wnioski z tych posiedzeń były dwa: polityczny, że "świat musi zachować swoją solidarność" a drugi, praktyczny, że "trzeba wzmocnić współpracę wywiadowczą na wszystkich szczeblach".
Odnosząc się do pojawiającej się w raporcie kwestii finansowej, Kwaśniewski powiedział, że z jego informacji wynika, że nie była ona związana z "pogłębioną współpracą wywiadowczą". Zastrzegł jednocześnie, że jego zdaniem była to forma dozwolonego finansowania zgodna z prawem, m.in. z ustawą o Agencją Wywiadu i ABW. "Te środki były lokowane na oficjalnych kontach i były pod pełną wewnętrzną kontrolą Agencji Wywiadu" - podkreślił.
B. prezydent twierdził, że nie wiedział, jaka to kwota; odsyłał w tej sprawie po informacje do sejmowej komisji służb specjalnych. "Nie jest to tajemnicą dla sejmowej komisji służb specjalnych, które corocznie była informowana o tej części finansowania i przepływach finansowych, między zaprzyjaźnionymi służbami" - zaznaczył b. prezydent.
Chodzi o informacje, że CIA przekazało zaczernioną w raporcie kwotę opiewającą na "miliony dolarów". W styczniu zeszłego roku "The Washington Post" napisał, że Polska miała dostać w 2003 roku od USA 15 milionów dolarów za udostępnienie Amerykanom ośrodka w Starych Kiejkutach. Według raportu Senatu, po otrzymaniu pieniędzy owo państwo było bardziej "elastyczne" w odniesieniu do przyjmowania więźniów i daty zamknięcia ośrodka. CIA przyznawało jednak, że więzienie było przepełnione.
Czy czujecie się zdradzeni tym, że USA ujawniły raport? - pytali dziennikarze Kwaśniewskiego i obecnego na konferencji Leszka Millera. Politycy odpowiadali, że nie i zwracali uwagę, że bardziej niż swoim samopoczuciem przejmują się tym, że takie zachowanie sojusznika podważa zasady współpracy.
Jak mówił Kwaśniewski, raport wskazuje, że oficerowie amerykańscy stosowali metody, które są niedopuszczalne według prawa międzynarodowego i amerykańskiego. Dlatego - podkreślił - oczekuje, że osoby, które nadużyły prawa, które działały niezgodnie z prawem, poniosą konsekwencje w Stanach Zjednoczonych.
"Po drugie, raport mówi, że ważna agencja amerykańska oszukiwała własnego prezydenta, jest to wydarzenie, które niesie daleko idące konsekwencje, bo obniża wiarygodność amerykańską na wiele lat" - ocenił b. prezydent. Jak dodał, Amerykanie - publikując raport - w dużej mierze "tracą zdolność sojuszniczą". "To wszystko, co się dzieje w ostatnich dniach, wzmacnia w wielu miejscach na świecie poczucie o słabości Stanów Zjednoczonych, szczególnie w Moskwie" - ocenił b. prezydent. Jak dodał, dla Moskwy raport Senatu, to "niespodziewany, sympatyczny prezent bożonarodzeniowy".
Kwaśniewski zadeklarował, że on i Leszek Miller są do dyspozycji prokuratury, w tym wymiarze, w jakim pozwala im na to natowska tajemnica "top cosmic secret". Kwaśniewski i Miller nie odpowiedzieli szczegółowo na pytanie, kto nałożył na nich obowiązek zachowania tajemnicy top cosmic secret. "Pamiętamy tylko tyle, że kiedy rozpoczęliśmy nasze urzędy, wręczono nam tego rodzaju świadectwo" - mówił Miller.
Były premier Leszek Miller (SLD) przekonywał, że obecna sytuacja jest testem na to, jak politycy rozumieją interes państwa polskiego - czy należy bronić polskich interesów, czy terrorystów. Zauważył, że zagrożenie terrorystyczne, z którego zdaliśmy sobie sprawę po 11 września nie minęło, bo istnieje Państwo Islamskie.
W trakcie konferencji prasowej miał miejsce incydent. Poseł TR Jacek Kwiatkowski rzucił w Millera i Kwaśniewskiego banknotem 5-dolarowym. "To symboliczne dolary, za które się sprzedaliście" - powiedział.
Skomentuj artykuł