Ponad 200 przeciwników gen. Wojciecha Jaruzelskiego manifestowało przed jego domem w Warszawie w nocy z niedzieli na poniedziałek, w 29. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Po raz pierwszy od lat nie było kontrdemonstracji zwolenników generała.
W tym roku przeciwnicy generała protestowali m.in. przeciw decyzji prezydenta Bronisława Komorowskiego, który pod koniec listopada zaprosił Jaruzelskiego na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego poświęcone wizycie w Polsce prezydenta Rosji. Na obrady RBN zaproszeni zostali wówczas wszyscy byli prezydenci i premierzy.
- Nie możemy zaakceptować kraju, w którym się odwraca wartości, w którym zdrajcy, ludzie, którzy mają na rękach krew polskich patriotów, są honorowani i uznani za osoby najbardziej godne szacunku. Protestujemy tu, bo to jest policzek wymierzony tym wszystkim, którzy zginęli za wolną Polskę - powiedział Wildstein.
Zebrani odśpiewali hymn, skandowali także hasła: "Precz z komuną", "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę", pod adresem Jaruzelskiego krzyczeli też "Wyłaź szczurze". Manifestanci trzymali także transparenty z napisami: "Jaruzelski pamiętamy twoje zbrodnie", "Tu mieszka komunistyczny zbrodniarz" i "Ukarać zbrodniarzy komunistycznych". Były też transparenty NOP i Młodzieży Wszechpolskiej. Przeciwnicy gen. Jaruzelskiego przed jego domem ułożyli w kształt krzyża zapalone znicze. Około dwumetrowy drewniany krzyż ustawili też przy furtce prowadzącej na posesję Jaruzelskiego. O północy odczytali listę ofiar stanu wojennego.
- Ta lista poległych, każdy z tych zabitych niech dzisiaj odbija się echem w Pałacu Prezydenckim Bronisława Komorowskiego, bo on dzisiaj przejął część wyrzutów sumienia, przyjmując zbrodniarza do swojego pałacu - powiedział redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz.
Wśród zebranych był m.in. poseł Ludwik Dorn. - Jestem tutaj po raz pierwszy, by dać wyraz temu, że pamiętam oraz że uważam pana Jaruzelskiego za sowieckiego namiestnika, który Polskę niewolił (...) i że wara takim ludziom od instytucji konstytucyjnych Polski niepodległej - powiedział Dorn.
Już w niedzielę rano, odpowiadając na zarzut rehabilitowania twórcy stanu wojennego, doradca prezydenta Komorowskiego prof. Tomasz Nałęcz przekonywał, że zaproszenie Jaruzelskiego na posiedzenie RBN "nie ma nic wspólnego z próbą jakiejkolwiek rehabilitacji czy nobilitacji generała".
Jak wyjaśnił Nałęcz, prezydent jest zdecydowany zasięgać opinii wszystkich swoich poprzedników i byłych premierów. - Prezydent Komorowski nie będzie się zwracał w swoim urzędowaniu tylko do swoich przyjaciół, także do swoich przeciwników. Prezydent jest od tego, żeby każdemu rękę podawać w Rzeczypospolitej, a nie jednym rękę podawać a innym nie - powiedział Nałęcz w Radiu ZET. - Nie prezydent Komorowski wybierał generała Jaruzelskiego na prezydenta Rzeczypospolitej i wtedy był nawet temu przeciwny, chociaż dzisiaj już inaczej o tym swoim zachowaniu sprzed ponad dwudziestu lat sądzi - dodał Nałęcz. Przypomniał też, że Komorowski był internowany w stanie wojennym.
Po raz pierwszy od wielu lat przed domem Jaruzelskiego nie było kontrdemonstracji zwolenników generała. Teresa Jakubowska z partii Racja Polskiej Lewicy, która miała organizować tę pikietę, powiedziała PAP, że policja nie dopuściła sympatyków Jaruzelskiego w pobliże jego domu. Policja jednak temu zaprzecza. - Policjanci nikogo nie zatrzymywali - powiedział Rafał Marczak z Wydziału Prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Wśród zebranych pod pomnikiem znaleźli się m.in. byli działacze opozycyjni z czasów PRL Krzysztof Wyszkowski oraz Czesław Nowak. Jak powiedział PAP Wyszkowski, zarówno dla niego, jak i dla wielu innych osób, przyjście pod pomnik było wyrazem solidarności z uczestnikami manifestacji, która w tym samym czasie odbywała się w Warszawie przed domem Wojciecha Jaruzelskiego.
- Nie mogłem pojechać do stolicy, ale - jako człowiek, który został aresztowany, gdy wprowadzono stan wojenny, chciałem pokazać, że nie zgadzam się na to, w jaki sposób ostatnio nobilituje się Jaruzelskiego - powiedział Wyszkowski.
W poniedziałek przypada 29. rocznica wprowadzenia stanu wojennego, który spowodował co najmniej kilkadziesiąt ofiar śmiertelnych. Posiedzenie Rady Państwa, na którym zatwierdzono przepisy dotyczące wprowadzenia stanu wojennego, rozpoczęło się po północy 13 grudnia 1981 r. Tej samej nocy odbyło się pierwsze posiedzenie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON), na której czele stanął gen. Jaruzelski. Internowano ponad trzy tysiące osób, w tym niemal wszystkich członków Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność", przerwano połączenia telefoniczne.
Na ulicach miast pojawiły się patrole milicji i wojska, czołgi, transportery opancerzone i wozy bojowe. Wprowadzono oficjalną cenzurę korespondencji i łączności telefonicznej. Władze zmilitaryzowały najważniejsze instytucje i zakłady pracy. Ograniczono działalność Polskiego Radia i Telewizji Polskiej. Zawieszone zostało wydawanie prasy, z wyjątkiem dwóch gazet ogólnokrajowych ("Trybuny Ludu" i "Żołnierza Wolności") oraz 16 terenowych dzienników partyjnych.
Władze PRL utworzyły łącznie 52 ośrodki internowania i wydały decyzje o internowaniu 9736 osób. Spacyfikowano 40 spośród 199 strajkujących w grudniu 1981 r. zakładów. Najtragiczniejszy przebieg miała akcja w kopalni "Wujek", gdzie interweniujący funkcjonariusze ZOMO użyli broni, w wyniku czego zginęło dziewięciu górników.
Stan wojenny zniesiono 22 lipca 1983 r., rozwiązano Wojskową Radę Ocalenia Narodowego i ogłoszono amnestię dla więźniów politycznych.
Warszawski radny PiS Jarosław Krajewski przypomniał w nocy z niedzieli na poniedziałek, że manifestanci pod domem generała zbierają się od grudnia 1993 roku.
Skomentuj artykuł