Napad na bank w Częstochowie. Sprawca uciekł
Policja poszukuje sprawcy czwartkowego napadu na bank w Częstochowie, który skrępował personel i klientów, po czym zabrał znaczną sumę pieniędzy. Według nieoficjalnych informacji ze śledztwa chodzi o co najmniej 250 tys. zł. Ochrona banku podczas napadu była poza budynkiem.
Rzeczniczka częstochowskiej policji Joanna Lazar powiedziała PAP, że zamaskowany sprawca wszedł do banku ok. godz. 10. - Personel i klientów sterroryzował przedmiotem przypominającym broń oraz nożem - powiedziała Lazar.
Jak dodał Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, sprawca miał też przy sobie granat, a personel skrępował plastikowymi kajdankami. Wziął pieniądze i uciekł. Nikomu nic się nie stało.
Policjanci i prokuratorzy nie chcą oficjalnie zdradzić, jaką kwotę zrabował sprawca, mówią, że chodzi o "znaczną" sumę. Według nieoficjalnych informacji ze śledztwa chodzi o co najmniej 250 tys. zł.
Policjanci i prokuratorzy zauważają, że sposób działania sprawcy znacząco odbiegał od innych, często notowanych napadów na banki, do których dochodzi w całym kraju. - Zazwyczaj wszystko trwa kilkadziesiąt sekund, a w tym przypadku sprawca, który w pojedynkę wszedł do banku, stracił znacznie więcej czasu na krępowanie świadków - powiedział jeden ze śledczych.
Policjantów i prokuratorów zastanawia też postawa pracowników ochrony, którzy podczas napadu byli poza budynkiem banku. - Na pewno będzie to wyjaśniane podczas prowadzonego postępowania - powiedział prok. Ozimek. Na miejscu pracują policjanci, którzy zabezpieczają ślady i nadzorujący ich pracę prokurator.
Według relacji świadków sprawca napadu ma około 25 lat, jest wysoki i szczupły. Ubrany był w ciemną kurtkę. Miał czapkę z daszkiem, a twarz zasłoniętą chustą. Nie wiadomo, w którym kierunku uciekł.
Skomentuj artykuł