"Niefortunna data pierwszego posiedzenia Sejmu"
Data pierwszego posiedzenia Sejmu - 12 listopada - została wybrana bardzo niefortunnie; tego dnia na nieformalnym szczycie UE może zabraknąć polskiego premiera - powiedział w czwartek rzecznik rządu Cezary Tomczyk. -To sytuacja kuriozalna - podkreślił.
- Data 12 listopada na pierwsze posiedzenie Sejmu została wybrana bardzo niefortunnie, dlatego że zmusza to Polskę do sytuacji, w której Polska nie będzie reprezentowana przez polskiego premiera (na szczycie dotyczącym uchodźców), w związku z tym, że ani ustępujący premier, ani przyszły premier nie będzie mógł jechać na szczyt Rady Europejskiej, który odbędzie się 12 listopada na Malcie - powiedział w czwartek Tomczyk dziennikarzom w Sejmie.
Szefowa Kancelarii Prezydenta Małgorzata Sadurska poinformowała, że pierwsze posiedzenie Sejmu rozpocznie się w czwartek, 12 listopada o godz. 13, a pierwsze posiedzenie Senatu - w czwartek, 12 listopada o godz. 17.
- To jest rzeczywiście sytuacja kuriozalna, nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy polskiego głosu może zabraknąć w tak ważnej kwestii, jak kwestia uchodźców - podkreślił Tomczyk.
Jak dodał, są dwa możliwe scenariusze - albo termin 12 listopada został wybrany po to, żeby na szczyt pojechał prezydent Andrzej Duda, albo "ktoś zrobił gigantyczne niedopatrzenie".
- Zwyczajem parlamentarnym jest, żeby na pierwszym posiedzeniu Sejmu był prezydent - przypomniał rzecznik rządu. Na pierwszym posiedzeniu Sejmu premier składa dymisję.
Skomentuj artykuł