Prezydent Mysłowic, który pobił się sam...

Prezydent Mysłowic, który pobił się sam...
Grzegorz Osyra (fot. www.osyra.pl)
PAP / wm

Na półtora roku więzienia w zawieszeniu na 4 lata oraz 34 tys. zł grzywny skazał w piątek Sąd Rejonowy w Sosnowcu urzędującego prezydenta Mysłowic Grzegorza Osyrę za zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie oraz składanie fałszywych zeznań.

Wyrok - w głównych punktach zgodny z wnioskiem prokuratury - jest nieprawomocny. Nie wpłynie zatem na deklarowaną przez Osyrę wolę ubiegania się o reelekcję w zbliżających się wyborach samorządowych. Prezydent i jego obrońca zapowiedzieli już apelację.

Sprawa dotyczyła śledztwa podjętego po rzekomym zamachu na Osyrę podczas kampanii przed przyspieszonymi wyborami w Mysłowicach w 2003 r. Osyra został raniony 22 stycznia 2003 r. Jak twierdził, został napadnięty, gdy na chwilę wyszedł z restauracji mieszczącej się pod Urzędem Miasta. Prezydent miał półtoracentymetrową ciętą ranę w okolicach obojczyka. Przeszedł operację, ale jego życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo.

Sprawa stała się głośna w mediach, jednak śledztwo ws. napadu zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawcy. Podjęto je na nowo w 2006 r., gdy do CBA zgłosił się b. asystent prezydenta i kierownik jego kancelarii Marek Helbin - wcześniej wyrzucony przez Osyrę z pracy. Mówił, że zajście było upozorowane, cięcia dokonał znajomy Osyry chirurg Krzysztof G., a on sam był bezpośrednim świadkiem mistyfikacji.

Akt oskarżenia - obejmujący m.in. zarzuty zawiadomienia o niepopełnionym przestępstwie oraz składania fałszywych zeznań - powstał głównie na podstawie zeznań Helbina. Na ławie oskarżonych - oprócz Osyry - zasiadł właśnie Helbin, wobec którego sąd, mimo uznania winy, odstąpił od wymierzenia kary. Trzecim oskarżonym był Krzysztof G., skazany na rok i 4 miesiące w zawieszeniu na 3 lata i 10 tys. zł grzywny.

W uzasadnieniu wyroku przewodnicząca składu sędziowskiego sędzia Małgorzata Sobota-Grad wskazała, że wina wszystkich oskarżonych nie budzi wątpliwości; wersja Helbina dotycząca przyczyn i przebiegu zdarzenia z 22 stycznia 2003 r. "zasługuje, zdaniem sądu, na danie jej wiary", natomiast wyjaśnienia Osyry dotyczące napadu są "nader skromne, lakoniczne i niejasne".

Na prawidłowość zeznań Helbina wskazuje - jak uznał sąd - sposób, w jaki Osyra potraktował go po wygranych wyborach (Helbin został wówczas kierownikiem kancelarii Osyry), a także fakt, że zgłaszając się do CBA, naraził się na odpowiedzialność karną. "W tym świetle nieprzyznanie się do winy zarówno przez Grzegorza Osyrę, jak i Krzysztofa G. nie zasługuje na wiarę i pozostaje gołosłowne" - oceniła sędzia.

Jak zaznaczyła, wszyscy oskarżeni są winni zarzucanych im czynów - wobec Helbina sąd zobowiązany był jednak zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, ponieważ ujawnił okoliczności nieznane wcześniej organom ścigania.

Sam Helbin przed ogłoszeniem wyroku powiedział m.in., że zgłosił sprawę do CBA, chcąc żyć z przeświadczeniem, że może spojrzeć w twarz każdemu mieszkańcowi Mysłowic.

Helbin zapewnił, że na żadnym etapie sprawy nie powodowały nim chęć zemsty czy kalkulacje polityczne. "Z perspektywy czasu uważam, że było warto, że być może moja postawa wzmocni tych, którzy chcieliby mieć zwyczajnie uczciwego prezydenta, burmistrza czy wójta, jednak boją się konsekwencji związanych z ujawnieniem nieprawidłowości w samorządach" - dodał.

Osyra, który na rozprawę przyszedł elegancko ubrany - w asyście rodziny, znajomych i rosłych zwolenników - przed sądem uznał sprawę za polityczną, wskazując m.in. na zaangażowanie w nią CBA. Zaatakował prok. Wolnego, wskazując m.in., że jest on mysłowiczaninem, w dodatku widywanym z jego oponentami politycznymi. "Pan prok. Wolny, wydawałoby się niezależny urzędnik publiczny, przyjął sobie za swój osobisty cel zmianę władzy w Mysłowicach" - ocenił Osyra.

Prezydent Mysłowic podkreślał wielokrotnie, że nigdy nie składał fałszywych zeznań. Dyskredytował też wiarygodność Helbina, mówiąc, że zanim ten zgłosił sprawę do CBA, "w sposób oczywisty chciał go szantażować", obiecując mu "święty spokój" w zamian za przywrócenie do pracy, a w innym razie grożąc Osyrze czymś, "co mu zaszkodzi".

Już po wyroku Osyra uznał go za "niekomfortowy". Pytany, czy wycofa się z wyborów, powiedział, że "nie jest jedynym, który ma wyrok w pierwszej instancji". "Prawodawstwo u nas jest dwuinstancyjne, poczekamy aż będzie (wyrok - PAP) faktyczny" - zapowiedział. Wskazał na podobną sytuację prezydenta Poznania, zapowiadając, że - podobnie jak w tamtej sprawie - "będzie apelacja".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prezydent Mysłowic, który pobił się sam...
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.