Prof. Malicki: to dobry moment na deklarację
Ukraiński prezydent Petro Poroszenko wybrał najlepszy moment na ogłoszenie, że po powrocie do kraju złoży wniosek o zrzeczenie się przez Ukrainę statusu państwa pozablokowego - ocenia dyrektor Studium Europy Wschodniej UW, prof. Jan Malicki.
Zdaniem prof. Malickiego deklaracja, że Ukraina może odstąpić od statusu pozablokowego i iść w kierunku NATO, była niewątpliwie najważniejszym akcentem środowego wystąpienia ukraińskiego prezydenta w polskim Sejmie. Poroszenko zapowiedział, że po powrocie do swojego kraju złoży w parlamencie wniosek o zrzeczenie się statusu państwa pozablokowego. Mówił też, że już dzisiaj Ukraina pogłębia współpracę z NATO, zmienia orientację i przechodzi na standardy natowskie.
Jak zauważył ekspert, ukraiński prezydent podkreślał, że ta decyzja będzie wymagała przeprowadzenia referendum i naród ukraiński jest jedynym, który ma prawo o tym decydować. Ocenił jednocześnie, że Rosja przyjmie to "absolutnie źle, część krajów Zachodu również".
"Rosja będzie mówiła, że to próba wtrącania się NATO. Część krajów UE uzna, że przecież Ukrainie nie obiecano niczego w Bukareszcie, a jednocześnie, że nie należy zaostrzać sytuacji. Jednak wydaje mi się, że to jest najlepszy moment, jaki prezydent Poroszenko mógł wybrać na taką deklarację. Teraz nikt nie ma wątpliwości, że jest wojna. Nie ma wątpliwości, kto jest agresorem, a kto ofiarą. W dodatku zaczynają działać sankcje. Zachód widzi, że jest skuteczny. Rosja też to widzi" - mówił ekspert.
W ocenie Malickiego, prezydent Ukrainy celowo wybrał polski Sejm na wygłoszenie swojej deklaracji. "Zrobił to w kraju granicznym NATO. Dodatkowo ma to być sugestia dla Polski i krajów natowskich, że Ukraina potrzebuje wsparcia wojskowego w sytuacji, w jakiej się znalazła" - powiedział.
Malicki odniósł się też do środowej wypowiedzi prezydenta Bronisława Komorowskiego, który mówił, że jeżeli Ukraina będzie zainteresowana kupnem broni, to Polska jest otwarta na rozmowy. "Jestem przekonany o tym, że Polska ma nie deklarować po raz setny, iż jest do tego gotowa, tylko po prostu sprzedawać broń, wypożyczać ją, kredytować już teraz. Ukraina potrzebuje broni, a nie słów" - podkreślił.
Ekspert przypomniał, że polscy celnicy wstrzymywali na granicy hełmy i kamizelki kuloodporne pochodzące z demobilu, które wywoziły z Polski na Ukrainę osoby prywatne. Jak mówił, polskie służby celne "okazują niewiarygodną czujność, co rusz zatrzymując coś na granicy".
Według Malickiego środowe wystąpienie w Sejmie prezydenta Ukrainy było skierowane do narodu polskiego i zawierało wiele elementów serdecznych, nawet wzruszających. Poroszenko dziękował za postawę Polaków ws. Ukrainy i mówił, że Polska jest wzorem integracji z UE.
"Symboliczne, że zaczął po polsku. Również symboliczne jest to, że kończąc powiedział nie +sława+, tylko +chwała Rzeczypospolitej i Ukrainie+. Sława z uwagi na historyczne odniesienia (pozdrowienie UPA) może kogoś urazić, to samo słowo wypowiedziane po polsku zupełnie zmienia kontekst" - ocenił.
Jego zdaniem ukraiński prezydent świadomie nie akcentował zbyt mocno trudnych spraw historycznych i nie odniósł się wprost np. do zbrodni na Wołyniu. Bardzo umiejętnie wykorzystywał natomiast elementy religijne i przypomniał postać Jana Pawła II, co - jak ocenił Malicki - Polacy zawsze przyjmują ze wzruszeniem.
Skomentuj artykuł