"Rosjanie mieli "prikaz", bym dotarł wcześniej"

"Rosjanie mieli "prikaz", bym dotarł wcześniej"
Premier Donald Tusk na miejscu katastrofy 10 kwietnia 2010. Za nim stojący premier Władimir Putin. (fot. premier.gov.pl)
PAP / TVN24 / drr

Premier Donald Tusk uważa, że Rosjanie "mieli najwyraźniej prikaz", by jego delegacja dotarła wcześniej na miejsce katastrofy prezydenckiego TU-154M, niż delegacja z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim.

- Byliśmy świadomi, że Rosjanie robią wszystko, żeby ta oficjalna delegacja z moim udziałem była pierwsza. Nawet jadący ze mną minister (Paweł) Graś zwracał uwagę obsłudze, kierowcy, rosyjskiemu oficerowi ochrony, który siedział w naszym samochodzie, żeby zwolnili, żebyśmy razem dojechali z tą grupą Jarosława Kaczyńskiego. Ale Rosjanie nie reagowali - relacjonował Tusk w TVN24.

Jarosław Kaczyński, jak i inni politycy PiS twierdzili, że spowalniano ich podróż do Smoleńska. - Nasze postoje i powolne tempo jazdy były wymuszone przez ścigającą nas delegację z premierem Tuskiem, który koniecznie chciał dotrzeć do Smoleńska przed nami. W pewnym momencie limuzyna z Donaldem Tuskiem minęła nas i dopiero wtedy pozwolono nam normalnie jechać - mówił kilka miesięcy po katastrofie smoleńskiej prezes PiS.

- Było już ciemno, dużo reflektorów, taka sceneria, jak z upiornego przedstawienia teatralnego, ta scenografia, przez to, że był to las, szczątki samolotu, te smugi światła i jakby zapach tragedii w powietrzu, nie umiem tego zdefiniować, ale takie fizyczne poczucie, że jesteśmy w miejscu, gdzie stało się naprawdę coś strasznego - relacjonował szef rządu przybycie na miejsce katastrofy.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Rosjanie mieli "prikaz", bym dotarł wcześniej"
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.