"Słowa dyrektora FBI - nieakceptowalne"

"Słowa dyrektora FBI - nieakceptowalne"
(fot. PAP/Radek Pietruszka)
PAP / slo

Te słowa są nieakceptowalne nie tylko dla mnie, ale dla każdego Polaka - podkreśliła w niedzielę premier Ewa Kopacz, odnosząc się do wypowiedzi dyrektora FBI Jamesa Comeya. Dodała, że od urzędników państwowych oczekiwałaby "pełnej wiedzy i prawdy historycznej".

- Te słowa, które zostały wypowiedziane, są nieakceptowalne nie tylko dla mnie, ale dla każdego Polaka. Tym, którzy dzisiaj nie potrafią rzetelnie przedstawiać prawdy historycznej chcę powiedzieć, że Polska nie była sprawcą, ale ofiarą II wojny światowej, i oczekiwałabym oczywiście od urzędników - tych, którzy zabierają w tej sprawie głos - pełnej wiedzy i prawdy historycznej - powiedziała dziennikarzom Kopacz.

Przypomniała, że w tej sprawie zareagował już MSZ i polski ambasador. - Będziemy dyskutować o tym, rozmawiać z MSZ - zapowiedziała premier.

- Ignorancja, brak wiedzy historycznej i chyba jakieś pokłady dużej niechęci osobistej. To wymaga reakcji państwa polskiego, ta reakcja ma miejsce. Ale jak widać wymaga też żmudnej pracy nad rozbiciem złych, nieprawdziwych, krzywdzących Polaków stereotypów - powiedział prezydent w TVP odnosząc się do wypowiedzi Comeya.

DEON.PL POLECA

Komorowski zaznaczył, że to wypowiedź obraźliwa nie tylko w stosunku do pamięci o Polsce, ale przede wszystkim wobec Polaków, którzy pomagali Żydom w czasie wojny. - Przypomniałbym temu dyrektorowi, że to jest też obrażanie pamięci Jana Karskiego, wysłannika Podziemnego Państwa Polskiego, którego i Stany Zjednoczone także pośmiertnie oznaczyły najwyższym orderem - dodał prezydent.

Podkreślił, że każde "niemądre, albo szkodliwe zachowanie funkcjonariusza innego państwa - nawet zaprzyjaźnionego, jakim są Stany Zjednoczone, wymaga odpowiedniej reakcji na odpowiednim poziomie". - Wydaje mi się, że wezwanie ambasadora Stanów Zjednoczonych do ministerstwa spraw zagranicznych jest adekwatną reakcją państwa polskiego - ocenił Komorowski.

- Trzeba dać szansę Stanom Zjednoczonym, aby to one znalazły wyjście z zaistniałej sytuacji. (...) Myślę, że można liczyć albo na autorefleksję tego dyrektora Agencji albo jakieś zachowanie innych czynników Stanów Zjednoczonych - dodał prezydent.

Chodzi o przemówienie Comeya wygłoszone 15 kwietnia w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie, a następnie przedrukowane w dzienniku "Washington Post" z okazji Dnia Pamięci o Holokauście. Comey mówił w nim, że Holokaust był "najbardziej znaczącym wydarzeniem w historii ludzkości"; zapowiedział, że każdy nowy funkcjonariusz FBI będzie miał obowiązek odwiedzić Muzeum, by zobaczyć, że "dobrzy ludzie pomagali mordować miliony", podporządkowując się ideologii nazistów.

Tłumaczył, że najbardziej przerażającą lekcją Holokaustu jest to, iż pokazał on, że ludzie są w stanie zrezygnować z indywidualnej moralności i przekonać się do prawie wszystkiego, poddając się władzy grupy. - W ich mniemaniu mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski, Węgier i wielu, wielu innych miejsc nie zrobili czegoś złego. Przekonali siebie do tego, że uczynili to, co było słuszne, to, co musieli zrobić - dodał Comey.

Ambasador USA w Polsce Stephen Mull został w niedzielę wezwany do MSZ w związku z wypowiedzią dyrektora FBI. Mull otrzymał notę z protestem. Zapewnił, że sugestie, iż Polska była w jakikolwiek sposób odpowiedzialna za Holokaust, nie są stanowiskiem USA.

- To nie jest stanowisko Stanów Zjednoczonych, że Polska była w jakikolwiek sposób odpowiedzialna za Holokaust. To jest tylko i wyłącznie odpowiedzialność nazistowskich Niemców - powiedział Mull po spotkaniu z wiceszefem resortu spraw zagranicznych ds. bezpieczeństwa i polityki amerykańskiej, Leszkiem Soczewicą.

Ambasador poinformował również, że w sobotę wieczorem kontaktował się z biurem FBI. Wyraził nadzieję, że - być może w poniedziałek - będzie bezpośrednie oświadczenie FBI.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Słowa dyrektora FBI - nieakceptowalne"
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.