Strajkujące pielęgniarki zaczęły głodówkę
Protest głodowy rozpoczęły w środę trzy pielęgniarki w szpitalu chorób płuc w Bystrej koło Bielska-Białej. To część protestu płacowego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, prowadzonego łącznie w pięciu placówkach w Bielsku-Białej i na Żywiecczyźnie.
Jak poinformowała PAP szefowa tego związku w Specjalistycznym Zespole Chorób Płuc i Gruźlicy w Bystrej Izabela Pilarz, trzy pielęgniarki podjęły tam głodówkę w środę, kolejne zadeklarowały stopniowe dołączanie do nich w kolejnych dniach. Jak mówią, to efekt braku propozycji podwyżek ze strony dyrekcji szpitali.
- Rozmowy są, nie mamy jednak jakichkolwiek propozycji. Dyrektor mówi tylko, że ma mniejszy kontrakt niż w zeszłym roku. To może dobry moment, żeby zainteresować sprawą finansowania szpitali rząd - oceniła Pilarz, szacując łączną liczbę strajkujących we wszystkich pięciu szpitalach na osiemset osób.
Gdy jednak zamierzające głodować pielęgniarki z tamtejszego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego zorientowały się, że ich działanie może być sprzeczne z prawem, zastąpienie ich zadeklarowały protestujące z innych oddziałów - niezwiązanych z ratowaniem życia. Wbrew wcześniejszym informacjom komitetu strajkowego, do godz. 17 żadna z nich nie podjęła tej formy protestu.
Jak poinformowała PAP rzeczniczka bielskiego szpitala wojewódzkiego Jolanta Trojanowska, w środę jego dyrektor Ryszard Batycki zwrócił się do bielskiej prokuratury o zbadanie legalności strajku. Pielęgniarki przystąpiły bowiem do niego z pominięciem m.in. etapów przedstawienia postulatów załogi oraz negocjacji.
Protestujące argumentują, że nadal aktualne są dawne postulaty. Jak informowała szefowa związku w bielskim szpitali wojewódzkim Zofia Lubecka, pracownice z 20-letnim stażem wciąż mają tam podstawę pensji 2,3 tys. zł, choć jeszcze w 2007 r. miały otrzymać deklarację, że będzie ona sukcesywnie podwyższana - do 3 tys. zł.
Protestujące pielęgniarki odeszły od łóżek pacjentów w poniedziałek wieczorem wobec braku efektów popołudniowych rozmów z dyrektorami swych placówek, prowadzonych przy udziale m.in. wicewojewody śląskiego. Pielęgniarki skarżą się, że czują się lekceważone, bo od kilku lat w szpitalnych kosztach uwzględniane są tylko pozycje: lekarze i sprzęt.
Mimo że związek nie przekazał list protestujących oraz harmonogramu dyżurów, jeszcze w poniedziałek wieczorem dyrekcje placówek wraz z komitetami strajkowymi uzgodniły sposób zabezpieczenia chorych, przebywających w objętych protestem szpitalach. Szpitale te ograniczyły przyjęcia na diagnostykę i leczenie planowe.
Skomentuj artykuł