Szef MON ws. uchodźców
Nasze stanowisko ws. uchodźców jest przepojone solidarnością i dużą wyobraźnią co do tego, że doraźnymi decyzjami nie rozwiążemy problemu - mówił we wtorek wicepremier, szef MON Tomasz Siemoniak. Dodał. że trzeba rozwiązywać przyczyny problemu i podchodzić do sprawy systemowo.
Siemoniak podkreślił we wtorek w TVN24, że premier Ewa Kopacz od wiosny, czyli od kiedy temat uchodźców pojawił się w europejskiej agendzie, zwracała uwagę, że "kwotowanie jest drogą donikąd". - Premier Ewa Kopacz miała wtedy rację, że ta polityka nie ma sensu, bo jeżeli zgodzimy się kwotować i zgodzimy się na pierwszą grupę (uchodźców - PAP), to będzie druga, trzecia, czwarta. Trzeba rozwiązywać przyczyny (problemu) i podchodzić systemowo do sprawy - zaznaczył. Dodał, że "nie ma takiej wiedzy", że Polska ma przyjąć w sumie 10-12 tys. uchodźców.
Z unijnych źródeł wynika, że Komisja Europejska zaproponuje, by w ramach rozdzielenia między kraje UE dodatkowych 120 tys. uchodźców do Polski trafiło 9 287 osób.
Nową propozycję relokacji uchodźców, docierających do Włoch, Grecji oraz na Węgry, ma przedstawić w środę rano w Parlamencie Europejskim szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. To część odpowiedzi UE na zaostrzenie kryzysu migracyjnego w ostatnich miesiącach. Klucz podziału oparty jest przede wszystkim na wielkości PKB poszczególnych krajów oraz liczbie ludności. Dodatkowe kryteria to poziom bezrobocia oraz liczba już przyjętych uchodźców.
Siemoniak, pytany o to, czy nie ma dzisiaj akceptacji polskiego rządu, by przyjąć 10-12 tys. imigrantów, odparł: "Wydaje mi się, że to, co premier Kopacz mówiła w sobotę, że nie uczyni rząd nic, co by w jakikolwiek sposób wpływało na bezpieczeństwo Polski, na stabilizację, jest dość jasnym stanowiskiem".
Jak dodał, "sekwencja decyzji europejskich też jest zarysowana". - Za tydzień w poniedziałek ministrowie spraw wewnętrznych i sprawiedliwości będą rozmawiali, żeby przygotować spotkanie przywódców. Zapewne pod koniec przyszłego tygodnia europejscy przywódcy spotkają się, żeby na ten temat rozmawiać - powiedział.
Siemoniak odniósł się również do publikacji w niemieckich mediach, według których Europa Wschodnia, w tym Polska, nie jest solidarna z Niemcami i innymi krajami, które chcą przyjąć uchodźców. - Niemcy nie powinni nas uczyć solidarności. Wydaje mi się, że emocjonowanie się tym, co napiszą gazety i jak oceniają Polskę, nie jest właściwe. Wydaje mi się, że nasze stanowisko jest przepojone solidarnością i dużą wyobraźnią co do tego, że doraźnymi, takimi szybkimi decyzjami nie rozwiążemy problemu - zaznaczył szef MON.
- Nie chodzi o to, żeby zapraszać kolejne, czy skłaniać kolejne dziesiątki tysięcy uchodźców do przybycia do Europy, bo Europa po prostu nie da rady. Trzeba umieć rozwiązać problemy w Syrii, Iraku, Somalii, Libii, Afganistanie, bo widać, że to nie jest tylko kwestia tego, żeby zablokować dopływ uchodźców do Europy - dodał.
Pytany, czy w grę wchodzi interwencja militarna związana z Państwem Islamskim, z Syrią, w której udział wezmą polscy żołnierze, powiedział: "Taka operacja trwa. Ona ma polityczne poparcie Polski. Działa koalicja pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych, operacje lotnicze. Amerykanie i ich partnerzy z regionu wyraźnie tę granicę zakreślili".
Ocenił, że złudzeniem jest przekonanie, że "operacją wojskową rozwiążemy te problemy". - Terroryści zawładnęli poważną częścią terytorium dwóch państw. Trzeba tutaj bardzo systemowych rozwiązań. Operacja wojskowa trwa, trwają naloty z powietrza i wydaje się, że Zachód powinien zastanowić się nad jakąś nową strategią w tej sprawie - podkreślił.
Skomentuj artykuł