Waldemar Skrzypczak podał się do dymisji

Waldemar Skrzypczak podał się do dymisji
(fot. PAP/Rafał Guz)
PAP / psd

Wiceszef MON Waldemar Skrzypczak podał się w czwartek do dymisji. Oświadczył, że jest obiektem niesprawiedliwych ataków, które stały się obciążeniem dla rządu. Szef MON Tomasz Siemoniak wyraził nadzieję, że wszystkie wątpliwości zostaną wyjaśnione pomyślnie dla generała.

W ostatnich miesiącach Służba Kontrwywiadu Wojskowego odebrała wiceministrowi Skrzypczakowi, odpowiedzialnemu w MON za zakupy uzbrojenia i sprzętu wojskowego, dostęp do informacji niejawnych, a w weekend "Gazeta Wyborcza" ujawniła pismo Skrzypczaka do izraelskiego ministerstwa obrony, w którym przed ogłoszeniem przez MON przetargu wymieniono konkretnego producenta bezzaałogowców.

W oświadczeniu Siemoniaka opublikowanym w czwartek na stronie MON czytamy: "28 listopada 2013 r. wpłynęło na moje ręce pismo pana Waldemara Skrzypczaka, proszące o dymisję ze stanowiska podsekretarza stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej". Minister poinformował, że w związku z pismem zdecydował o skierowaniu stosownego wniosku do premiera Donalda Tuska.

Siemoniak ocenił, że Skrzypczak "wykonał dobrą pracę na rzecz modernizacji sił zbrojnych, porządkując system pozyskiwania uzbrojenia oraz tworząc nową jakość w relacjach MON-polski przemysł obronny". "Przy jego zasadniczym udziale powstał Program Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych na lata 2013-2022" - podkreślił.

Wyraził też nadzieję, że wszystkie wątpliwości wokół Skrzypczaka zostaną wyjaśnione w sposób pomyślny dla generała i będzie on mógł cieszyć się "zasłużoną dobrą oceną opinii publicznej".

Skrzypczak podkreślił, że z "wielką osobistą satysfakcją" przyjął wysoką ocenę swej pracy przez premiera. Tusk mówił niedawno, że Skrzypczak realizuje politykę modernizacji wojska w sposób niezwykle sprawny, skuteczny i otwarty. "To nie jest człowiek, do którego miałbym jakiekolwiek podejrzenia" - ocenił szef rządu. Donald Tusk dodał: "Natomiast jest dla mnie rzeczą oczywistą, że ktoś na takim stanowisku nie może sprawiać zbyt wielu kłopotów, nawet jeśli ma dobre intencje i jest w stu procentach ok".

Skrzypczak dodał w oświadczeniu, które również opublikowano na stronie MON, że zgadza się ze słowami premiera, iż "nikt pracujący w rządzie nie powinien przynosić problemów, nawet jeśli te problemy nie wynikają z intencji ani działań".

Wiceminister zapewnił, że w całej służbie i pracy kierował się wyłącznie dobrem Wojska Polskiego, działając uczciwie i z pełnym zaangażowaniem. "Mimo że organy państwowe nie sformułowały jakichkolwiek zarzutów wobec mnie, jestem obiektem niesprawiedliwych ataków, które stały się obciążeniem dla premiera, rządu i ministra obrony narodowej. W związku z powyższym postanowiłem złożyć dymisję ze stanowiska podsekretarza stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej" - napisał Skrzypczak.

We wrześniu Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła z zawiadomienia Służby Kontrwywiadu Wojskowego śledztwo ws. "podejrzenia przyjęcia korzyści majątkowej przez osobę pełniącą funkcję publiczną" (za co grozi do 8 lat więzienia). Skrzypczak komentował, że "z zadowoleniem" przyjął decyzję o postępowaniu w sprawie domniemanych podejrzeń wokół jego osoby. "Nigdy w czasie służby w Wojsku Polskim i później pracy w MON nie przyjmowałem żadnych korzyści majątkowych; moje działania w każdej roli zawsze miały na celu dobro Sił Zbrojnych" - zapewnił. Zaprzeczał, by lobbował za jakąkolwiek firmą, przyznał zarazem, że zna niektórych szefów firm zbrojeniowych i lobbystów. Twierdził też, że był szantażowany przez lobbystów.

W październiku śledztwo przejęła Prokuratura Apelacyjna w Warszawie. "Mogę jedynie potwierdzić, że śledztwo jest w toku i toczy się +w sprawie+. Nikomu nie przedstawiono dotąd zarzutów. W związku z tym, że w sprawie występują materiały chronione klauzulami niejawności, to wszystko co mogę w tej sprawie powiedzieć" - poinformował PAP w czwartek rzecznik tej prokuratury Zbigniew Jaskólski.

W sobotę "Gazeta Wyborcza" opisała list Skrzypczaka do izraelskiego resortu obrony w sprawie zainteresowania Polski dronami produkcji izraelskiej. Według mediów pismo - badane przez SKW - może być uznane za sygnał o faworyzowaniu jednego z producentów, którego nazwę Skrzypczak wymienił w liście. MON podkreślało, że list "miał charakter oficjalny, formalny i kurtuazyjny", a wymienienie nazwy firmy to "niezręczne uchybienie, ale bez większego znaczenia".

Resort przekazał list do CBA, by zbadało, czy doszło do naruszenia przepisów. "Pismo w tej sprawie, od ministra obrony Tomasza Siemoniaka do szefa CBA Pawła Wojtunika, wpłynęło do Biura w poniedziałek i jest przez nas rozpatrywane" - powiedział w czwartek PAP rzecznik CBA Jacek Dobrzyński.

W lipcu "Rzeczpospolita" pisała, że SKW wystąpiła do prokuratury w związku z podejrzeniem Skrzypczaka o lobbing na rzecz koncernów zbrojeniowych. SKW nie przedłużyła Skrzypczakowi certyfikatu dostępu do informacji "ściśle tajnych", od czego ten odwołał się we wrześniu do premiera. Ze sprawą Skrzypczaka media wiązały dymisję szefa SKW gen. Janusza Noska. Po dymisji Skrzypczaka - jak poinformował w czwartek rzecznik rządu Paweł Graś - sprawa jego certyfikatu stała się "bezprzedmiotowa".

57-letni Waldemar Skrzypczak to generał broni w stanie spoczynku. Od czerwca 2012 r. był wiceministrem obrony odpowiedzialnym za zakupy uzbrojenia i sprzętu wojskowego. W tym czasie m.in. podpisano umowy na kolejne transportery Rosomak i czołgi Leopard 2, dokończenie patrolowca "Ślązak" oraz budowę niszczycieli min, rozszerzono przetarg na śmigłowce, rozpoczęto dialog techniczny z potencjalnymi dostawcami systemów obrony powietrznej, w tym przeciwrakietowej (co ma być największą inwestycją MON w najbliższej dekadzie), a także rozmowy ws. bezpilotowców.

Wcześniej, od sierpnia 2011 r., Skrzypczak był doradcą Siemoniaka. W tej roli pracował m.in. nad reformą systemu dowodzenia siłami zbrojnymi.

W latach 2006-2009 był dowódcą Wojsk Lądowych. Odszedł ze stanowiska po zamieszaniu, które wywołała jego wypowiedź na uroczystości ku czci poległego w Afganistanie żołnierza oraz późniejszy wywiad dla "Dziennika", gdzie wyraził przekonanie, że śmierci Polaka można było uniknąć, gdyby wojsko miało rozpoznawcze bezpilotowce większego zasięgu i lepiej uzbrojone śmigłowce. Zarzucił ministerialnej biurokracji, że kupuje nie ten sprzęt, który jest najpotrzebniejszy. Pytał, kiedy nadejdzie czas, że żołnierze przestaną żyć w atmosferze "podejrzeń, w atmosferze histerii, posądzania o nieudolność, o słabe wyszkolenie, brak dyscypliny".

Jako dowódca Wojsk Lądowych, Skrzypczak bronił żołnierzy oskarżonych o zbrodnię wojenną - ostrzelanie wioski Nangar Khel w Afganistanie, gdzie zginęło sześć osób, w tym kobiety i dzieci. Po ujawnieniu sprawy generał wielokrotnie zapewniał, że wierzy w niewinność żołnierzy. Mówił, że w razie przegrania przez nich procesu rozważy odejście z armii. Gdy sąd w pierwszej instancji uznał, że oskarżeni żołnierze są niewinni, Skrzypczak nie krył satysfakcji.

Służbę w Siłach Zbrojnych rozpoczął w 1976 r. Dowodził 32. Pułkiem Zmechanizowanym, 16. Dywizją Zmechanizowaną i 11. Dywizją Kawalerii Pancernej. Od lutego 2005 r. przez pół roku dowodził Wielonarodową Dywizją Centrum-Południe i Polskim Kontyngentem Wojskowym w Iraku, za co otrzymał Krzyż Komandorski Orderu Krzyża Wojskowego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Waldemar Skrzypczak podał się do dymisji
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.