We wtorek odbyła się konferencja promująca Dom Dziennego Pobytu dla Weteranów - Żołnierzy Powstania Warszawskiego prowadzony przez Stowarzyszenie Monopol Warszawski przy współudziale wolontariuszy z Towarzystwa Przyjaciół Warszawy "Ten dom to jest takie miejsce cudów. Zaczęło się od 6 osób, a dzisiaj trafia ich do nas prawie 100" - powiedział prezes stowarzyszenia Monopol Warszawski Janusz Owsiany.
Według informacji Muzeum Powstania Warszawskiego wciąż żyje ponad 1200 uczestników powstania. Dom powstańca zachęca, by przekazywać wszystkim spośród nich informacje o funkcjonowaniu placówki. "Mamy świadomość upływającego czasu i wiemy, że nie jest on nam dany na zawsze. Dlatego tak ważne jest, żebyśmy mieli ten dom, żebyśmy dbali o powstańców" - powiedziała przewodnicząca Rady m.st. Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska.
Walka z samotnością
Placówka zapewnia wsparcie powstańcom w postaci ciepłego posiłku oraz ułatwionego dostępu do rehabilitacji, zajęć gimnastycznych, terapii psychologicznej czy możliwości wspólnej rozrywki - uczestnictwa w wydarzeniach artystycznych, gry w brydża czy różnego rodzaju warsztatach integracyjnych. "To jest dom, który jest wymyślony dla nich. Pod ich gust i pod ich humor organizujemy tu życie" - powiedział Janusz Owsiany.
Dom Dziennego Pobytu dla Weteranów - Żołnierzy Powstania Warszawskiego jest przestrzenią spotkań międzypokoleniowych. Pensjonariusze mają możliwość uczestniczenia w programach artystycznych przygotowanych przez wybitnych twórców, ale także przez dzieci i młodzież. "To jest pomysł na to, jak w tych dziwnych nowych czasach przywrócić ludziom smak wielopokoleniowej rodziny. Oni dla wszystkich tutaj matkują, dziadkują. Tyle ciepła w takim domu może się zgromadzić tylko dlatego, że ludzie lubią ludzi, że są wszystkim życzliwi" - podkreślił Owsiany.
Jak mówią organizatorzy przedsięwzięcia, placówka pomaga weteranom Powstania Warszawskiego walczyć z samotnością i poczuciem zepchnięcia na margines społeczny. Przewodnicząca rady miasta podkreśliła, że "osoby, które tu przychodzą, widzą w sobie koleżanki i kolegów sprzed lat. Widzą siebie takich, jakimi byli i są ze sobą, cieszą się tym".
Skomentuj artykuł