Wydarzenie powstało przy współpracy z Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku oraz Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk w Berlinie.
W internecie wybuchła burza
Projekt wzbudził silne kontrowersje i został ostro skrytykowany przez internautów oraz przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości. Przewodniczący klubu PiS Mariusz Błaszczak określił wystawę jako "jawną realizację niemieckiej narracji", zarzucając instytucjom odpowiedzialnym za jej przygotowanie, że zamiast dbać o polską pamięć historyczną, przyczyniają się do jej zniekształcania. W jego ocenie tego typu przedsięwzięcia stanowią próbę zakłamywania historii.
Błaszczak podkreślił, że prawdziwi "nasi chłopcy" walczyli za Polskę i ginęli od niemieckich pocisków, a nie służyli w mundurach Wehrmachtu czy SS. W jego opinii nie mamy do czynienia jedynie z kontrowersyjną wystawą, lecz z celową prowokacją polityczną oraz przejawem realizowania niemieckiej polityki historycznej przez osoby związane z Koalicją 13 grudnia. Takie narracje – jak zaznaczył – są szkodliwe, ponieważ zacierają granice odpowiedzialności za zbrodnie II wojny światowej i podważają polską pamięć historyczną.
Z kolei europoseł PiS Bogdan Rzońca stwierdził, że podczas gdy Niemcy symbolicznie upamiętniają polskie ofiary wojny skromnym kamieniem, to w Gdańsku – rządzonym przez Platformę Obywatelską – organizuje się wystawę, którą określił jako "hańbę i wstyd", a nie formę sztuki.
– To kiedy anschluss do Rzeszy? – pyta dziennikarz Piotr Korczarowski.
– Muzeum Gdańska zorganizowało wystawę o niemieckich żołnierzach z czasów III Rzeszy pn. Nasi chłopcy... Regermanizacja polskiej przestrzeni publicznej postępuje... – ocenił Marek Skalski, dziennikarz.
Skomentuj artykuł