Alaksandr Łukaszenka o dialogu z Zachodem
Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka wyraził we wtorek przekonanie, że w stosunkach Białorusi z Zachodem nawiązany został dialog. Podkreślił też, że nie chce, by jego naród chodził jeszcze kiedyś pod cudzym knutem.
"Nie afiszujemy się tym, ale to nie są tylko symptomy. W ostatnim czasie przeprowadziliśmy szereg spotkań, choć nie publicznych. Często wielu Europejczyków przyjeżdżając do nas prosi, by nie było to publiczne. Rozmawiam z nimi otwarcie. Jeśli proszą mnie o spotkanie, nikomu nie odmawiam.(…) Nie siedzimy za jednym stołem, analizując problemy, ale toczy się pewien dialog, i to już dobrze" - podkreślił Łukaszenka na konferencji prasowej dla białoruskich mediów.
Prezydent zaznaczył, że niepodległość jest dla Białorusi rzeczą świętą. "Chcemy żyć na swoim kawałku ziemi, cieszyć się suwerennością. Nie chcę, żeby mój naród chodził jeszcze kiedyś pod cudzym knutem" - podkreślił.
Dodał przy tym: "Nie jesteśmy takim krajem i nie mamy takiej potęgi, by zachowywać się agresywnie czy to wobec Zachodu, czy wobec Wschodu".
Łukaszenka podkreślił, że niezależności jego kraju nie należy interpretować jako odejścia od współpracy z Rosją. Zaznaczył, że Białoruś nigdy nie będzie przyjaźnić się z Zachodem przeciwko Rosji i analogicznie: rozwój stosunków białorusko-rosyjskich nie będzie się odbywał ze stratą dla współpracy z Zachodem.
"Dlatego w ostatnim czasie zarysował się okres, gdy się nawzajem nie czepiamy, nie atakujemy się. Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Litwa zrozumiała, że jedna trzecia ich budżetu przypada na Białoruś. To samo z Łotwą" - powiedział.
Białoruski prezydent z uznaniem wypowiedział się o wsparciu ze strony Rosji, m.in. przy budowie białoruskiej elektrowni atomowej w Ostrowcu, ok. 250 km na północny wschód od Grodna "To realne pieniądze, a nie słowa" - podkreślił.
"Jesteśmy przyjaciółmi, braćmi, i w ogóle jesteśmy jednym narodem. Kto do nas wyciąga rękę, gdy nam ciężko? MFW? A przecież mogłoby - pieniędzy mają bez liku, nie wiedzą, co nimi zrobić, ale z przyczyn politycznych otwarcie powiedzieli, że nie mogą. A Rosja podała nam ramię" - zaznaczył.
"Bardzo się przyjaźnimy z (prezydentem Rosji Władimirem) Putinem, chociaż czasem między nami iskrzy" - dodał.
Wyraził też przekonanie, że Rosja zawsze "poda ramię" Białorusi, nawet jeśli sytuacja będzie bardzo trudna - "z różnych powodów, także dlatego, że utrata Białorusi byłaby dla Rosji wielką stratą polityczną i przyniosłaby jej szkody".
Skomentuj artykuł