Amerykanie są zaniepokojeni tą sytuacją
Najwyżsi doradcy prezydenta USA Baracka Obamy ds. bezpieczeństwa omawiali w sobotę (czasu miejscowego) "potencjalne zagrożenia na Półwyspie Arabskim lub z niego pochodzące" - podał Biały Dom.
"Po południu doradczyni ds. bezpieczeństwa narodowego Susan Rice przewodniczyła posiedzeniu doradców (Principals Comittee) w celu dalszej oceny sytuacji i kolejnych działań" - głosi oświadczenie.
Wśród uczestników spotkania był sekretarz stanu John Kerry oraz minister obrony Chuck Hagel. W skład Principals Committee wchodzą najwyżsi urzędnicy państwowi.
"W ostatnim tygodniu prezydent był regularnie informowany o wszystkich aspektach potencjalnego zagrożenia i działań, jakie w związku z tym podejmujemy" - poinformował Biały Dom.
W piątek Departament Stanu ogłosił, że ze względu na niesprecyzowane bliżej zagrożenie w niedzielę 4 sierpnia USA zamkną część swoich ambasad i konsulatów, przeważnie na Bliskim Wschodzie. Zamknięte zostaną te placówki dyplomatyczne, które normalnie są w niedzielę otwarte. Dotyczy to ambasad i konsulatów w krajach muzułmańskich, w których niedziela jest dniem pracy.
Według rzeczniczki resortu Departament Stanu "uzyskał dostęp do informacji, które spowodowały te uprzedzające posunięcia, podyktowane ostrożnością".
W rezultacie ataku z 11 września ub. r. na amerykański konsulat w Bengazi (Libia) zginął ambasador USA Christopher Stevens i trzech innych Amerykanów.
Skomentuj artykuł