Awaria w Fukushimie ma stopień czwarty
Awaria elektrowni jądrowej Fukushima I w Japonii nie przekroczyła 4. stopnia w Międzynarodowej Skali Zdarzeń Jądrowych (INES) - ocenił Piotr Jaracz z Państwowej Agencji Atomistyki (PAA).
Piotr Jaracz, dyrektor Departamentu Nauki, Szkolenia i Informacji Społecznej PAA zapewnił, że nie ma żadnych podstaw, żeby zmieniać stopień awarii elektrowni jądrowej z 4. na 6. "Informujemy, że według zasad Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA), ustalanie stopnia awarii według skali INES leży całkowicie w kompetencjach operatora elektrowni (Tokyo Electric Power Company, TEPCO) w konsultacji z krajowym dozorem jądrowym (Nuclear and Industrial Safety Agency, NISA)" - powiedział Jaracz. A - jak podkreślił - instytucje te oceniły skalę problemu na 4.
Ekspert wyjaśnił, że jeśli zagrożenie w skali INES osiągnęłoby 6. stopień, władze miałyby obowiązek rozdawać jodek potasu ludności narażonej na promieniowanie. Jaracz dodał, że jodek potasu jest już przygotowany w japońskich centrach ewakuacji, ale nie ma informacji o jego dystrybucji. - Może to świadczyć o względnie korzystnych prognozach rozwoju sytuacji - ocenił.
Jak wytłumaczył, jodek potasu chronić ma tarczycę osób z zagrożonych terenów przed działaniem promieniotwórczego jodu. Środek przyjmowany w prawidłowych dawkach jest niegroźny dla człowieka i nie powoduje skutków ubocznych. Efekty niezamierzone mogą się pojawiać dopiero po przedawkowaniu specyfiku.
Piotr Jaracz uspokajał też osoby udające się do Japonii: nie muszą one zabierać ze sobą jodku potasu, ale powinny uważnie śledzić komunikaty władz Japonii, m.in. w sprawie miejsc potencjalnej dystrybucji tego środka.
Jaracz odniósł się do sytuacji w Tokio, gdzie poziom promieniowania jest lekko podniesiony: - Nie ma to żadnego, podkreślam, żadnego znaczenia dla mieszkańców Tokio - uspokoił.
Podczas briefingu PAA zweryfikowała też informacje na temat dawki promieniowania gamma w otoczeniu 3. i 4. reaktora Fukushimy I: 15 marca dawka ta wynosiła 400 milisiwertów na godzinę. Natomiast przy bramie głównej elektrowni moc dawki obecnie mieści się między 0,8 a 6,4 mSv, a więc jest od 70 do 500 razy mniejsza. - Przy tych ostatnich natężeniach promieniowania, osoby zajmujące się likwidacją skutków awarii mogą przebywać na danym terenie kilkadziesiąt godzin - stwierdził i podkreślił, że ludność ewakuowana nie miała styczności z tak wysokimi dawkami promieniowania.
Skomentuj artykuł