Barack Obama o dialogu izraelsko-palestyńskim
Sprawa izraelskiej blokady Strefy Gazy dominowała w rozmowach prezydenta USA Baracka Obamy z prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem, które odbyły się w środę w Białym Domu.
Administracja USA liczyła wcześniej, że doprowadzi wkrótce do bezpośrednich rozmów obu stron. Miała do tego zmierzać wizyta Abbasa i planowana na zeszły tydzień wizyta w Waszyngtonie premiera Izraela Benjamina Netanjahu. Ten jednak ją odwołał po incydencie z zatrzymaniem przez wojsko izraelskie flotylli z pomocą humanitarną dla Strefy Gazy. Konwój sześciu statków usiłował przełamać blokadę Strefy, lecz został zaatakowany przez izraelskich komandosów. Wskutek ataku zginęło dziewięciu propalestyńskich aktywistów.
W rezultacie więc wizyta palestyńskiego przywódcy skupiła się na sprawie Gazy. Po rozmowie z prezydentem USA Mahmud Abbas wezwał do zniesienia blokady.
Izrael, ostrzeliwany rakietami ze Strefy Gazy, kontrolowanej przez radykalne ugrupowanie palestyńskie Hamas, wprowadził blokadę w celu zahamowania dopływu broni do tego regionu.
Obama powtórzył wcześniejsze stanowisko Waszyngtonu: trzeba zapewnić bezpieczeństwo Izraela, ale tak, aby nie karać zwykłych Palestyńczyków za działania Hamasu. "Uznajemy, że rakiety z Gazy nie powinny ostrzeliwać Izraela. Musimy znaleźć sposób, jak powstrzymać dostawy broni do Gazy i jednocześnie pozwolić jej ludności, aby realizowała swe aspiracje" - powiedział.
Oświadczył też, że USA popierają międzynarodowe śledztwo w sprawie ataku na konwój. "Myślę, że w interesie Izraela jest dowiedzieć się, jak doszło do tego incydentu" - zauważył Obama.
Ogłosił też nową pomoc amerykańską dla Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu Jordanu. USA przeznaczą dodatkowe 400 milionów dolarów na budowę mieszkań i szkół, jak również na rozwój przedsiębiorstw na tych terytoriach.
Skomentuj artykuł