Bułgarski rząd podał się do dymisji
Rząd finansisty Płamena Oreszarskiego, który kieruje Bułgarią od 14 miesięcy, podał się w środę do dymisji. Obecny kryzys jest wynikiem rozłamu w rządzącej koalicji - między socjalistami a zrzeszającym turecką mniejszość Ruchem na rzecz Praw i Swobód.
Rząd ustąpi 5 sierpnia, a następnego dnia zostanie rozwiązany parlament i prezydent mianuje tymczasowy gabinet, który będzie kierował krajem do 5 października, kiedy - zgodnie z czerwcowym porozumieniem głównych sił politycznych - odbędą się przedterminowe wybory parlamentarne.
Położą one kres niestabilności, z którą borykał się od samego początku rząd powołany 29 maja 2013 r. W 240-osobowym parlamencie gabinet Oreszarskiego miał dokładnie połowę głosów i liczył na poparcie nacjonalistycznej partii Ataka, m.in. w zapewnieniu kworum, odrzuceniu weta prezydenckiego i wniosków o wotum nieufności.
Jednak Ataka po przegraniu majowych wyborów do PE wyszła z parlamentu i od tego czasu Zgromadzenie Narodowe zebrało się zaledwie na kilka posiedzeń. Przyczyną braku kworum jest bojkot ze strony centroprawicowej opozycyjnej partii GERB byłego premiera Bojko Borysowa. GERB odmawia udziału zarówno w pracach komisji, jak i w posiedzeniach plenarnych.
Parlament praktycznie jest sparaliżowany i nie przyjął wielu aktów ustawodawczych. Również ratyfikację umów stowarzyszeniowych Ukrainy, Mołdawii i Gruzji z Unią Europejską odłożono na okres powyborczy.
Paraliż parlamentu będzie przyczyną pozostawania Iwana Iskrowa na stanowisku szefa Bułgarskiego Banku Narodowego. Iskrow był mocno krytykowany za bierność banku centralnego w okresie, kiedy dojrzewał i wybuchł poważny kryzys w systemie bankowym. Dymisji Iskrowa domagają się zarówno centroprawica, jak i lewica. We wtorek Iskrow wyraził gotowość, by ustąpić, lecz zastrzegł, że odkłada decyzję wobec braku porozumienia w parlamencie co do wyboru następcy.
"Niewybieranie następcy może okazać się najszybszą drogą doprowadzenia do chaosu w instytucji wyjątkowo ważnej dla finansowej stabilności kraju" - napisał Iskrow do przewodniczącego parlamentu, wyjaśniając, dlaczego wyraża tylko gotowość ustąpienia, a nie składa rezygnacji.
Bank centralny ma odegrać decydującą rolę w podjęciu decyzji o ogłoszeniu upadłości lub ratowaniu KTB - czwartego pod względem wielkości banku komercyjnego w kraju. 20 czerwca z powodu braku płynności KTB został wzięty pod specjalny nadzór banku centralnego i tymczasowo go zamknięto.
Aby można było zrealizować porozumienie w sprawie przedterminowych wyborów 5 października, dymisja rządu Oreszarskiego musi zostać zaaprobowana przez parlament najpóźniej w piątek.
Minister finansów Petyr Czobanow stwierdził po środowym posiedzeniu gabinetu, że rząd pozostawia kraj w stabilnej sytuacji finansowej. Rezerwy walutowe kraju są prawie dwukrotnie wyższe niż rok temu i wynoszą 8 mld lewów (4 mld euro) - dodał. Nie ułatwia to jednak sytuacji wielu przedsiębiorstwom państwowym i prywatnym, zakładom zbrojeniowym, ciepłowniom, samorządom, szpitalom, szkołom i przedszkolom, konta których zostały zablokowane w banku KTB.
Szereg ważnych decyzji, takich jak wybór komisarza unijnego, podpisanie porozumienia z amerykańską firmą Westinghouse o nowym reaktorze atomowym i podpisanie finansowego porozumienia z Gazpromem w sprawie South Stream, gabinet Oreszarskiego pozostawił następcom.
Skład tymczasowego gabinetu, którego podstawowym zadaniem jest przygotowanie wyborów, wyznacza osobiście prezydent. Będzie to drugi taki rząd w kadencji Rosena Plewnelijewa. Poprzednim premierem był dyplomata Marin Rajkow. Według krajowych mediów na czele kolejnego prawdopodobnie stanie finansista.
Pierwsze sondaże przedwyborcze wskazują na zwycięstwo centroprawicowej partii GERB w październikowych wyborach. Partia byłego premiera Borysowa prowadzi przewagą 8-10 proc. przed lewicową Bułgarską Partią Socjalistyczną, która liczy na ok. 15 proc. głosów. Trzecią siłą z około 8-procentowym poparciem jest DPS. Według większości analityków na kategoryczne prognozy jest jednak za wcześnie. Trudno jest także prognozować, czy GERB otrzyma absolutną większość i czy również przyszłemu parlamentowi zabraknie stabilności.
Skomentuj artykuł