Jak uwolnić Polaków od palenia papierosów?
50 lat mija od czasu gdy 11 stycznia 1964 r. lekarz naczelny USA Luther Terry ogłosił raport, który po raz pierwszy zwrócił uwagę, że palenie tytoniu jest szkodliwe, powoduje raka i skraca życie. W Polsce walka z nikotynizmem zaczęła się 30 lat później.
Kierownik Zakładu Epidemiologii i Prewencji Nowotworów Centrum Onkologii w Warszawie prof. Witold Zatoński mówi PAP, że w latach 60. XX w. palenie papierosów w krajach zachodnich było powszechne. W USA i Wielkiej Brytanii dymem tytoniowym zaciągało się aż 80 proc. osób dorosłych. Palił nawet co drugi amerykański lekarz.
Raport sprzed półwiecza był efektem badań z lat 50. XX wieku, które przekonywały, że palacze papierosów częściej chorują na raka. W 1954 r. potwierdziło to Amerykańskie Towarzystwo Onkologiczne, wtedy jednak mało kto w to wierzył. Bez echa przeszło również oświadczenia lekarza naczelnego kraju Leroya Burneya, który już pod koniec lat 50. ogłosił, że nikotynizm doprowadza do raka płuca. Przemysł tytoniowy twierdził wtedy, że papierosy z filtrem są całkowicie bezpieczne.
Odwrót od tytoniowego nałogu zapoczątkował dopiero raport Luthera Terry’ego. W latach. 70. i 80. XX wieku nasiliły się kampanie antynikotynowe, które sprawiły, że liczba palaczy zaczęła spadać. - Po 50 latach w Kalifornii jedynie 10 proc. ludności nadal jest uzależniona od nikotyny, a w innych stanach amerykańskich odsetek palaczy nie przekracza 20 proc. - podkreśla prof. Zatoński.
Lekarze masowo pozbyli się nałogu palenia tytoniu. Dziś jedynie kilka procent medyków amerykańskich regularnie sięga po papierosy. W Finlandii pali zaledwie 3-4 proc. lekarzy.
W Polsce walka z nikotynizmem na dobre zaczęła się dopiero 30 lat po opublikowaniu raportu Terry’ego. - W latach 60. XX w. nałóg ten nie był u nas jeszcze tak rozpowszechniony, szczególnie u kobiet, nie było również świadomości zagrożenia - zwraca uwagę prof. Zatoński, który zapoczątkował kampanie antynikotynowe w naszym kraju (w 2006 r. został odznaczony przez Amerykańskie Towarzystwo Onkologiczne nagrodą im. Luthera Terry’ego, nazywaną "anty-tytoniowym Noblem").
Przed II wojną światową papierosy paliły w Polsce jedynie nieliczne osoby, wywodzące się głównie ze środowisk zamożnych i wielkomiejskich. Liczba palaczy zaczęła się powiększać dopiero po wojnie, ale szczyt nikotynizmu przypadł u nas dopiero na lata 80. XX stulecia, gdy w krajach zachodnich następował odwrót od palenia.
- Polacy zaczęli wtedy bić wszelkie rekordy. Statystycznie dorosła osoba wypalała ponad 3,6 tys. papierosów rocznie, a w całym kraju każdego roku wypalano aż 104 mld sztuk papierosów - mówi prof. Zatoński. W przeliczeniu na jednego mieszkańca pod względem liczby wypalanych papierosów w latach 80. XX w. byliśmy na pierwszym miejscu na świecie. Pracownicy naukowi bez skrępowania palili podczas wykładów.
Prof. Zatoński zainteresował się szkodliwością palenia na początku lat 80. XX w., gdy widział palaczy papierosów przedwcześnie umierających na raka płuca. Po wykryciu nowotworu żyli oni nie dłużej niż półtora roku.
Wtedy poznał Richarda Peto, onkologa z Oxfordu, który w latach 70. XX w. zapoczątkował w Wielkiej Brytanii walkę z nałogiem palenia tytoniu. Były to czasy kiedy Brytyjczycy wyjątkowo często umierali przedwcześnie z powodu palenia tytoniu.
- Prof. Peto przekonał mnie, że jeśli chcę coś zrobić dla poprawy zdrowia ludności, to powinienem sprawić, żeby mniej Polaków paliło papierosy. W latach 80. XX w. uzależnionych od nikotyny było w naszym kraju aż 70 proc. mężczyzn. Kampanie antynikotynowe rozpoczęły się w naszym kraju na początku lat 90. XX w. Kluczowe znaczenie miała ustawa z 1995 r. o ochronie zdrowia przed skutkami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uznała ją za najbardziej wszechstronną i nowoczesną.
Od tego czasu zaczęła spadać liczba palaczy. O ile w 1980 r. paliło 11,4 mln Polaków (42,5 proc. ludności), to w 2012 r. już tylko 8,8 mln (27,6 proc.). "Dziś Polacy wypalają 60 mld sztuk papierosów - o 40 proc. mniej niż przed wprowadzeniem ustawy - podkreśla prof. Zatoński. Odsetek palących mężczyzn zmniejszył się z 70 proc. do około 30 proc., a kobiet z 30 proc. do 20 proc.
Prof. Zatoński uważa, że dziś potrzebne są nowe działania, które pomogą uczynić Polskę wolną od palenia papierosów. Jego zdaniem, to najlepsza inwestycja w promocję zdrowia. Są już pierwsze kraje, które deklarują wolność od dymu tytoniowego. Nowa Zelandia zapowiedziała, że do 2025 r,. chce być wolna od tytoniu. Za takie uznaje się kraje, w których nie więcej niż 5 proc. społeczeństwa jest uzależniona od tytoniu. Hongkong i Singapur zamierzają to osiągnąć w 2020 r.
- Będę dążył do tego, żeby w 2030 r., a najpóźniej w 2040 r. jedynie 5-10 proc. Polaków nadal paliło papierosy - powiedział PAP prof. Zatoński.
Skomentuj artykuł