KE wzywa Moskwę i Mińsk o dotrzymanie umów
Komisja Europejska ponownie zaapelowała we wtorek do Białorusi i Rosji, by dotrzymały swych "zobowiązań kontraktowych" w związku z ostatnim sporem gazowo-cenowym na linii Moskwa-Mińsk. Zdaniem KE, potencjalnie zagrożonych jest 6,25 proc. konsumpcji gazu w UE.
KE nie otrzymała jeszcze oficjalnego zawiadomienia od władz Białorusi o decyzji w sprawie wstrzymania tranzytu rosyjskiego gazu do Europy - powiedziała rzeczniczka ds. energetyki Marlene Holzner. O takim wydanym przez siebie poleceniu powiadomił we wtorek prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka.
Holzner zapewniła jednocześnie, że KE jest w kontakcie z władzami Białorusi i Rosji. - Oczekujemy, że dostawy gazu z Rosji do UE przez Białoruś nie zostaną zakłócone - zaapelowała. Dodała, że w tej sprawie zaplanowane jest spotkanie na szczeblu technicznym we wtorek po południu; w poniedziałek KE spotkała się ze stroną rosyjską.
KE ostrzega, że na skutek sporu najbardziej może ucierpieć Litwa, która 100 proc. gazu otrzymuje z białoruskiego systemu przesyłowego. - Nie mamy informacji o tym, że dostawy na Litwę zostały przerwane, ale w razie konieczności Łotwa mogłaby wziąć na siebie dostawy gazu dla sąsiada - powiedziałą Holzner.
Komisja podała, że pośrednio mogą zostać także ograniczone dostawy dla Polski i Niemiec.
- Rosja zapewniła, że będzie przestrzegać swoich zobowiązań kontraktowych i może dostarczać gaz do Polski i Niemiec przez Ukrainę - powiedziała rzeczniczka, dodając, że wymagają jeszcze sprawdzenia moce przesyłowe gazociągów. Strona ukraińska sama zapewniła, że w razie konieczności może zwiększyć transport gazu do Europy.
Ogółem KE szacuje, że zapowiedziane przerwanie tranzytu przez Białoruś oznacza spadek dostaw gazu o 6,25 proc. unijnego zapotrzebowania (czyli 20 proc. dostaw z Rosji). Większość gazu przesyłana jest przez Białoruś bez udziału strony białoruskiej gazociągiem jamalskim kontrolowanym w 100 proc. przez stronę rosyjską.
Holzner podkreśliła jednak, że na obecnym etapie KE nie ma żadnych informacji o zakłóceniu dostaw do krajów członkowskich UE.
We wtorek Gazprom zmniejszył dostawy rosyjskiego gazu na Białoruś o 30 proc., domagając się spłaty 192 mln dol. długu za surowiec dostarczony w ciągu pierwszych 5 miesięcy tego roku. Łukaszenka oświadczył, że Gazprom jest winien jego krajowi 260 mln dol. za tranzyt gazu i oskarżył stronę rosyjską o cynizm. Powiedział też, że konflikt przeradza się w "gazową wojnę między Gazpromem i Białorusią". Jednocześnie zapewnił, że Białoruś już pożyczyła pieniądze na spłacenie Rosji swego długu za otrzymany gaz i ureguluje dług.
Na przełomie 2008/09 roku dostawy rosyjskiego gazu do UE zostały wstrzymane na dwa tygodnie na skutek sporu cenowego między Moskwą a Kijowem.
Skomentuj artykuł