Nie dla cypryjskiej propozycji cięć budżetu
Cypryjska prezydencja przedstawiła propozycję budżetu UE na lata 2014-20, zakładającą cięcia o ponad 50 mld euro, w tym ok. 4,3 mld w funduszach spójności dla Polski. Dokument został skrytykowany przez Polskę i Komisję Europejską, ale także płatników netto.
Na cięcia składa się m.in. 12,5 mld euro w polityce spójności, 11 mld euro w funduszu infrastrukturalnym "Connecting Europe", 7,5 mld euro w wydatkach związanych ze Wspólną Polityką Rolną (w tym 5,65 mld euro w płatnościach bezpośrednich dla rolników) i 4,5 mld euro w badaniach naukowych czy polityce zagranicznej.
Prezydencja zapowiada to jako cięcia "50 mld euro +" i we wstępie do swego dokumentu precyzuje, że potrzebne będą o wiele głębsze redukcje. "Bardziej istotne cięcia są potrzebne w celu osiągnięcia kompromisu. Kolejne redukcje będą wymagały jeszcze większych kompromisów i wyboru priorytetów między politykami i programami" - czytamy.
Polskę najbardziej niepokoi obniżenie puli na politykę spójności, której jest największym beneficjentem w UE. Środki na nią maleją o 3,7 proc. Dyplomaci obliczyli, że w porównaniu z propozycją KE z czerwca ub. roku Polska traci ok. 4,3 mld euro w funduszach spójności. To zmniejsza polską kopertę w ramach tej polityki do poniżej 73 mld euro, czyli znacznie mniej, niż wynikało z ubiegłorocznej propozycji KE - początkowo szacowano ponad 80 mld euro dla Polski.
Rozesłany przez Cypr tzw. schemat negocjacyjny będzie podstawą dalszych negocjacji budżetowych, z zamiarem osiągnięcia porozumienia przywódców na szczycie UE 22-23 listopada. Minister ds. europejskich Piotr Serafin ostrzegł w rozmowie z PAP, że teraz porozumienie będzie trudniejsze, a Polska nie zaakceptuje każdego jego wyniku.
- Minimum 50 mld euro mniej to na pewno jest coś, co rozczarowuje - powiedział minister. - Najbardziej martwi to, że cięcia są skoncentrowane w polityce, która służy rozwojowi. (...). Sposób tych cięć i ich koncentracja na polityce spójności w mniej zamożnych państwach członkowskich jest tutaj problemem. Z naszej perspektywy w ogóle nie powinno być cięć w polityce spójności - dodał.
Serafin wskazał, że jedną z opcji traktatowych w przypadku braku porozumienia na szczycie jest prowizorium budżetowe w UE. - To nie jest optymalny scenariusz, ale biorąc pod uwagę kierunek dotychczasowych negocjacji, nie możemy go wykluczać - ostrzegł.
Premier Donald Tusk powiedział, że m.in. o propozycji cypryjskiej rozmawiał we wtorek z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Nie wykluczył spotkania z Davidem Cameronem, premierem Wielkiej Brytanii, która postuluje cięcia w wysokości nawet 150-200 mld euro.
- Prowizorium budżetowe jest bardzo kosztowne dla Wielkiej Brytanii - przestrzegł Tusk. - Będziemy szukali mądrego kompromisu, co oznacza dobre rozpoznanie, co dla Polski jest najbardziej opłacalne i co jest do zaakceptowania dla Europy. Trzeba szukać wspólnego interesu własnego kraju i Unii Europejskiej - mówił.
Tusk zapowiedział, że 13 listopada dojdzie do spotkania grupy krajów-przyjaciół spójności, czyli zwolenników hojnego budżetu, którym nieformalnie przewodzi Polska. Może w nim wziąć udział nawet 15 państw, a gospodarzami będą Polska i Portugalia. W spotkaniu weźmie udział przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso.
Obniżenie przypadających na Polskę środków w polityce spójności to wynik obniżenia limitu funduszy dostępnych na kraj z 2,5 proc. jego PKB rocznie (jak proponowała KE) do 2,36 proc. PKB. W dokumencie Cypru ten limit zapisano jako przedział "X - 2,36 proc.". To oznacza, że limit ten może się jeszcze zmienić na niższy. Tymczasem dla krajów w kryzysie wpisano na razie tylko "X", nie wykluczając tym samym wyższych limitów, by zapewnić im dodatkowe wsparcie.
- To uderzy w kraje, które odniosły sukces gospodarczy, ale wciąż pozostają relatywnie ubogie. Tymczasem budżet unijny powinien motywować, a nie karać - mówił komisarz UE ds. budżetu Janusz Lewandowski. - Jeżeli się obniża limity polityki spójności, a szuka jednocześnie prezentów dla krajów, które są w kryzysie, karze to sukces gospodarczy - zauważył. Zdaniem Lewandowskiego zmiany w stosunku do komisyjnej propozycji limitu mogą poróżnić grupę państw spójności.
Na specjalnych rozwiązaniach, by zapewnić mniejsze cięcia w funduszach spójności dla państw, które ucierpiały w kryzysie, skorzystają najbardziej Grecja i Cypr.
Komisarz zwrócił uwagę, że "w zakresie polityki rolnej dobrze został potraktowany filar, na którym Polsce zależy, czyli filar drugi - polityka obszarów wiejskich (...). Natomiast jeśli chodzi o dopłaty bezpośrednie, to pozostano przy tych propozycjach, które położyliśmy przed rokiem na stole (...) wyrównania w górę poziomu dopłat w tych krajach, które mają wyraźnie poniżej średniej europejskiej".
PAP nie udało się uzyskać informacji, ile Polska w propozycji Cypru traci na cięciach w WPR.
Dla płatników netto, takich jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Szwecja czy Holandia, propozycje cięć mogą być za małe, gdyż od miesięcy kraje te domagają się przynajmniej 100 mld euro cięć w porównaniu z opiewającą na około bilion euro ubiegłoroczną propozycją KE (dokładnie 1 033 236 mln euro w zobowiązaniach i 988 mld euro w tzw. płatnościach).
Szwedzki premier Fredrik Reinfeldt natychmiast ocenił, że cypryjskie cięcia nie są wystarczające. - Propozycja budżetu powinna być zrewidowana w dół - oświadczył. Zaś minister ds. europejskich Birgitta Ohlsson dodała, że "w czasach zaciskania pasa budżet UE nie może rosnąć. Musimy zrobić trzy-cztery razy tyle cięć (...). Cięcia w wysokości zaledwie 50 mld euro nie mogą być podstawą żadnego porozumienia".
- Trudno będzie osiągnąć porozumienie. Idziemy do negocjacji z dobrymi zamiarami. Chcemy osiągnąć porozumienie, ale musi to być porozumienie, które jest dla nas do przyjęcia i jest w interesie naszego kraju - skomentował rzecznik brytyjskiego premiera Davida Camerona, który wcześniej groził wetem na listopadowym szczycie.
Także negocjatorzy Parlamentu Europejskiego, który ma równe z krajami członkowskimi prawo zatwierdzania budżetu UE, stali we wtorek konsekwentnie w obronie hojnych funduszy z unijnej kasy. - Propozycja Cypru naraża na szwank przyszłość niektórych polityk i programów UE, a także podważa rolę budżetu UE jako instrumentu wzrostu gospodarczego i tworzenia nowych miejsc pracy - oświadczyli chadek Reimer Boege i socjalista Iwajło Kałfin.
Skomentuj artykuł