Obama: Nie wiemy, kto i dlaczego to zrobił
Wciąż nie wiemy, kto to zrobił i dlaczego to zrobił, ale się dowiemy i te osoby zostaną pociągnięte do odpowiedzialności - powiedział w poniedziałek prezydent Barack Obama odnosząc się do eksplozji podczas maratonu w Bostonie, w których zginęły dwie osoby.
- Nie powinniśmy zbyt pochopnie wyciągać wniosków zanim nie poznamy wszystkich faktów. Ale niech nie będzie wątpliwości - znajdziemy sprawców i dowiemy się czemu to zrobili. Każdy odpowiedzialny, każda odpowiedzialna grupa poczuje pełen ciężar sprawiedliwości - powiedział prezydent Obama w wieczornym wystąpieniu, jakie transmitowały wszystkie najważniejsze telewizje.
Prezydent zapowiedział, że służby specjalne użyją wszelkich niezbędnych środków, by znaleźć winnych eksplozji. Anonimowe źródła Białego Domu przyznały, że sprawa jest traktowana jako akt terroryzmu. W Bostonie w promieniu ok. 5 km od miejsca wybuchów wprowadzono strefę zakazu lotów.
Do dwóch niemal równoczesnych wybuchów doszło w poniedziałek około godziny 15.00 (21.00 czasu warszawskiego) tuż obok mety, kiedy uczestnicy słynnego Maratonu Bostońskiego kończyli bieg, trzy godziny po tym, jak metę przekroczyli zwycięzcy. Wybuchła ogromna panika; zakrwawieni ludzie krzyczeli i biegali w kłębach dymu.
Służby wywiadowcze poinformowały, że dwa dodatkowe ładunki wybuchowe zostały rozbrojone nieopodal mety trasy maratonu liczącej 42 km.
Według policji w wybuchach zginęły co najmniej 3 osoby. Telewizja NBC podała, że jedną z ofiar jest ośmioletnie dziecko. Szpitale informują o 105 rannych, w tym 15 w stanie krytycznym. - Nigdy czegoś takiego, takiej rzezi nie widziałam w 25-letniej karierze... Czegoś takiego można oczekiwać tylko na wojnie - mówił, cytowany przez agencję AP, szef izby przyjęć jednym ze szpitali Alisdair Conn.
Policja nie potwierdza związku między tymi wybuchami a pożarem jaki wybuchł w bibliotece prezydenta Johna F. Kennedy'ego w Bostonie, ok. 5 km od mety Maratonu. Wcześniej media podawały, że tam też doszło do wybuchu. Rzeczniczka policji bostońskiej Neva Coakley mówiła, że wybuch spowodował pożar, ale nikt nie został ranny.
Prezydent Obama poinformował, że polecił władzom federalnym zwiększenie środków bezpieczeństwa na terytorium całych Stanów Zjednoczonych. Zaostrzono środki bezpieczeństwa w rejonie Białego Domu, w Waszyngtonie. Teren przed frontonem Białego Domu odgrodzono policyjną taśmą, a fragment Pensylvania Avenue przed Białym Domem został zamknięty dla ruchu. Także nowojorska policja zaostrzyła w poniedziałek środki bezpieczeństwa, m.in. na lotniskach.
Już tuż po wybuchach poinformowano, że prezydent pozostaje w kontakcie z władzami stanu Massachusetts. Polecił organom federalnym by udzieliły wszelkiej niezbędnej pomocy władzom Bostonu.
Media dość szybko po wybuchach zaczęły spekulować, że mogło dojść do zamachów terrorystycznych ponieważ wybuchy miały miejsca podczas imprezy masowej. Ponadto lokalne media informowały, że na miejscu znaleziono kulki metalowe wykorzystywane w bombach, by ranić jak największą liczbę osób. - Nie można wykluczyć, że były to zamachy terrorystyczne - mówił komentując na żywo wydarzenia w telewizji NBC demokratyczny kongresmen z Massachusetts Bill Keating. Zarekomendował, by ludzie nie wychodzili z domów.
W komentarzach podkreśla się symboliczny charakter ataku na najstarszy, odbywający co roku, maraton na świecie. Jest on organizowany w Bostonie, stolicy stanu Massachusetts od 1897 roku, zwykle w trzeci poniedziałek kwietnia. W tegorocznym maratonie uczestniczyło 27 tys. osób.
W poniedziałek w Bostonie obchodzony jest "Patriots Day", stanowe święto upamiętniające pierwszą bitwę z wojskami brytyjskimi, jaka tu miała miejsce podczas amerykańskiej wojny w 1775 roku.
Skomentuj artykuł