OBWE nadal nie wie, gdzie są obserwatorzy
Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) nadal nie wie, co dzieje się z jej obserwatorami, którzy zaginęli w ub. tygodniu na wschodniej Ukrainie - oświadczył w poniedziałek rzecznik misji monitoringowej OBWE Michael Bociurkiw.
OBWE nie ma kontaktu z dwiema grupami obserwatorów, z których każda liczy po cztery osoby. Jedna z nich zaginęła 29 maja na granicy obwodu donieckiego i ługańskiego, a druga - 26 maja w okolicach kontrolowanego przez siły prorosyjskie Słowiańska.
"Na razie nie mamy z nimi żadnego kontaktu, ale pracujemy nad tym, by ich odnaleźć. Nawiązujemy przy tym kontakty na wszystkich możliwych szczeblach: na poziomie rządów, kanałów dyplomatycznych, a także na poziomie ludzi, którzy są tam, na miejscu" - powiedział na konferencji prasowej w Kijowie.
Bociurkiw poinformował, że nikt nie wysuwa żądań w sprawie uwolnienia obserwatorów.
W niedzielę samozwańczy mer Słowiańska na północy regionu donieckiego Wiaczesław Ponomariow oświadczył, że podlegli mu separatyści prorosyjscy uwolnili czterech obserwatorów OBWE, których zatrzymali 29 maja.
Tego samego dnia Bociurkiw mówił w Kijowie, że nie wie, gdzie znajdują się rzekomo uwolnieni ludzie. Ujawnił jednak wówczas, że według różnych ludzi obserwatorzy są bezpieczni.
W skład grupy, z którą nie ma kontaktu od 26 maja, wchodzi tłumacz i czterech obserwatorów. Według agencji Interfax-Ukraina są to obywatele Szwajcarii, Estonii, Turcji i Danii. Informacji o obywatelstwie grupy zatrzymanej w Słowiańsku nie ma.
OBWE wysłała obserwatorów na Ukrainę pod koniec marca. Obecnie misja liczy ok. 280 osób, w tym 198 cywilnych obserwatorów z 41 krajów członkowskich OBWE.
Na początku maja separatyści na wschodzie Ukrainy uwolnili grupę obserwatorów wojskowych z krajów OBWE, przetrzymywanych ponad tydzień w Słowiańsku. Wśród wojskowych był polski oficer.
Skomentuj artykuł