Polska – Wenezuela 3:1 (25:16, 25:13, 18:25, 25:15).
Polska: Fabian Drzyzga, Jakub Kochanowski, Mateusz Bieniek, Kamil Semeniuk, Michał Kubiak, Łukasz Kaczmarek, Paweł Zatorski (libero) – Bartosz Kurek, Grzegorz Łomacz.
Wenezuela: Jose Carrasco, Edson Valencia, Jose Verdi, Ronald Fayola, Willner Rivas, Emerson Rodriguez, Hector Mata (libero) - Eliecer Canelo, Luis Arias, Armando Velazquez, Robert Oramas, Fernando Gonzalez.
Polacy nieoczekiwanie stracili seta z najsłabszym zespołem grupy A, ale zainkasowali komplet punktów. Świetne spotkanie rozegrał rezerwowy Kamil Semeniuk, który zdobył 24 punkty.
Heynen dokonał kilku roszad w składzie w porównaniu do poprzednich meczów. Do pierwszej szóstki desygnował Michała Kubiaka, który tylko na chwilę pojawił się na boisku w spotkaniu z Włochami, a przeciwko Irańczykom w ogóle nie zagrał. Przyjmujący, który ma kłopoty ze zdrowiem, nieźle radził sobie w przyjęciu, ale w ataku czasami zwalniał rękę. W pierwszym składzie pojawili się także Łukasz Kaczmarek oraz wspomniany Semeniuk, którzy zastąpili Bartosza Kurka i Wilfredo Leona.
Po pierwszych akcjach Wenezuelczycy mogli mieć nadzieję, że będą w stanie nawiązać równorzędną walkę z mistrzami świata. Prowadzili 5:3, ale po chwili był już remis 6:6. Swoją szansę starał się jak najlepiej wykorzystać Semeniuk, który punktował w ataku i zanotował dwa asy serwisowe. Siatkarze z Ameryki Południowej nie byli w stanie zrobić krzywdy swoją zagrywką, dzięki temu Fabian Drzyzga miał często wiele możliwości rozegrania i gubił blok przeciwnika.
Od stanu 12:9 zarysowała się już ogromna przewaga biało-czerwonych. Wenezuelczycy próbowali podejmować ryzyko czy to na zagrywce, czy w ataku, ale często też popełniali błędy. Seta zakończył blokiem Kaczmarek.
Druga partia to jeszcze większa dominacja Polaków, którzy mogli sobie podreperować indywidualne statystyki. Mocna zagrywka była kopalnią punktów, podopieczni Heynena unikali też własnych błędów. Z każdą kolejną akcją rozkręcał się Kubiak, który dobrze spisywał się w przyjęciu i zdobywał punkty w dość niekonwencjonalny sposób – obroną albo plasem w sam narożnik boiska.
W poczynaniach Latynosów widać było bezsilność, a kolejne asy Polaków zniechęcały ich do dalszej gry.
Po dwóch gładko wygranych setach w szeregach polskiej drużyny wkradło się rozluźnienie. Willer Rivas "ustrzelił" Kubiaka zagrywką i Wenezuelczycy wygrywali 5:2. Polacy długo nie mogli odnaleźć swojego rytmu gry z pierwszych dwóch partii. Mało tego, pozwolili rywalom jeszcze bardziej się nakręcić; momentami nie do zatrzymania był Ronald Fayola, po jego akcjach było 14:10 dla Wenezueli.
Po raz pierwszy w tym spotkaniu Heynen poprosił o czas, ale jego uwagi niewiele zmieniły. Kolejnych ataków nie mógł skończyć Kaczmarek, a przewaga rywali urosła do sześciu "oczek" (19:13).
W końcówce partii na boisko weszli Bartosz Kurek i Grzegorz Łomacz, choć prawdopodobnie belgijski szkoleniowiec chciał oszczędzić swojego atakującego. Straty były już jednak zbyt duże, a Emerson Rodriguez zdobył punkt na wagę pierwszego wygranego seta w turnieju.
Kurek pozostał na boisku, a gra biało-czerwonych znów wróciła na swój normalny poziom. Mistrzowie świata starali się przede wszystkim utrzymać koncentrację, poprawili skuteczność, więcej piłek otrzymywali środkowi, którzy kończyli większość akcji. W ataku wigor odzyskał Semeniuk, dzięki któremu zespół objął prowadzenie 16:8 i Wenezuelczycy tym razem już nie podjęli walki.
Biało-czerwoni zanotowali drugie zwycięstwo w turnieju, wcześniej przegrali z Iranem 2:3 i pokonali Włochów 3:2. W piątek, w kolejnym spotkaniu zmierzą się z Japonią (godz. 7.20).
Źródło: PAP / jb
Skomentuj artykuł