Policja podała znacznie niższą liczbę zatrzymanych w Petersburgu - około 100 - podczas gdy media relacjonujące przebieg demonstracji szacowały liczbę zatrzymanych na 500.
Protesty, do których wezwał opozycjonista Aleksiej Nawalny, odbyły się w niedzielę w około 90 miastach Rosji. W wielu z nich władze nie wydały zgody na zgromadzenia. Takiej zgody nie uzyskały demonstracje w Moskwie i w Petersburgu. W tym ostatnim mieście policja od razu po rozpoczęciu protestu zaczęła zatrzymywać jego uczestników, szczególnie tych, którzy trzymali plakaty krytykujące prezydenta Władimira Putina.
Dane o 839 zatrzymanych osobach podała organizacja OWD-Info, monitorująca zatrzymania w Rosji. Zgodnie z jej szacunkami w Petersburgu policja zatrzymała 354 osoby. W Jekaterynburgu na komisariaty trafiło 129 osób, w Moskwie - 36. Dane z Kazania, Permu, Omska i Krasnodaru wskazują, że łącznie w tych czterech miastach zatrzymanych zostało ponad 160 osób.
Użycie siły wobec protestujących
Policja używała przemocy wobec demonstrantów. W Petersburgu wolontariuszka sztabu Nawalnego trafiła po zatrzymaniu do szpitala z powodu zerwanego więzadła ręki. W Rostowie nad Donem koordynator tamtejszego sztabu ma złamane żebra. W Moskwie policjanci użyli pałek. Niemniej w stolicy Rosji wobec jednego z demonstrantów wszczęta została sprawa karna dotycząca przemocy wobec funkcjonariusza policji.
Politolog Stanisław Biełkowski ocenił w radiu Echo Moskwy, że brutalne rozpędzanie demonstracji opozycji ma charakter systemowy i ta tendencja będzie się nasilać.
Brak dokładnych danych o liczebności niedzielnych protestów. W Moskwie media oszacowały liczbę demonstrantów na 2-2,5 tys. Dane dziennika "Kommiersant" z 20 miast mówią o łącznie 8600 osobach, które uczestniczyły tam w manifestacjach.
W wielu regionach Rosji zwołane przez Nawalnego protesty zbiegły się z przeprowadzonymi w niedzielę wyborami regionalnymi i lokalnymi.
Od czasu ogłoszenia przez rząd Rosji w połowie czerwca niepopularnej decyzji o podniesieniu wieku emerytalnego w kraju odbyło się wiele protestów i pikiet. Z sondażu niezależnego ośrodka Centrum Lewady wynika, że ok. 90 proc. Rosjan jest przeciwnych podniesieniu wieku emerytalnego.
Skomentuj artykuł