Światowe media o zwycięstwie Janukowycza

Światowe media o zwycięstwie Janukowycza
(fot. PAP/EPA/SERGEY DOLZHENKO)
PAP / mik

Zwycięstwo Janukowycza uspokoi sytuację na Ukrainie i pozwoli jej wyjść z kryzysu - pisze Wall Street Journal. Z taką oceną nie zgadza się prasa europejska, która pisze dziś o upadku pomarańczowej rewolucji i radości Moskwy z odzyskanych wpływów.

 

Po wygranej Wiktora Janukowycza w wyborach prezydenckich na Ukrainie są szanse, by w tym kraju nastąpił okres politycznej stabilności i konsensusu w polityce gospodarczej - pisze "Wall Street Journal". Autor komentarza zwraca uwagę na "polityczną transformację" nowego przywódcy Ukrainy i jego Partii Regionów w ostatnich latach.

DEON.PL POLECA

"Oligarchowie otaczający Janukowycza stali się przejrzyści gospodarczo. Wynajęli pierwszorzędnych menadżerów, rygorystycznie płacili podatki (...), widzą swą przyszłą koniunkturę jako integralnie związaną z ograniczeniem korupcji, rozwijaniem polityki wolnorynkowej (...) i ostatecznie, z integracją Ukrainy z bogatym rynkiem UE" - napisano w komentarzu.

Według gazety członkowie Partii Regionów, w tym jej lider, "dostosowali się do demokratycznych zasad gry" i nauczyli się, że demokratyczna rotacja władzy nie oznacza końca świata" i "nie wystawia na ryzyko wielkich fortun".

Ponadto, ostatnie lata przyniosły ochłodzenie między liderami tej partii a przywódcami na Kremlu. Wraz z potrzebą wyciągnięcia Ukrainy z głębokiego spadku gospodarczego i 12-procentowego deficytu budżetowego oznacza to, że od Janukowycza "można oczekiwać, że będzie pracował z zapałem na rzecz bliskiej współpracy z Europą i USA, nie mówiąc o Międzynarodowym Funduszu Walutowym" - ocenia autor.

W artykule przypomina również o drodze Janukowycza do kariery politycznej, w tym dwóch wyrokach w młodości za napaść i kradzież, uchylonych w latach 70., co pozwoliło mu na ubieganie się o wysoki urząd. Zauważa, że podczas poprzednich wyborów prezydenckich w 2004 roku Janukowycz stał się "politycznym pariasem", gdy fałszerstwa na jego korzyść wywołały pomarańczową rewolucję. Wygrana w niedzielnych wyborach to "niezwykły polityczny comeback" - przyznaje komentator.

"WSJ" prognozuje, że Janukowycz będzie próbował doprowadzić do powstania rządu składającego się zarówno z przedstawicieli Partii Regionów, jak i z "kompetentnych technokratów finansowych i ekonomicznych oraz reformatorów rynkowych", w tym osób z ekipy poprzedniego prezydenta Wiktora Juszczenki. Szanse na koalicję o szerokiej bazie zwiększa również fakt, że przewaga głosów, która zapewniła Janukowyczowi zwycięstwo nad jego rywalką Julią Tymoszenko, była niewielka.

"Wszystko to oznacza, że gdyby wspomniana polityczna koalicja zakorzeniła się, Ukraina mogłaby w końcu osiągnąć okres politycznej stabilności i konsensusu w polityce gospodarczej. Jak na ironię, prezydentura Janukowycza może być większym postępem w kierunku spełnienia obietnic pomarańczowej rewolucji niż kiedykolwiek były napięte rządy Juszczenki i Tymoszenko" - konkluduje "WSJ".

 

Ukraina posłuchała syren z Moskwy

Według publicysty gazety wygrana Janukowycza w niedzielnej drugiej turze wyborów to "połowiczne zwycięstwo w połowie kraju" i przykład "odwetu historii". "Po upadku muru berlińskiego, a następnie Związku Radzieckiego to Zachód zawsze rozszerzał się na wschód. Teraz tymczasem pierwszy raz od upadku muru to Kreml odzyskuje przyjazne ziemie na zachodzie" - ocenia największa włoska gazeta. Zwraca uwagę na to, że w przeciwieństwie do wyborów w 2004 roku, których konsekwencją była pomarańczowa rewolucja, Janukowycz nie jest już "zwykłym sługą (premiera Rosji Władimira) Putina".

"Prawdą jest też to, że w kampanii wyborczej obiecywał demokrację i międzynarodową równowagę kładąc nacisk na ukraiński interes w tym, by wejść do Europy" - przypomina włoski dziennik zwracając od razu uwagę na to, że horyzonty te mają jednak swoje ograniczenia.

"Po pierwsze jego baza wyborcza znajduje się we wschodniej Ukrainie, która mówi po rosyjsku i która z wyjątkiem młodzieży czuje się wciąż rosyjsko-sowiecka, podczas gdy na zachodzie (domena Tymoszenko) związki historyczne i kulturowe utrzymywane są raczej z Polską" - zauważa. Następnie włoski publicysta podkreśla, że Wiktor Janukowycz stał się zwolennikiem Unii Europejskiej, choć i to autor komentarza stawia pod znakiem zapytania. Zaznacza, że z całą pewnością nie popiera NATO, za przystąpieniem do którego opowiada się natomiast Julia Tymoszenko.

"A Władimir Putin, który od 2004 roku zawsze osobiście śledził wydarzenia na Ukrainie, najbardziej ze wszystkiego pragnął oddalić Kijów od Sojuszu Atlantyckiego" - pisze "Corriere della Sera". To zdaniem publicysty właśnie się teraz dzieje przy jednoczesnym rozszerzeniu strefy wpływów Kremla.

"La Repubblica" pisząc o atmosferze niepewności, napięcia i oczekiwania zastanawia się, co zrobi pokonana Julia Tymoszenko, a wraz z nią jej zwolennicy.

W relacji z Kijowa podkreśla się także, że przy okazji tych wyborów jawność była całkowita, wręcz "przesadna", o czym świadczyły przezroczyste urny.

Zwycięstwo Janukowycza cieszy Rosję

Wybierając na prezydenta Wiktora Janukowycza Ukraina zamknęła rozdział pod tytułem pomarańczowa rewolucja. Zwycięstwo tego kandydata cieszy ogromnie Rosję - pisze w poniedziałek prasa francuska, komentując wyniki ukraińskich wyborów.

Lewicowy dziennik "Liberation" podkreśla, że już po pierwszej turze głosowania z 17 stycznia kremlowski "duet Miedwiediew-Putin zacierał ręce". "Po klęsce Wiktora Juszczenki, przywódcy pomarańczowej rewolucji i lidera marzeń o prozachodniej Ukrainie, nadeszła godzina ponownych serdecznych stosunków między dwoma braterskimi państwami" - pisze "Liberation".

Gazeta zauważa, że zarówno Janukowycz jak i jego rywalka w drugiej turze, premier Julia Tymoszenko "pragną odnowić dobre relacje z Kremlem". Jednak - jak dodaje dziennik - lider Partii Regionów okazywał to ostentacyjnie, przemawiając w czasie kampanii prezydenckiej po rosyjsku, w przeciwieństwie do swojej rywalki, która wolała zwracać się do Ukraińców w ich ojczystym języku.

Według "Liberation", Janukowycz jest politykiem elastycznym i "dowiódł już, że aby pozostać przy władzy, jest gotowy zmienić fundamenty swojego programu". Gazeta podkreśla, że w jego przypadku "nie ma mowy o odwrocie od państw Unii Europejskiej, które pozostają ważnym rynkiem dla jego sponsorów i biznesmenów Partii Regionów".

Konserwatywne "Le Figaro" zwraca uwagę, że niewielka różnica między kandydatami w drugiej turze wyborów "grozi frondą". Jeszcze przed liczeniem głosów sztab Tymoszenko ostrzegał przed fałszerstwami na korzyść Janukowycza. Jednak - dodaje "Le Figaro" - obecni na Ukrainie europejscy obserwatorzy wyborów z UE i OBWE nie zauważyli do tej pory żadnych nadużyć, mogących podważyć rezultat wyborów.

Centroprawicowy dziennik pisze też o "potężnych sponsorach" Janukowycza - oligarchach, którzy finansowali jego kampanię wyborczą. To oni - zdaniem gazety - pomogli mu wrócić na polityczną scenę po niesławnym zejściu z niej w czasie pomarańczowej rewolucji 2004 roku.

Według "Le Figaro", lider Partii Regionów, który jeszcze w 2004 roku miał wśród swych przeciwników opinię "zbira Putina", z biegiem czasu, dzięki pomocy speców od public relations, przybrał "bardziej cywilizowany wizerunek".

"Wydaje się, że ten dawny chuligan stał się z czasem uczniem realpolitik" - komentuje gazeta. "Jego tendencje prorosyjskie nie osłabły. Ale w trosce o schlebianie zachodnim kapitałom, deklaruje swoje nawrócenie na wartości demokratyczne i chęć zbliżenia do Unii Europejskiej" - zaznacza "Le Figaro".

"Podzwonne" dla pomarańczowych

Zwycięstwo prorosyjskiego Wiktora Janukowycza to "podzwonne" dla pomarańczowej rewolucji z 2004 roku, która "mocno ustawiła Ukrainę na prozachodnim kursie, ale w kraju nie zdołała wprowadzić istotnych zmian (na lepsze)" - pisze brytyjski "Daily Telegraph".  "Przyjazny Kremlowi biurokrata, jakim jest Janukowycz zakończył krótki flirt Ukrainy z Zachodem" - dodaje.

Tradycyjny podział Ukrainy na wschodnią i zachodnią okazał się ważniejszy w niedzielnych wyborach prezydenckich od wszelkich moralnych względów - pisze "Financial Times", wskazując na mroczną przeszłość zwycięzcy Wiktora Janukowycza i zwracając uwagę na wygraną "lojalności plemiennych".

Gazeta zwraca uwagę na poparcie udzielone Janukowyczowi przez oligarchę Rinata Achmetowa, który pozostał mu wierny po klęsce z 2004 roku, podziały w obozie pomarańczowych oraz tolerowanie korupcji przez Wiktora Juszczenkę i Julię Tymoszenko w ich własnych politycznych obozach.

"Jedynym sposobem zachowania przez Janukowycza popularności i uznania go za pełnoprawnego przywódcę kraju będzie zliberalizowanie gospodarki pogrążonej w kryzysie. Wszelkie inne rozwiązania to droga donikąd" - cytuje "Guardian" Serhija Tarana, dyrektora ośrodka badawczego w Kijowie.

"Zarys priorytetów Janukowycza jest jasny. Poprawi on napięte stosunki z Kremlem, wykluczy członkostwo w NATO, ku uldze Rosji, i przedłuży Moskwie dzierżawę krymskich portów (wojennych) wygasającą w 2017 roku. Wierzy on też w europejską integrację i będzie zabiegał o dobre stosunki z USA" - ocenia "Guardian".

"The Times" przewiduje, iż Tymoszenko nie ustąpi bez walki i nie wyklucza nowego konfliktu na szczytach władzy, mogącego się wyrazić w ulicznych konfrontacjach.

 

To krach pomarańczowej rewolucji

To nie tylko koniec pomarańczowej rewolucji, to jej krach - tak przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Dumy Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu, Konstantin Kosaczow podsumował wstępne wyniki wyborów prezydenckich na Ukrainie. Jego komentarz publikuje w poniedziałek rządowa "Rossijskaja Gazieta".

"Wstępne rezultaty wyborów świadczą o tym, że pomarańczowa rewolucja nie tylko się zakończyła, lecz że poniosła krach. Nie ziściły się nadzieje obywateli Ukrainy na realną demokratyzację systemu politycznego. Przy czym znacznej degradacji uległa sytuacja społeczno-gospodarcza w tym kraju" - ocenił Kosaczow.

Według niego, "nie ostatnią przyczyną takiej sytuacji były konsekwentne próby ze strony prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki, by przypodobać się Zachodowi kosztem ostrego pogorszenia stosunków z Rosją".

Jako przykłady takiej polityki Juszczenki parlamentarzysta wymienił "dyskryminację języka rosyjskiego na Ukrainie, sztuczne wciąganie kraju do NATO, fałszowanie historii i otwarte sprzyjanie wojowniczemu nacjonalizmowi". "Właśnie temu kursowi naród Ukrainy powiedział dzisiaj Nie" - oświadczył Kosaczow.

Szef Komisji Spraw Zagranicznych Dumy wyraził przekonanie, że "Wiktor Janukowycz właściwie odbierze nastroje dominujące w społeczeństwie ukraińskim i zdoła szybko odbudować w pełnej skali relacje dobrego sąsiedztwa między Ukrainą i Rosją przy pełnym poszanowaniu ukraińskich interesów narodowych".

"Takiego wyboru narodowi Ukrainy można tylko pogratulować" - oznajmił Kosaczow, bliski współpracownik prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Światowe media o zwycięstwie Janukowycza
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.