Szczyt UE o W. Brytanii i kryzysie migracyjnym
Przywódcy państw UE, którzy spotkają się w czwartek i piątek w Brukseli, zastanowią się, jak rozwikłać problem brytyjskich żądań, od których spełnienia zależeć może pozostanie Wielkiej Brytanii we Wspólnocie. Ważnym tematem obrad będzie też kryzys migracyjny.
W czwartek podczas kolacji szefów państw i rządów brytyjski premier David Cameron ma przedstawić możliwie najwięcej szczegółów na temat jego propozycji w sprawie reform UE przed planowanym na 2017 r. referendum w Wielkiej Brytanii oraz tego, jak wyobraża on sobie praktyczną ich realizację.
"Brytyjczycy sami muszą coś wymyślić, ale wśród liderów przeważa nastawienie, że trzeba pomóc Cameronowi" - powiedział w środę jeden z wysokich rangą unijnych dyplomatów. Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk chce, by porozumienie zostało wypracowane do lutego 2016 r.
Z listu, który Tusk wysłał 7 grudnia do unijnych stolic, wynika, że w trzech z czterech dziedzin, w których Brytyjczycy chcą reformować UE, szanse na porozumienie są spore. Postulaty te dotyczą wypracowania zasad współpracy między strefą euro a państwami spoza niej, wzmocnienia konkurencyjności, rynku wewnętrznego i ograniczenia ciężarów regulacyjnych oraz zachowania suwerenności państw i zwiększenia roli parlamentów narodowych.
Najtrudniejszy jest postulat ograniczenia prawa do zasiłków dla imigrantów z innych krajów UE. Cameron proponuje, by osoby przyjeżdżające do Wielkiej Brytanii z innych państw unijnych dopiero po czterech latach uzyskiwały prawo do zasiłków związanych z zatrudnieniem albo mieszkalnictwem socjalnym.
Zapraszając przywódców na szczyt, Tusk podkreślił, że w dyskusji na temat Wielkiej Brytanii nie może być żadnych tabu. "Stawka jest wysoka" - zaznaczył.
Według dyplomatów wydaje się, że Cameron byłby gotów zaakceptować jedynie obietnicę reform i zmiany traktatu unijnego przy okazji następnego rozszerzenia Unii, które zresztą nie jest planowane na najbliższe lata.
Pierwszym tematem, którym w czwartek po południu zajmie się szczyt UE, ponownie będzie kryzys uchodźczy i starania o wzmocnienie ochrony unijnych granic zewnętrznych. We wtorek Komisja Europejska zaproponowała przekształcenie agencji ds. granic Frontex w nową, silniejszą Agencję ds. Straży Granicznej i Przybrzeżnej, której funkcjonariusze mogliby w ostateczności interweniować na problematycznym odcinku granicy nawet bez zgody państwa przyjmującego. Agencja miałaby do dyspozycji korpus 1500 strażników granicznych zapewnionych przez państwa unijne oraz mogłaby kupować własny sprzęt.
Sceptyczne co do planów utworzenia agencji o tak wzmocnionych kompetencjach, wkraczających w suwerenne uprawnienia państw, są Polska i Węgry. Bardzo ostrożna jest też Hiszpania - twierdzą dyplomaci. Wskazują jednak, że pierwsze dyskusje na ten temat sugerują, iż w UE będzie kwalifikowana większość popierająca propozycję KE. Projekt dokumentu końcowego szczytu jedynie zobowiązuje Radę UE (rządy państw członkowskich) do "szybkiego przeanalizowania" propozycji KE.
W czwartek przed rozpoczęciem szczytu UE w Brukseli odbędzie się organizowany przez Austrię miniszczyt, na który zaproszono kraje gotowe do przyjęcia znaczącej liczby uchodźców syryjskich bezpośrednio z obozów w Turcji. W miniszczycie wezmą udział przywódcy Niemiec, Austrii, Holandii, Szwecji, Belgii, Finlandii, Luksemburga i Grecji. Spotkali się oni w tym gronie już 29 listopada przed szczytem UE-Turcja poświęconym współpracy z Turcją w sprawie migracji.
W Turcji schroniły się ponad 2 miliony uciekinierów z Syrii. Wielu z nich udaje się w dalszą drogę przez Grecję i Bałkany Zachodnie do bogatych państw Europy Zachodniej. UE liczy, że stworzenie uchodźcom szansy na legalne dostanie się do UE w ramach programu przesiedleń zniechęci ich do nielegalnego przeprawiania się do Europy.
Według jednego z wysokich rangą unijnych dyplomatów organizacja miniszczytu z udziałem w większości krajów-płatników netto do unijnej kasy to sygnał, że utrwalają się podziały w Unii nas tle kryzysu migracyjnego. Dyplomata ocenił, że dobrowolne przyjmowanie uchodźców z obozów poza UE może w przyszłości zastąpić uzgodniony jesienią i nieskuteczny program relokacji uchodźców docierających do Włoch i Grecji przez Morze Śródziemne. "Relokacja nie działa. Do tej pory udało się rozmieścić jedynie 200 osób ze 160 tysięcy. To nie jest sposób na rozwiązanie kryzysu migracyjnego" - powiedział.
Tematem obrad szczytu będzie także walka z terroryzmem, a w piątek - reforma unii gospodarczej i walutowej oraz rynku wewnętrznego. Niektórzy przywódcy nawiążą zapewne do bezpieczeństwa energetycznego i kontrowersyjnych planów gazociągu Nord Stream 2. O włączenie spraw unii energetycznej do porządku obrad zabiegały państwa Grupy Wyszehradzkiej.
W projekcie dokumentu końcowego szczytu znalazł się zapis pośrednio odnoszący się do projektu rozbudowy Nord Stream. Mówi on, że każda nowa inwestycja w infrastrukturę energetyczną w UE powinna w całości być zgodna z trzecim pakietem energetycznym oraz innymi przepisami UE, jak również z celami unii energetycznej, takimi jak ograniczenie uzależnienia od jednego dostawcy oraz dywersyfikacja dostawców, źródeł i tras przesyłowych energii.
Sceptyczna w sprawie Nord Stream 2 jest nie tylko Europa Środkowa i Wschodnia, ale także Włochy, które uważają, że projekt ten nie jest zgodny z polityką unijnych sankcji wobec Rosji. Według mediów Włosi byli rozczarowani upadkiem projektu gazociągu South Stream, który miał dostarczać rosyjski gaz do UE z pominięciem Ukrainy. Dlatego uważają, że gazociąg z Rosji do Niemiec powinien być traktowany tak samo surowo, jak South Stream.
Skomentuj artykuł