Większość Francuzów popiera zapowiadany lockdown, ale nie chce obostrzeń
Według ogłoszonych w czwartek wieczorem wyników sondażu zamówionego przez dziennik „le Figaro” prawie dwie trzecie Francuzów jest skłonnych zaakceptować kolejny lockdown. Za tym przyzwoleniem kryje się jednak niezgoda na społeczne ograniczenia.
Większość badanych sprzeciwia się zakazowi przyjmowania gości, zamknięciu placówek handlowych „nie pierwszej potrzeby”, jak i szkół podstawowych i średnich. 54% wypowiada się przeciw przedłużeniu zamknięcia bistr i placówek kulturalnych, a ponad 40% zapowiada, że nie zamierza przestrzegać zakazów.
Komentator radia „France Info” nazwał to „zgodą na lockdown light”, a prowadzący debatę w telewizji „C-News” uznał, że „Francuzi zgadzają się na lockdown bez lockdownu”.
Bardziej szczegółowe analizy wskazują, że osoby mające ponad 50 lat, w większości gotowe są poddać się wszelkim obostrzeniom, podczas gdy młodsi odmawiają zastosowania się do nakazów.
Te nastroje są odbiciem szeroko komentowanych publikacji i wywiadów, a wśród nich niedawnej kroniki filozofa i powieściopisarza Gasparde Koeniga dla ekonomicznego dziennika „Les Echos”.
Obawia się on, że epidemia i obostrzenia bezpieczeństwa sanitarnego „trwać będą bez końca”, pogrążając świat w „permanentnym stanie wyjątkowym”. Filozof przypomina, że we Francji wśród osób w wieku 15-44 było tylko 60 ofiar Covid-19 (nie licząc cierpiących na schorzenia towarzyszące). W tym samym czasie u osób w tej grupie wiekowej zarejestrowano 10 tys. zatrzymań pracy serca i 20 tys. udarów mózgu.
Zdaniem filozofa świadczy to o tym, że posunięcia władz „nie ratują życia ludzi, a tylko je przedłużają”. A koszty wynikające ze spowolnienia gospodarki są ogromne – twierdzi, podkreślając, że dodać do nich trzeba „zmarnowane życie osób pozbawionych opieki lekarskiej, restauratorów, artystów i studentów”. A to wszystko dlatego, że kierowanie kryzysem powierzono lekarzom, którzy wierni są ślubowaniu Hipokratesa - tłumaczy.
„Prowadzi to do równania z dwiema zmiennymi o tej samej naturze – przedłużony czas życia naprzeciw czasu zmarnowanego życia, a z drugiej strony lata zabrane śmierci naprzeciw lat straconych dla życia” – pisze G. Koenig, który w imię interesu młodszej części narodu i jego przyszłości, wzywa do powrotu do zapomnianej normalności.
Ferghane Azihari z francuskiego Instytutu Studiów Ekonomicznych i Finansowych (IREF) mówił w radiu „Courtoisie”: „Doktryna, według której zdrowie ważniejsze jest od gospodarki jest bardziej niż wątpliwa. "Nie znam kraju, w którym bogactwo nie określałoby stanu zdrowia. W Afryce, na południe od Sahary, żyje się średnio o 20 lat krócej niż w Europie Zachodniej. Wynika to przede wszystkim z niskiego poziomu gospodarki. Pytanie brzmi, ile lat zabraliśmy tym, których rzucono w nędzę przy pomocy lockdownu. Nie stawia się go jednak z tej prostej przyczyny, że pandemia zabija w sposób widoczny, natychmiastowy, podczas gdy nędza zabija po cichu”.
Psychiatrzy, jak prof. Nicolas Franck, zwracają uwagę na „szkody, jakie spowodowały dwa pierwsze lockdowny (wiosenny i jesienny), gdy idzie o zdrowie psychiczne Francuzów”. „Ludzie bardzo źle zniosą trzeci lock down w ciągu roku” – przestrzegał profesor w wywiadzie dla „France Info”.
W tej narodowej dyskusji pojawiają się też głosy wspierające lockdown. Na przykład redaktor naczelny portalu „L’Opinion Internationale” Michel Taube, przeciwnikom rządowych metod walki z epidemią zarzuca „uleganie teoriom spiskowym”. „Zbyt wielu pretenduje do bycia ekspertami od koronawirusa i przedstawia swe opinie, czasem łgarstwa, jako prawdy naukowe, nie zważając na to, że narażają na niebezpieczeństwo życie innych” – oskarża dziennikarz.
Skomentuj artykuł