Zwycięstwo już jest. Teraz ciężka praca
Dla wybranego ponownie na prezydenta USA Baracka Obamy zacznie się, wraz z drugą kadencją ciężka praca, w tym wywiązanie się z obietnic, których nie dotrzymał podczas pierwszej kadencji - pisze w środę w artykule redakcyjnym dziennik "Washington Post".
"Cztery lata temu w przededniu wyborów cieszyliśmy się, razem z Amerykanami z obu partii (Demokratycznej i Republikańskiej), że czarnoskóry Amerykanin może być wybrany na prezydenta. Mieliśmy nadzieję - jak wielu Amerykanów - że młody charyzmatyczny lider może złagodzić podziały partyjne i zmierzyć się z trudnymi wyborami, których większość polityków raczej unika. Zwycięstwo Obamy we wtorek (tj. w obecnych wyborach - red.) odczuwaliśmy jako mniej doniosłe. Daje mu ono jednak szansę na zapełnienie luk we wciąż niepewnym dorobku (jego prezydentury)" - ocenia "Washington Post".
Dziennik wylicza szereg zadań, których jego zdaniem, Obama nie ukończył podczas pierwszych czterech lat w Białym Domu. W polityce wewnętrznej to reforma imigracji, zreformowanie świadczeń socjalnych, problemy budżetowe, które jeszcze pogłębiły się od czasu, gdy objął rządy. W polityce zagranicznej to kwestia irańskiego programu nuklearnego i konfliktu w Syrii. Zdaniem "WP", wahanie Obamy w sprawie Syrii jest "plamą" na jego pierwszej kadencji.
Gazeta przyznaje Obamie, że ustabilizował gospodarkę i przeprowadził reformę systemu ochrony zdrowia, jednak ta ostatnia w większej części "nie dała efektów" i tym prezydent będzie się teraz musiał zająć.
"Prawdziwą miarą sukcesu Obamy (...) będzie to, czy podczas drugiej kadencji zdoła spełnić obietnice, które cztery lata temu wprawiły Amerykanów w taką ekscytację" - zauważa "WP". "Być może najważniejsze jest, czy Obama wykaże więcej woli - a w istocie, więcej odwagi - by zmierzyć się z kwestiami, których wcześniej unikał" - podsumowuje dziennik.
"New York Times" opatrzył swój artykuł redakcyjny tytułem: "Sukces prezydenta Obamy". "Znacząca większość wyborców oceniła, że za stan gospodarki winien jest nie Obama, a raczej (jego poprzednik) prezydent George W. Bush" - ocenia dziennik.
W jego ocenie, "nie zadziałała" strategia rywala Obamy w wyborach, Mitta Romneya, "obwiniania Obamy o wszystko"; Republikanin również, "jak się wydaje, nie przekonał wyborców, że druzgocącym problem jest deficyt" - wskazuje "NYT".
Choć Romney wygrał "wśród tych (Amerykanów), którzy wypowiadają się przeciwko małżeństwom homoseksualnym, chcą zakazu aborcji i popierają masowe deportowanie (z kraju) nielegalnych imigrantów", to - jak podkreśla "NYT" - "nie są to już postawy, za którymi opowiada się większość" społeczeństwa.
Dziennik zauważa zarazem, że zwycięstwo Obamy "nie pokazało jedności" narodu: "Bogatsi Amerykanie poparli Romneya, podczas gdy biedniejsi przeważnie głosowali na Obamę. Utrzymały się wyraźne podziały wśród wyborców zależnie od płci, wieku, rasy i religii" - podsumowuje nowojorska gazeta.
Skomentuj artykuł