Dom misjonarek stał się schronieniem dla uchodźców z Ukrainy
W obliczu spadku liczby powołań wiele zakonów w Europie zamyka swoje klasztory. Siostry Najdroższej Krwi w Aarle-Rixtel w Holandii wybrały jednak inną drogę – zamiast sprzedać swój wiekowy dom macierzysty, otworzyły go dla rodzin uciekających przed wojną w Ukrainie.
-
Siostry Najdroższej Krwi w Holandii udostępniły swój klasztor uchodźcom z Ukrainy.
-
Decyzja wpisuje się w wieloletnią tradycję zgromadzenia w przyjmowaniu potrzebujących.
-
Ważnym elementem wsparcia jest nauka języka, prowadzona przez siostrę Ingeborg Müller.
-
Codzienne życie wypełnia modlitwa, wspólne obowiązki i wdzięczność uchodźców.
Zamek, który stał się domem
Dawny klasztor, mieszczący niegdyś setki zakonnic, dziś pełni zupełnie inną funkcję. Siostry zdecydowały się przeznaczyć jego przestrzeń dla uchodźców, dając im bezpieczeństwo, dach nad głową i poczucie wspólnoty.
Tradycja gościnności
To nie pierwszy raz, gdy zgromadzenie otwiera swoje drzwi dla potrzebujących. Już w 1914 roku zakonnice wraz z Czerwonym Krzyżem przyjmowały uchodźców z Belgii i Chorwacji. Dziś, choć wspólnota liczy zaledwie 15 sióstr, kontynuują tę misję, odpowiadając na dramat współczesnej wojny.
Życie codzienne w klasztorze
Obecnie w dwóch skrzydłach klasztoru mieszka 60 osób z Ukrainy. Każda rodzina ma zapewnioną prywatną przestrzeń i możliwość samodzielnego gotowania. Wspólny ogród służy jako miejsce uprawy warzyw i integracji. Matki angażują się w prace domowe, a dzieci i młodzież rozwijają swoje talenty – od sztuki po muzykę i cukiernictwo.
Edukacja i integracja
Jednym z filarów wsparcia jest nauka języka. W tym zadaniu nieocenioną rolę pełni 83-letnia siostra Ingeborg Müller, która uczy uchodźców angielskiego, pomagając im odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Choć wyzwania są duże, kursy przynoszą widoczne efekty.
Modlitwa i wdzięczność
Każdego dnia siostry i uchodźcy spotykają się na modlitwie o pokój. Dawne miejsce modlitwy i formacji zakonnej stało się dziś przestrzenią wspólnej nadziei, wdzięczności i przetrwania. Choć klasztor wymaga remontów, a transport uchodźców stanowi problem, wspólnota trwa dzięki solidarności i wzajemnemu wsparciu.


Skomentuj artykuł