Co pomaga być wiernym?
Wierność jest towarem deficytowym. Oto pięć sposobów, jak wzmacniać w sobie postawę małżeńskiej wierności.
Jak podają statystyki, w Polsce rozwodzi się około 37% małżeństw. Fora internetowe są przepełnione pytaniami typu "jak żyć po zdradzie?". Zanim niewierność stanie się faktem, warto działać profilaktycznie. Niektóre zachowania wzmacniają więź małżeńską i poczucie bliskości. Oto pięć propozycji, które regularnie praktykowane umacniają miłosną relację.
Po pierwsze: wspólna modlitwa
To najlepsze lekarstwo na wszelkie, większe lub mniejsze, małżeńskie bolączki. Najlepiej zacząć modlić się wspólnie zaraz po ślubie. Modlitwy we dwoje trzeba się bowiem nauczyć, jest ona specyficzna. Oboje małżonkowie są przyzwyczajeni do pewnej osobistej, sobie tylko właściwej rozmowy z Bogiem. Tymczasem teraz trzeba te dwie różne drogi złączyć w jedną. Jedno jest pewne, tak samo jak we wszystkich innych sytuacjach, także i tutaj: praktyka czyni mistrza. Pierwszym wspólnym modlitwom daleko do ideału. Myśli zamiast skupić się na Osobie Boga, krążą wokół współmałżonka. Dopiero po pewnym czasie zaczyna się "współpraca" małżonków, wzajemna pomoc i umacnianie się w chwilach słabości i zniechęcenia. Wreszcie, gdy zaczyna się zauważać pierwsze owoce wspólnej modlitwy, coraz bardziej nabiera się do niej przekonania i świadomości, że to wspaniała, dobra droga do tworzenia mocnego, satysfakcjonującego związku.
Jakie są te owoce wspólnej modlitwy? Przede wszystkim radość z tego, że jest się razem, łagodność i ciepły spokój, którymi emanuje się w domu wobec małżonka oraz coś, co można pojąć tylko gdy się tego doświadczy: wzajemne zrozumienie, przewyższające wszelkie doświadczane do tej pory. Pewna pani ujęła to w ten sposób: "to niesamowite, jak teraz rozumiem Michała (męża). Rozumiem doskonale nie tylko jego decyzje czy stany emocjonalne, ale również w jakiś trudny do pojęcia sposób "widoczne" są dla mnie jego intencje - najczęściej pełne dobrej woli, co dodatkowo mnie w nim wzrusza i zachwyca. Wiem, że są to nadzwyczajne rzeczy, którymi obdarza nas Bóg dla umocnienia naszego związku".
Po drugie: zaufanie
Jest potrzebne w tych sferach, w których realizujemy się osobno: praca zawodowa, pasje, grupa znajomych. Najczęściej brakuje nam wyrozumiałości, jeśli chodzi o spełnianie się pozazawodowe naszego współmałżonka. Pokutuje tutaj przekonanie, że najlepiej od momentu zawarcia Sakramentu małżeństwa wszystko robić razem. Jest to błędny pogląd. Tak jak mąż nie powinien mieć pretensji o "babskie wieczory" swojej żony, tak żona nie może zabraniać mężowi "męskich wypadów": górskich wycieczek czy motocyklowych wojaży. Obie płcie potrzebują swojej prywatnej przestrzeni w dalszym ciągu również po ślubie. Oczywiście, dobrze jest mieć jakieś wspólne zainteresowanie - sposobów na ciekawe spędzanie czasu we dwoje jest mnóstwo - ale zupełna rezygnacja przy tym z wyłącznie własnych pasji z powodu zazdrości partnera wpływałaby niekorzystnie na małżeństwo. Człowiek obdarzony zaufaniem, naturalnie nie chce zawieść pokładanej w nim wiary. I odwrotnie: w osobie bezustannie kontrolowanej i podejrzewanej o zdrady rodzi się złość, bunt i rozgoryczenie. Mogłoby to nawet w końcu, w chwili "próby" doprowadzić do konkluzji: "skoro i tak mnie obwinia, to teraz przynajmniej będzie miał/a powód"...
Po trzecie: współżycie małżeńskie
Seks małżeński umacnia zjednoczenie i wzajemne przywiązanie. To jeden z najważniejszych komponentów małżeństwa, nie tylko według mężczyzn, ale przede wszystkim obiektywnych specjalistów. Jest to znamienne, że właśnie małżeństwu jako związkowi nierozerwalnemu jest dane jako pomoc, żeby faktycznie było nierozerwalne - fizyczne zbliżenie. I nie chodzi tu tylko o zagrażającą, banalną konkluzję typu: "nie ma seksu w małżeństwie, to poszukamy go sobie gdzie indziej". Seks łączy, nie tylko ciała, ale i umysły i serca.
Udowodnili to nawet naukowcy. Pod wpływem pieszczot mózg zarówno kobiet jak i mężczyzn wydziela oksytocynę - tzw. hormon przywiązania, odpowiedzialny również za takie zachowania jak szczodrość czy ofiarność. Umieszczenie więc współżycia małżeńskiego na czele listy wzajemnych zobowiązań to całkiem słuszny pomysł.
Po czwarte: utrzymywanie wzajemnej atrakcyjności
Nie jest przesadą twierdzenie, że dopóki żona/mąż będą dla ciebie atrakcyjni - w wielu wymiarach - dopóty będą zadowoleni, dumni i szczęśliwi z faktu, że są razem. Trzeba jednak przy tym również pamiętać, że wiele prawdy jest w przysłowiu, iż "do serca mężczyzny trafia się przez oczy, a do serca kobiety przez uszy". Mówiąc najkrócej o swoich podstawowych potrzebach, atrakcyjność fizyczną partnerki oraz potrzebę rozmowy i zapewnienia o żywionych uczuciach przez partnera trzeba wskazać jako czołowe odpowiednio dla mężczyzny i kobiety. Do niej należałoby skierować następującą radę: w czasochłonnej trosce o dom i pracę, nie zaniedbuj siebie! Do niego zaś: nie zaniedbuj rozmowy z nią! Są to także dobre rady dla tych, którzy jeszcze starają się zdobyć serce wybranki/wybranka. Mężczyzna, z którym kobieta nie prowadzi ciekawych i ważnych w jej ocenie rozmów i który nie chce jej wysłuchać, nigdy nie stanie się obiektem jej miłości. Tak samo będzie również w przypadku, jeśli on nie będzie jej uważał za, mówiąc najprościej - piękną.
Po piąte: zachowanie przedmałżeńskiej czystości
Dlaczego zachowanie czystości przedślubnej ma tak wielkie znaczenie? Dlatego, żeby w naszych głowach seks mógł funkcjonować jako zachowanie przypisane wyłącznie małżeństwu. Seks przedślubny zaburza to powiązanie "seks - małżeństwo", także jeśli dochodzi do niego z partnerem, z którym planujemy zawrzeć związek małżeński. Seks poza małżeństwem trzeba nazywać po imieniu - cudzołóstwem i jako grzech nie może służyć człowiekowi, a tym bardziej miłości.
Skomentuj artykuł