Gdybym tylko wiedział, przecież nie skarżyła się
Thomas Carlyle (zmarły w 1881 roku) był wielkim poetą angielskim. Kochał swoją żonę, a ona kochała jego i pomagała mu w jego karierze. Jednak kiedy zachorowała na raka i została przykuta do łóżka, Thomas był tak zajęty pisaniem, że rzadko znajdował czas, by przebywać ze swoją małżonką.
Nie skarżyła się jednak. W dniu jej pogrzebu padał rzęsisty deszcz.
Po ceremonii Thomas wrócił do domu, poszedł do sypialni żony i usiadł przy jej łóżku. Znalazł tam pisany przez nią pamiętnik i przeczytał następujący ustęp: "Wczoraj Thomas spędził ze mną godzinę i czułam się jak w niebie. Tak bardzo go kocham". Jego serce się ścisnęło. Na następnej stronie przeczytał: "Cały dzień nasłuchiwałam jego kroków w hallu, ale jest już późno i dziś już chyba nie przyjdzie".
Thomas rzucił pamiętnik na podłogę i pobiegł z powrotem na zalany deszczem cmentarz. Przyjaciele znaleźli go leżącego twarzą w błocie, na świeżym grobie, płaczącego i powtarzającego bez końca: "Gdybym tylko wiedział!". Woody Allen ma rację: "Najważniejsze w życiu jest pojawianie się".
Więcej w książce: ZANIM ODEJDĘ - O tym co naprawdę ważne - Peter Kreeft
Skomentuj artykuł