Dariusz Piórkowski SJ: Gorzkie Żale odchodzą, pandemia tylko przyspiesza proces

Fot: Depositphotos
Facebook/mł

Czy Gorzkie Żale umrą śmiercią naturalną? Jeśli tak, co może je zastąpić? Dla kogo są jeszcze dobre, a komu w Kościele już nie służą? Tymi pytaniami na swoim facebookowym profilu wywołał małą burzę o. Dariusz Piórkowski. Opublikowany z początkiem marca wpis doczekał się kilkuset komentarzy.

„Nie chcę tu wyczerpująco wyliczać, ile zwyczajów, tradycji, form, nabożeństw było w Kościele i już ich nie ma. Począwszy od formy pokuty, przez sposób sprawowania sakramentów, sztukę sakralną, stosunek do Pisma świętego itd. To normalne. I dobrze. Bo świat się zmienia i człowiek też. Mam na myśli dobre, pobudzane przez Ducha Świętego zmiany, nie chore. Jeśli się do nich nie dostosujemy, będziemy istnieć w Kościele sami dla siebie” – napisał w swoim wpisie i w pięciu zwięzłych punktach wyjaśnił, co może sprawić, że Gorzkie Żale odejdą znikną z duszpasterskiego krajobrazu.

Już nieadekwatne, czy może trzeba dorosnąć?

„Dla wielu młodych ludzi ukształtowanych w innej wrażliwości, kulturze, muzyce, używanym słownictwie, to już nieadekwatne nabożeństwo” – pisze o. Piórkowski. Tę obserwację potwierdza wielu księży: jeśli jest młodzież na Gorzkich Żalach, to są wyłącznie przymuszeni do udziału kandydaci do bierzmowania. Bartek w komentarzu pod wpisem dodaje: „To jest szerszy problem języka używanego w Kościele i komunikacji ze światem. W efekcie to dwa różne światy mówiące różnymi językami”. Zresztą archaiczność języka zarzuca Gorzkim Żalom więcej komentujących. Tomek dodaje: „Powiem tak - z własnego doświadczenia, że do tego nabożeństwa trzeba po prostu dorosnąć”.

DEON.PL POLECA

Podobnego zdania jest ks. Tomasz Szałanda: „Archaiczność słowno-muzyczna "wypchnie" z orbity kościelnej to stałe wielkopostne nabożeństwo w przeciągu 10-20 lat. Bardziej się stanie "śpiewem" domowym i to w zakresie bardzo indywidualnym. I wówczas ma szansę, by stać się "wylaniem duszy przed Panem". Natomiast obecnie u większości śpiewających "żal duszę" raczej "nie ściska" ani "serce boleść" nie "czuje". Po prostu w obecnym pokoleniu mamy inny stopień wrażliwości, i inaczej przeżywamy odkupieńczą mękę i śmierć naszego Pana. "Inaczej" nie oznacza, że "źle".” – zaznacza w komentarzu.

Sobór wciąż nieprzyswojony

Drugi problem, na który wskazuje o. Piórkowski, jest natury teologiczno-duszpasterskiej. Dlaczego? Bo do Polski nie dotarły jeszcze w pełni posoborowe zmiany w rozumieniu Wielkiego Postu, ale także – na przykład Eucharystii. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że w centrum Wielkiego Postu jest rozważanie Męki Pańskiej; stąd skupienie się właśnie na Gorzkich Żalach i Drodze Krzyżowej. Tymczasem sobór zmienia naszą optykę i w centrum stawia przygotowanie do Wielkanocy i bardziej świadome przeżywanie Eucharystii jako centrum życia liturgicznego w Kościele.

„Mękę Pańską zgodnie z rozkładem czytań liturgicznych rozważamy głębiej od Niedzieli Palmowej. U nas zdarza się ciągle tak, że wierni przychodzą na Gorzkie Żale lub Drogę Krzyżową, ale wielu z nich nie zostaje na Eucharystii, nie słucha Słowa Bożego z dnia. I tak przestawia się hierarchię ważności. Uważamy to za nasz polski wyróżnik, za tradycję polską. Pięknie, ale to już nie wystarczy dzisiaj” – pisze jezuita.

Z tą myślą zgadza się Małgorzata, która w komentarzu stwierdza: „Dokładnie też tak to odczuwam właśnie. Nie neguję samych tych nabożeństw, jeśli ktoś je ceni i lubi, w porządku, ale brakuje mi takiej solidnej katechezy, która opiera się nie tylko na pobożności ludowej czy samej teologii, ale czerpie z filozofii, psychologii czy innych nauk, gdzie serio wyjaśnia się Słowo Boże w odniesieniu do dzisiejszego kontekstu.”

Inna epoka, inne potrzeby

„Gorzkie Żale, skądinąd literacko piękne, zostały wymyślone w innej epoce nie tylko kulturowej, historycznej, ale też na innym etapie rozumienia wiary i roli Kościoła. Powstały 300 lat temu jako wyraz pewnego zapotrzebowania. Jakiego? Ano takiego, że msze święte były odprawiane tylko rano. Niewiele osób mogło w nich uczestniczyć. Dużo nabożeństw powstało z myślą o tym, by wierni mogli w "czymś" uczestniczyć wieczorem.” – pisze o. Piórkowski. W czasach, gdy msze święte odprawiane są w bardzo różnych porach, a wierni mają do „dyspozycji” inne praktyki pobożnościowe oraz inne potrzeby, Gorzkie Żale przestają być najlepszym rozwiązaniem.

„Myślę, że trzeba być jak mądry ojciec, który ze skarbca wyciąga rzeczy stare i nowe. Prawda, że młodzież nie lubi Gorzkich Żali, ale ja na przykład też ich nie lubiłem, gdy byłem młodzieżą. Dzisiaj lubię to nabożeństwo. Dlatego uważam, że nie należy go deprecjonować, bo stare, a zamiast tego szukać nowych form na wzór jezuitów sprzed trzech stuleci. Proponuję chociażby wprowadzane przez ks. Blachnickiego w latach 70-tych ubiegłego wieku celebracje Słowa Bożego, być może w połączeniu z jakąś formą modlitwy np. charyzmatycznej jako odpowiedź na usłyszane słowo” – komentuje wpis ks. Krzysztof.

Pobożnością ludową nie przekażemy wiary dzieciom

Czasy się zmieniają, wrażliwość wiernych także.

„Gorzkie Żale wiążą się też z pobożnością ludową, która sama już nie przeniesie wiary w następne pokolenia. Jest za słabo ugruntowana biblijnie i sakramentalnie” – twierdzi o. Piórkowski i wyjaśnia, że nie chodzi tutaj tylko o kwestie intelektualne, choć wiadomo, że Polska już nie jest krajem robotniczo-chłopskim. Po prostu coraz więcej zaangażowanych wiernych oczekuje czegoś więcej. Czego? – pyta i zaczyna wymieniać: nauki głębszej modlitwy, solidnej katechezy biblijnej, porządnych kazań, wspólnot, a nie tylko zespołu nabożeństw. Jak podkreśla, to głębiej uformowani wierni przeniosą wiarę dalej, a nie ci, którzy polegają tylko na rytuałach, święconkach, opłatkach i tradycjach, bo są "nasze".

Podobnego zdania jest Basia i dzieli się nim w komentarzu: „Doświadczam tego, że następuje ewolucja duchowa człowieka (mimo, że pustki w kościołach). Rośnie świadomość ludzkiej psychiki. Ludzie dzięki psychologii coraz głębiej zaglądają w siebie. To sprawia, że to, co było ukryte, zamaskowane, pęka, wypływa na powierzchnię jak ropa z rany. W wyniku tego konwenanse, rytuały, sztywność mowy w kościele zaczyna razić, bo nijak nie przystaje do rzeczywistości. Traci swoją moc wobec pragnienia poznania i przytulenia się do Boga Żywego. Doświadczenia Jego bliskości”.

Gorzkie Żale to środek, a nie cel sam w sobie

„Sama miłość do tego, co "zawsze było" (a Gorzkie Żale są u nas w Polsce od 300 lat tylko) nie wystarczy na to, by coś kontynuować i nie wystarczy za narzędzie ewangelizacyjno-formacyjne. Gorzkie Żale to tylko zmienna forma, a nie cel sam w sobie” – pisze o. Dariusz Piórkowski i zaznacza, że zawsze będą w Kościele grupy zakochane w tym, co było, dla których tradycja ma wartość samą w sobie – ale nie jest to główny nurt, tylko margines.

„Pandemia i inne procesy kulturowe wywołają w Kościele w Polsce pewną pustkę, wyrwę. Nie będzie dużo ludzi na Gorzkich Żalach, Godzinkach i innych nabożeństwach. Najpierw będzie panika, nawoływanie, by wrócić do tego, co było. Ale to niewiele da. Podobnie jak tryb przeczekiwania, by potem wrócić do dawnych "ustawień". Nie będzie prostego powrotu do tego, co było” – zapowiada jezuita.

I takie podejście jednych cieszy, a innych martwi. Wśród zmartwionych jest Bożena, która w komentarzu pisze, że kocha Gorzkie Żale. „Choć jestem w ruchu charyzmatycznym, w tych wszystkich pięknych śpiewach, tańcach, flagach - które też kocham - to akurat te smutne pieśni wielkopostne ogromnie mnie poruszają. Mam wielką nadzieję, że ani Gorzkie Żale ani Droga Krzyżowa ani nabożeństwa majowe czy czerwcowe nie znikną z naszych kościołów…”.

Co powinniśmy robić?

„Musimy już dzisiaj myśleć, rozeznawać nad tworzeniem innego rodzaju nabożeństw, opartych na Słowie Bożym, ciszy, śpiewie, na duchowości chrzcielnej i eucharystycznej. Trzeba eksperymentować. Nie wszystko chwyci. Będą błędy i porażki. Ale nie ma innej drogi. Należy uczyć wiernych rozważania Słowa Bożego, jak przeżywać adorację Najświętszego Sakramentu i że Eucharystia jest ponad wszystkimi nabożeństwami, a nie obok nich” – proponuje jezuita.

Takie podejście jest inspirujące, a w komentarzach padają ciekawe pomysły.

„Według mnie to ratunkiem dla Kościoła może być jedynie większe zaangażowanie wiernych w działania na rzecz parafii i osób potrzebujących. Zatem zróbmy Gorzkie Żale z większym zaangażowaniem wiernych w modlitwę i czytania, a po nabożeństwie będziemy udzielać pomocy potrzebującym” – pisze Artur i dodaje: „Może ktoś wymyśli Ekstremalne Gorzkie Żale, to znowu staną się modne".

Źródło: Facebook/mł

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dariusz Piórkowski SJ: Gorzkie Żale odchodzą, pandemia tylko przyspiesza proces
Komentarze (16)
AP
~Andrzej Piszczek
24 marca 2021, 20:19
Drogi Ojcze Dariuszu, jestem przekonany, że Gorzkie Żale przetrwają Ciebie i mnie, i to w dobrej kondycji!
JJ
~Jan Jan
25 marca 2021, 03:19
Drogi Andrzeju Piszczek nie masz racji, bo wtedy apokalipsa św. Jana musiałaby być kłamstwem, a wszyscy wiedzą że tak nie jest. I prawie wszyscy już wiedzą kim jest '' nierządnica'' opisana w niej. Ponadto nie wiedziałem, że ksiądz Dariusz jest Twoim ojcem.
JJ
~Jan Jan
25 marca 2021, 10:48
Andrzej Piszczek<><><> ''5 Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. 6 Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. 7 Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi4. 8 Otóż wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. 9 Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem5; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie.'' <><> No chyba, że jest faktycznie Twoim biologicznym ojcem.
KR
~K. RODO
24 marca 2021, 19:51
Sobór nie ma żadnego związku ze zmianą myślenia o Wielkim Poście. Wręcz w tradycyjnej liturgii to rozróżnienie jest mocniejsze. 5. niedziela wielkiego postu nazywa się I Niedzielą Męki Pańskiej, od tego dnia nie ma już prefacji o owocach postu, tylko o krzyżu świętym. Diametralnie zmieniają się teksty brewiarzowe. A, że zawsze nabożeństwa ludowe nie szły w parze z liturgią to niestety nie żadna nowość.
EK
~E K
24 marca 2021, 14:35
Kolejny nowoczesny duszpasterz i stek bzdur...Gorzkie Żale to przepiękne nabożeństwo ktore gromadzi pelny kosciol ludzi. To prawda jesli jest przygotowane nabożeństwo spiewy i porządne Słowo Boże, wtedy ludzi nie brakuje a jesli tak gdzieś jest winny beznadziejny duszpasterz ...nawet świnia wszystkiego nie zje a człowiek? Skonczyly sie czasy dawania byle czego tam gdzie kapłani mają poziom duchowy i intelektualny są wierni... i to nie Gorzkie Żale sa niemodne tylko poziom duchowy niektorych duszpasterzy o zgrozo rowniez zakonnnych jest beznadziejny.
AP
~Agnieszka Piątkowska
24 marca 2021, 10:33
A może nie chodzi o słowo, że archaiczne, albo o formę że już nie modna ale może o czas praktykowania tego nabożeństwa. Gidz17 niedziela, jnie jest to najlepszy czas dla rodziny. My mszy o 10, jesteśmy(posługujemy) potem powrót do domu i wrócić na 17,czasem to już bardzo trudne..a jakby było np tak jak z drogą krzyżową (jest dla młodzieży dla dorosłych w różnych godz.) po kilku mszach odmówienie gorzkich żali. A tak przychodzą tylko ludzie starsi bo mają czas lub tam spotkają kogoś.
BK
Beata K-M
23 marca 2021, 15:15
Widzę, ze wielu tutaj podobają się Gorzkie Żale, przyznam, że mnie nigdy nie "porwały". Nieraz nawet z tego powodu czułam się winna, że to ze mną jest coś nie tak. Często zmuszałam się, tłumacząc, że to takie moje poświęcenie. Podobnie zawsze Wielki Post był dla mnie "ciężki". Uroczystości Triduum stały się wyczekiwane dopiero gdy zaczęłam w ich dostrzegać zapowiedź zmartwychwstania i samo zmartwychwstanie, a nie skupiać się na cierpieniu, chociaż bez niego zmartwychwstania by nie było. Gdy zmieniło się to moje postrzeganie to wówczas faktycznie święta Wielkiej Nocy stały się ważniejsze od świąt Bożego Narodzenia.
23 marca 2021, 13:54
Ja w prowadziłem innowacje do Gorzkich Żali, pomimo oporu organisty i Proboszcza (szybko zaliczyć i potem zdziwieni że mało przychodzi ludzi), na chóry: męski i żeński - i parafianie są bardzo zadowoleni, mężczyźni i kobiety mocno się angażują w śpiew pilnując swojej roli - gorzkie żale ożyły nagle - myślę że to nie wina ludzi, że nie chcą przychodzić, ale zbyt mało kreatywności i zaangażowania księży , a także nie wprowadza się żadnych innowacji angażujących bardziej ludzi - bo tak było zawsze - itk się ciągle słyszy...
MG
~Malchus Gorzkowski
23 marca 2021, 11:49
Gorzkie Żale mogą rzeczywiście upaść, ale nie z powodu anachronicznego języka (mamy przecież kolędy, hymn narodowy, dzieła Reya czy Kochanowskiego np.) upadną natomiast z powodu niskiej kultury duchowej kleru. Wszak do nabożeństwa przypisane jest Kazanie Pasyjne i ono jest głównym punktem rozmyślania o Męce Pańskiej . ze zwykłego lenistwa księża nie dbają o swój duchowy poziom - jak więc mogą wyglądać ich kazania? Otóż tak jak okrągłe protesty "zwykłych księży". Zwykłe felietony nadające się na prostackie portale internetowe. Miarą przydatności do kapłaństwa jest troska o siebie i poziom głoszonego słowa. Niech Drogi Ksiądz Piórkowski weźmie to pod uwagę i do roboty Ojcowie Jezuity!
AM
Adam M
23 marca 2021, 08:05
Obecne czasy kierują nas w stronę zimna lub gorąca. Gorzkie Żale to przepiękne nabożeństwo. Moje dzieci stopniowo dojrzewały do tego i była to droga niełatwa. Teraz codziennie wraz z kanałem YT Teobańkologia odmawiamy wieczorny różaniec. Zapewniam, że sporo osób, mimo uczęszczania na msze, wieczorami skupia się na modlitwie Gorzkich Żali, Drogi Krzyżowej czy różańca. Nie zawsze czynią to w Kościele. Czy naprawdę najważniejsze jest liczenie wiernych (szczególnie obecnie)? Nie możemy mylić nowoczesności ze zbyt postępowym działaniem. Efekt mamy niemal od razu, część ludzi i tak odchodzi od kościoła, a część podąża za suspendowanymi radykałami. Na szczęście można zauważyć, że powyższe problemy powoli zostają dostrzegane, np. w dokumencie Komisji Duszpasterskiej KEP pt. Duszpasterstwo w czasie pandemii (można znaleźć w internecie). Reasumując - nie rezygnujmy z tego co dotychczas, tylko promujmy dodatkowe działania. Mamy przecież tylu fantastycznych świętych naszych czasów!
RP
~Radek Pac
22 marca 2021, 19:17
Za kilka czy kilkanaście lat to raczej po tobie postępowy księże ślad zaginie , a Gożkie Żale będą po twoim grobie.
ZF
~Zofia Filo
24 marca 2021, 11:36
Czym są dla Pana, Panie Pac, Gorzkie Żale?
AN
~Anonim Nn
22 marca 2021, 18:21
Pandemia przede wszystkim zburzyła niektórym katolikom i duchownym ich iluzoryczny świat. Niektórzy tzw katolicy dowiedzieli się że chodzenie do kościoła co niedziele nie jest im do niczego potrzebne, najważniejsze jest bezpieczeństwo. W obecność Jezusa w Eucharysti tez juz wielu nie wierzy bo gdyby ona istaniała żadna najmniejsza część hosti nie zostałaby podeptana. Księża pewnie zauważyli że klepanie po ramieniu i niewymaganie od siebie i wiernych za wiele przyniosło skutek: coraz mniej ludzi, puste tace. Niektórzy aż się zabrykadowali w swoich plebaniach z obawie przed wirusem. Niektórym skończyło się paliwo czyli dobre emocje to i skończyła się wiara. Gorzkie żale jak i całe rozważanie o męce Chrystusa wymagają skupienia i zadumy co u niektórych bedzie źle odbierane bo po co się jeszcze dołować. W końcu Jezus zmartwychwstała to prawda lecz najpierw musiał przejść przez Golgotę i wisieć na krzyżu. Jezusa Zmartwychwstałego chetnie przyjmujemy ale tego Ukrzyżowanego już nie.
ME
~Mariola Erykson
23 marca 2021, 06:42
Aż trudno czytać, a niby to wszystko pisane „po polsku” ... intelektualny bełkot, dla „oświeconych”ludzi ...
TL
Teresa L.
22 marca 2021, 17:43
Ładnie opracowana treść, która mnie przekonuje.
25 marca 2021, 11:26
też tak uważam, boli mnie brak woli i chęci zrozumienia tekstu