Zdarza się, że mężczyznom trudno jest docenić kobietę, to, co robi, jak działa, jakie odnosi sukcesy. Mimo że Bóg na każdym kroku przypominał im, że kobieta na równi z mężczyzną jest Jego ukochanym stworzeniem, tak łatwo było o tym zapomnieć. Judyta doskonale wie, że Bóg wiele razy zawstydzał mężczyzn przez działania kobiet.
Kiedy otworzymy Księgę Judyty, stanowiącą część katolickiej Biblii, możemy przeżyć wielkie rozczarowanie. To nie Księga Estery ani Księga Rut, gdzie akcja toczy się wartko, a główne bohaterki poznajemy już w pierwszym rozdziale. Tu będziemy musieli przebić się przez opis sytuacji politycznej i wojenne zawirowania i dopiero w ósmym rozdziale poznamy kobietę, której imieniem nazwano całą księgę.
Nie dość, że sytuacja narodu wybranego wydaje się nie do pozazdroszczenia, to jeszcze osobista sytuacja Judyty nie rysuje się w jasnych barwach.
A nasza bohaterka? Jak wygląda jej życie? Zanim spadły na nią zmartwienia związane z wojną, doświadczyła innych bolesnych przeżyć: jej mąż, Manasses, zmarł, a ona została wdową. Straciła kawałek siebie, mężczyznę, którego kochała i szanowała. Owszem, w przeciwieństwie do wielu wdów w Izraelu nie musi się martwić o utrzymanie, ale jest sama. Nie ma przy niej mężczyzny, który zapewniłby jej bezpieczeństwo i pozycję, zaopiekowałby się nią. Cóż ona sama znaczy w społeczeństwie? Niewiele.
Dla świata umarła razem z mężem
Została sama, bez nadziei na urodzenie jego dzieci. Jej reakcja odpowiada dokładnie temu, co wyżej powiedzieliśmy o żałobie. Kobieta odsuwa się od codziennych przyziemnych spraw i nie angażuje się w życie, jak wymaga tego od niej pozycja pani domu. Na dachu ustawia namiot i całe dni poświęca na modlitwę. Do tego umartwia się, nosząc wór pokutny i poszcząc. To odosobnienie daje jej zbolałemu sercu odpoczynek.
Żałoba Judyty trwa trzy lata i cztery miesiące (Jdt 8,4). To dość długo, ale widocznie tyle czasu potrzebowała, by jej zranione śmiercią męża serce się zagoiło. Z ukrycia i samotności wyrywają ją wieści o planie poddania miasta. To znak, że jej żałoba powoli zmierza do końca. Dopuszcza do siebie informacje z zewnątrz i one wywołują w niej reakcję. Nie jest już skupiona tylko na swoim bólu, interesuje ją coś innego!
Ale to jeszcze nie koniec. Judyta postanawia działać. Nie zostawi tej sprawy. Wie, że musi coś zrobić. Nie tylko dla siebie, ale i dla całego miasta, ludu Izraela, ukochanej Jerozolimy, a tym samym dla Boga! Żałoba przechodzi do historii.
Judyta nie wydaje się nie mieć wyobraźni. Wręcz przeciwnie, plan, który przedstawi, świadczy o tym, że wdowa umie przewidywać i kreować przyszłość. Zna realia życia swojego ludu. Musi też wiedzieć, jak wygląda wojna, z czym się wiąże dla niej jako kobiety. Prawdopodobnie nie zabiją jej tak jak mężczyzn, bo jest cenna. Zasili szeregi haremu któregoś z wodzów. To mało optymistyczna perspektywa dla wierzącej Żydówki.
Ta młoda żydowska wdowa wie, w jakich realiach żyje. Owszem, starszyzna ją szanuje, poważa, dostrzega jej pobożność, ale wie też, że kobieta bez męża nic nie znaczy albo znaczy bardzo niewiele. Co z jej zdaniem? Czy w ogóle jakieś ma? Cóż mądrego może powiedzieć starszym miasta? Nawet jeśli ona doskonale wie, że jej plan jest lepszy niż wszystkie pomysły zgromadzonych mężczyzn, zdaje sobie sprawę, że po prostu mogą jej nie wysłuchać.
Wzrastając w takich warunkach, można nie być świadomym swojej wartości i czuć się gorszą. A jednak Judyta decyduje się przedstawić swój plan. Kiedy jednak Judyta wychodzi z pomysłem ratunku, z pewnością jest świadoma, że łatwo nie będzie. Może zostać zraniona, wyśmiana, zlekceważona, wykpiona. Mężczyźni mogą uderzyć w jej poczucie wartości, próbować zepchnąć ją do roli, jaką oni by dla niej widzieli. Judyta cieszy się w mieście nienaganną opinią pobożnej i sprawiedliwej niewiasty. Czy to jednak gwarantuje, że jej słowa zostaną potraktowane poważnie?
Być może jej przebiegły plan byłby dla nich gorszący. Jak to? Uwieść Holofernesa? Przebywać z nim sam na sam? To nie mieści się w kanonie zachowania bogobojnej Żydówki. Plan jest szaleńczo niebezpieczny. Młoda wdowa sama zdaje sobie sprawę z jego zuchwałości. Jeśli nie ona obroni Izraela, to kto? Przecież nie mężczyźni, którzy właśnie zamierzali poddać miasto. Jeśli to, czego Judyta chce dokonać, ma się udać, kobieta nie może polegać tylko na sobie. W tym planie musi uczestniczyć Bóg. Bez Niego wszystko to może się okazać zaledwie żałosnym oddaniem się w ręce oblegających miasto.
Potężny sojusznik
Judyta doskonale wie, że Bóg wiele razy zawstydzał mężczyzn przez działania kobiet. Współdziałał z nimi, widząc w nich partnerki dla swoich planów. I oto właśnie nadszedł czas, w którym to ona ma być Jego narzędziem: razem będą działać dla wybawienia Izraela. Nic dziwnego, że Judyta rozpoczyna przygotowania do realizacji zamiarów od modlitwy. Ostatnie lata, które spędziła w żałobie po swoim mężu, nauczyły ją, jakiej siły dodaje Bóg, kiedy się do Niego zwracamy. Przeżywanie bólu w Jego obecności jest łatwiejsze. Tak samo będzie teraz, w sytuacji, która wymaga od niej niezwykłej odwagi; z Nim da radę! Modlitwa Judyty jest szczególna.
Jest świadoma swojej małości, ale wie, że Bóg nie widzi problemu w tym, by pokonać armię wroga ręką pięknej wdowy. Judyta nie mogła poszukać lepszego sojusznika. Jemu nie przeszkadza to, że jest kobietą. Wręcz przeciwnie, w tym mo- mencie nie chciał posłużyć się mężczyzną. Zaplanował, że będzie to kobieta - piękna i pociągająca. Bóg jest jedynym, któremu Judyta może wyznać szczegóły swojego planu. Zresztą jest przekonana, że On już o nim wie i chce razem z nią w nim uczestniczyć.
Swój plan zaczyna realizować od zmiany stroju i zadbania o swoje ciało. Przez czas żałoby zdawało się, że wygląd nie ma dla niej znaczenia. Jej mąż, dla którego chciała być piękna, umarł, a jej piękno zostało pogrzebane razem z nim. Teraz jednak jej uroda będzie ważnym elementem planu.
Judyta rusza w stronę obozu wroga, budząc zdumienie mijanych mężczyzn. Jej piękno kontrastuje z żałobnym wizerunkiem, do jakiego przywykli mieszkańcy Betulii. Piękno dzielnej Izraelitki jest wyjątkowe. Budzi podziw u wszystkich mężczyzn napotkanych w obozie wroga. Holofernes też je dostrzega i wydaje się urzeczony. Po- zwala jej nawet oddalać się z obozu na nocną modlitwę. Judyta przebywa w obozie Asyryjczyków trzy dni.
Wódz, oprócz tego, że naprawdę wierzy, iż kobieta poprowadzi ich do zwycięstwa, bardzo jej pragnie. Widzi niezwykłe piękno Judyty i jej urok. W jego sercu rodzi się pożądanie. Nasza bohaterka dobrze zdaje sobie sprawę, co myślą o niej otaczający ją mężczyźni. Wie, że dla nich jest tylko przedmiotem pożądania. Nie zachwycają się nią ze względu na to, jaka jest, ale skupiają się na jej wyglądzie. Na pewno trudno jest jej chodzić po obozie, rozmawiać z nimi, mijać ich ze świadomością, że dla nich jest tylko pięknym ciałem, które można wykorzystać.
Teraz musi mocno zacisnąć zęby i nie dać po sobie poznać, że czuje się nieswojo w tym środowisku, że być może to, jak na nią patrzą, przeraża ją i obrzydza. Wszystko przebiega zgodnie z planem. Odciąwszy mu głowę, Judyta niby udaje się na modlitwę poza obóz, a tak naprawdę wraca z triumfem do Betulii. Przeszła dzielnie przez obóz wroga, z godnością wytrzymała ich nieprzyjazne spojrzenia. Z pewnością sprowadzenie jej do roli przedmiotu pożądania nie było miłe ani budujące.
Docenić kobietę
To oczywiste, że należą jej się podziękowania i uznanie. Nikt z nas w to nie wątpi. Nie wątpili z pewnością i Izraelici, których uratowała, ale dla nich musiała to być naprawdę niesłychana sprawa. Mimo że Bóg na każdym kroku przypominał im, że kobieta na równi z mężczyzną jest Jego ukochanym stworzeniem, tak łatwo było o tym zapomnieć. Grzech rozłamu między pierwszymi rodzicami zasiał swoje ziarno, a jego owoce zbieramy niestety do dzisiaj.
Zdarza się, że mężczyznom trudno jest docenić kobietę, to, co robi, jak działa, jakie odnosi sukcesy. Osobiście doświadczałam tego wielokrotnie: zdziwienie sukcesem, chorobliwa zazdrość prowadząca do bagatelizowania osiągnięć, ośmieszania dzieła. Muszę jednak stwierdzić, że równie często spotykam się z pozytywną reakcją i zachętą do dalszego działania.
Bibliści mogą się kłócić i wysnuwać różnorakie teorie na temat tego, czy Księga Judyty odnosi się do wydarzeń autentycznych, czy jest tylko pouczającym opowiadaniem. Nie jest to w tym momencie ważne. Skoro ta historia znalazła się w naszej Biblii, nie umieszczono jej tam bez celu. Możemy się z niej czegoś nauczyć, a stanie się tak wtedy, kiedy potraktujemy Judytę jak konkretną osobę, która swoim życiem coś nam mówi, do czegoś nas zachęca.
Poprzez zadanie, które ma do wypełnienia, Judyta musi powrócić do swojego piękna i zadać sobie pytanie, dla kogo została nim obdarowana. Dla męża, który leży w grobie? A może dla Holofernesa, który na jej widok płonie z żądzy? Po powrocie z obozu wroga nie przywdziewa żałobnych szat. Wciąż emanuje pięknem i urodą. Nie wychodzi za mąż, a więc nie błyszczy dla konkretnego mężczyzny. Jest piękna dla siebie!
Lata spędzone na modlitwie oraz trudne doświadczenia, przez jakie przeszła w obozie wroga, nauczyły ją, że może być dumna z tego, kim jest, bo wie, jak wygląda w oczach Boga. Jej zyczne piękno jest tego częścią, a więc nie ma sensu tego ukrywać. Nie jest dobrze wyrzekać się czegoś, co otrzymała od Boga.
Te wydarzenia były dla niej ważne! Żeby odkryła, kim jest i jaka jest. Te wydarzenia są ważne też dla nas, byśmy umieli w Bogu odkrywać naszą tożsamość. Byśmy cieszyli się swoim obdarowaniem, tym, co otrzymaliśmy od Boga.
Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji
***
Tekst pochodzi z książki "Kobiety, które kochał Bóg" autorstwa Marii Miduch.
Książkę najdziecie ją w ofercie Wydawnictwa WAM
***
Maria Miduch − dr judaistyki i hermeneutyki biblijnej, mgr teologii, mgr studiów bliskowschodnich, wykładowca języka hebrajskiego i Starego Testamentu. Członek Stowarzyszenia Biblistów Polskich, zaangażowana w inicjatywę TJCII Polska. Zakochana w podróżach - szczególnie tych do Ziemi Świętej.
Skomentuj artykuł