Współczesne badania nad czasem doprowadzają do wniosku, że człowiek staje się jego niewolnikiem, gdy próbuje nad nim zapanować i podzielić go w takt minut. Lecz jeśli człowiek szanuje rytm czasu, czas staje się dla niego darem.
Wcześniejsze kultury dopasowywały się do rytmu przyrody. Życie rozgrywało się zgodnie z rytmem pór roku, zgodnie z rytmem zasiewów i żniw, lata i zimy. Istnieje jednak nie tylko ten wielki rytm przyrody. Każdy człowiek nosi w sobie pewien rytm, swój własny rytm biologiczny. Tylko wtedy żyjemy zdrowo, gdy kierujemy się tym wewnętrznym rytmem. Jeśli ktoś lekceważy przez dłuższy czas swój własny rytm i stara się sztucznie utrzymać swą sprawność za pomocą na przykład kawy, papierosów czy leków, ten prowadzi gospodarkę rabunkową na swoim zdrowiu.
W stanie zmęczenia
Św. Benedykt uwzględnił w swej regule rytm biologiczny człowieka. Wykazał to w swych badaniach naukowych lekarz Gerhard Vescovi. Pierwsze godziny wczesnego ranka św. Benedykt każe poświęcić modlitwie o charakterze medytacyjnym zwanej Wigiliami (to godzina w benedyktyńskiej Liturgii Godzin odpowiadająca godzinie czytań w brewiarzu ogólnokościelnym). Dziś Wigilie odprawiane o godzinie 3.00 rano wydają się nam czymś niewyobrażalnym. Ale Benedykt wiedział, że ta pora, kiedy mnich jest jeszcze zmęczony, jest najwłaściwsza do medytacji. W stanie zmęczenia człowiek jest mało podatny na bodźce zewnętrzne. Jeśli tę ograniczoną podatność na bodźce kieruje ku słowu Bożemu, wprowadza go ono w głęboki spokój wewnętrzny, w którym nie dosięga Boga własnym rozumem, ale wyczuwa Go głębią duszy.
My, mnisi z Münsterschwarzach, modlimy się Wigiliami i Jutrznią o godzinie 5.05. To taka umiarkowana pora. Odczuwam tę modlitwę jako dobry początek dnia: najpierw medytacyjny charakter Wigilii, a potem oddawanie chwały Bogu poprzez śpiew Jutrzni. Czuję, jak modlitwa mnie budzi i otrzeźwia. Wigilie są przygotowaniem, aby całym sercem modlić się psalmami wychwalającymi Boga w czasie Jutrzni. Jutrznia zaś przypomina nam zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Wschodzące słońce jest obrazem zmartwychwstania, które i w nas pragnie stać się rzeczywistością.
Po Jutrzni mamy pół godziny czasu na medytację osobistą. Z własnego doświadczenia wiem, że modlitwa psalmami uzdalnia do intensywniejszej ciszy niż ta, do której byłbym zdolny, gdybym zaczął medytację zaraz po wstaniu z łóżka. Przez swe archetypiczne obrazy psalmy tak rozluźniły podświadomość i uspokoiły duszę, że mogę rozkoszować się ciszą przed Bogiem. Po medytacji celebrujemy Eucharystię jako najważniejszy punkt programu dnia. Jest ona zarazem wprowadzeniem w codzienność. W darach chleba i wina przedkładamy Bogu wszystko, co nas niepokoi, co targa nami i nas niszczy. Jest zawsze niezwykłym aktem owo wyciąganie rąk nad chlebem i winem i wzywanie Ducha Świętego, aby On przemienił te dary w Ciało i Krew Jezusa Chrystusa.
Dniem i nocą
Praca, która potem przychodzi, jest konkretyzacją Eucharystii. Na ołtarzu codzienności dokonuje się to, co wcześniej na sposób liturgiczny sprawowaliśmy w kościele. Ale Eucharystia nie jest gwarancją, że moja praca nie pójdzie w fałszywym kierunku. Zamiast pracować, czerpiąc z tego wewnętrznego źródła, którego doświadczyłem w Eucharystii, pozwalam wyprowadzić się z równowagi poprzez konflikty. Moje emocje dochodzą do stanu wrzenia i zaczynają sięgać mojego serca. Dlatego czasem uzdrowienia jest dla mnie modlitwa, którą śpiewamy o godzinie 12.00. Modlimy się wtedy psalmami przeznaczonymi pierwotnie dla pielgrzymów, które w przedziwny sposób określają nasze bycie w drodze. W pracy byliśmy w drodze przed Bogiem i dla Boga. Trudziliśmy się dla Niego, niekiedy nawet poświęcaliśmy siebie. Dlatego tak wielki pożytek przynosi duszy przerwanie pracy ze wszystkimi jej emocjami i otwarcie przed Panem rozpalonego serca, aby je znów uspokoił.
Nasza modlitwa w ciągu dnia zawiera to, co św. Benedykt wyraził niegdyś w nazwach sexta i nona. Sexta - godzina 6.00 (godzina 12.00 według naszej rachuby czasu) przypomina owe ciemności, które nastały, gdy Jezus zawisł na krzyżu. Nona - godzina 9.00 (obecnie godzina 15.00) jest godziną śmierci Jezusa. Każda godzina przynosi ze sobą nową jakość. Lecz to nie tylko wspomnienie śmierci Jezusa nadaje godzinom ich znaczenie. One same w sobie posiadają szczególny charakter. W każdej godzinie czujemy się inaczej: raz rozpaleni, to znów wyciszeni, zmęczeni, a potem wypoczęci.
Św. Benedykt uporządkował czas według godzin rzymskich, które nosiły łacińską nazwę horae. Dla Greków owe hory były boginiami, których zadaniem było dbać o właściwy rytm w życiu człowieka, o jego równowagę i pokój. Dla Greków horaios (odpowiadający horom, czyli godzinom) oznacza "piękny". To, co odpowiada jakości godzin, to, co dzieje się o właściwej godzinie, jest piękne i dobre. To, co brzydkie, jest aoros, czyli dziejące się w niewłaściwym czasie.
Św. Benedykt zamyka popołudnie Nieszporami. Śpiewamy je o 18.00. Nieszpory są wieczornym wychwalaniem Boga. To moja ulubiona pora modlitwy. Na końcu wypełnionego pracą dnia chwalimy Boga za wszystko to, co dziś nam się udało. Lecz to oddawanie Bogu chwały idzie jeszcze dalej. Patrzymy na Boga, który stworzył cały świat i go podtrzymuje. Patrzymy na to, co Bóg uczynił w Jezusie Chrystusie.
Wraz z Maryją uwielbiamy Go, bo czynił nam wielkie rzeczy. Prosimy Go zarazem, by światło, zaciemniające się wraz z zachodzącym słońcem, świeciło nadal w naszych sercach. Wewnętrzne światło Jezusa Chrystusa nie może nas opuścić, przeciwnie, ma ono rozpraszać ciemności naszych serc.
Dzień zamykamy Kompletą. Kompleta jest nocną modlitwą Kościoła. Nie spoglądamy w niej wstecz na dzień, który minął, jak to czynimy w Nieszporach, lecz patrzymy do przodu, na noc, która nadchodzi. Przedkładamy Bogu naszą tęsknotę i prosimy, aby nasz sen był odpoczynkiem w Jego pokoju. To prośba o spokój wewnętrzny i zewnętrzny. Prosimy, aby ustał zamęt i niepokój duszy, aby nasz sen był nam prawdziwym, głębokim odpocznieniem. Kompletę kończymy hymnem maryjnym. Śpiewając na cześć Maryi, wpatrujemy się w macierzyństwo Boga, w którego pełne ciepła ręce chronimy się na czas nocy.
W ten sposób cały dzień naznaczony jest rytmem Liturgii Godzin. Niektórym wydaje się, że to strata czasu, ja jednak przeżywam ten podział dnia zgodny z rytmem Liturgii Godzin jako wielką pomoc. Pozwala mi on o wiele intensywniej przeżywać mój czas pracy i ustawicznie mi przypomina, że czas należy do Boga i poprzez Niego do mnie. Oddaję się temu rytmowi czasu i przeżywam go we współbrzmieniu z tym, co we mnie najbardziej wewnętrzne.
Rytm tygodnia
Istnieje nie tylko rytm dnia, ale też i rytm tygodnia. Każdy dzień tygodnia ma swój szczególny charakter. Dzisiejszy świat pracy zna tylko dni robocze i wolny weekend. Liturgia nadała każdemu dniowi swoisty charakter. Poniedziałek jako początek pracy stawia nas wobec tajemnicy Trójcy Przenajświętszej. We wtorki liturgia wspomina aniołów, którzy towarzyszą nam na naszych drogach. Środa poświęcona jest św. Józefowi jako patronowi pracy, aby nasza praca przynosiła właściwe owoce. We czwartek wspominamy Ostatnią Wieczerzę i ustanowienie Eucharystii. Nasza wspólnota klasztorna celebruje wtedy Eucharystię wieczorem, łącząc ją z Nieszporami o 17.30. Piątek przypomina nam śmierć Jezusa w Wielki Piątek. Każdy pierwszy piątek miesiąca poświęcony jest Sercu Jezusa. Jest to dla nas dzień ciszy i wewnętrznej odnowy. Serce Jezusa wskazuje na miłość Boga, która jest prawdziwą podstawą naszego życia. Z kolei sobota - będąca w tradycji żydowskiej dniem odpoczynku - jest dniem poświęconym Maryi. Maryja jest dla nas wzorem trwania w kontemplacji. Jej życie stoi całkowicie pod znakiem słowa Bożego. Jest ona Matką, która zaprasza nas, byśmy przy Bogu jako naszej prawdziwej Matce znaleźli pełny pokój.
Sobotnimi Nieszporami rozpoczynamy świętowanie niedzieli. Na zakończenie Nieszporów wszystkie dzwony opactwa ogłaszają początek Dnia Pańskiego. Zatem już sobotni wieczór jest zaproszeniem, aby dać się ogarnąć tajemnicy niedzieli, która jest szczególnym upamiętnieniem zmartwychwstania Jezusa. W niedzielny poranek śpiewamy Jutrznię, a o godzinie 9.00 sprawujemy uroczystą Eucharystię połączoną ze śpiewem chóralnym. Eucharystia ta stanowi sam środek niedzielnego przedpołudnia i jest centralnym wydarzeniem całej niedzieli, nadając jej swoisty, świąteczny charakter. Jeśli ktoś pozwala, aby jego życie w ciągu tygodnia określało tykanie zegara, to jest on często niezdolny do rozkoszowania się w niedzielę czasem wolnym, nie jest zdolny do odpoczynku i prawdziwego złapania głębokiego oddechu. Przenosi zabieganie dni roboczych na czas odpoczynku. Dzisiaj potrzebujemy od nowa kultury zdrowego rytmu życia. Wtedy nie będziemy zestresowanymi niewolnikami czasu, lecz twórczymi organizatorami czasu, który został nam podarowany.
Rok kościelny
Oddawanie chwały Bogu zmienia się w zależności od pór roku. Ma ono strukturę roku kościelnego. Rok kościelny wprowadza w przeżywanie roku kalendarzowego pewne zdrowe napięcie. Jest tam najpierw czas oczekiwania zwany czasem Adwentu. W liturgii rezygnuje się z wielu ozdób, a przez fioletowy kolor szat liturgicznych przypomina się o tęsknocie, która ma rozszerzyć horyzonty naszego serca.
Każdy z okresów roku kościelnego ma swój szczególnych charakter. Okres Bożego Narodzenia, a szczególnie święto, kiedy Bóg przychodzi na świat w ludzkim ciele, jest dla wielu obietnicą odnowienia życia. Potem przychodzi okres Wielkiego Postu - czasu oczyszczenia ciała i duszy, w którym ćwiczymy się w osiąganiu wewnętrznej wolności. Wielkanoc to największe święto. Kiedy w naszej strefie klimatycznej zaczyna rozkwitać przyroda, świętujemy w zmartwychwstaniu Jezusa zwycięstwo życia nad śmiercią, które daje Bóg. Okres wielkanocny ma nas wprowadzić w pełnię życia, którym obdarza nas Zmartwychwstały. W pięćdziesiątym dniu po Wielkanocy czas ten kończy się Zesłaniem Ducha Świętego, w którym Duch doprowadza owo życie do pełnego rozkwitu.
Lato i jesień naznaczone są przez liczne święta. W liturgii katolickiej są to między innymi święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, obchodzone w szczytowym momencie lata - 15 sierpnia, albo święto Archaniołów Michała, Gabriela i Rafała 29 września. Wraz z braćmi odłączonymi świętujemy ekumenicznie święto dziękczynienia za plony ziemi (dożynki) oraz święto Wszystkich Świętych.
Przez obchodzenie świąt każda pora roku uzyskuje swój własny charakter. Kto włącza się całym sobą w rytm roku kościelnego, ten przeżywa rok kalendarzowy jako rodzaj przenośni dla tego, co Bóg czyni w jego życiu. Carl G. Jung rozumie rok kościelny jako system terapeutyczny, a św. Łukasz pojmuje go jako rok zbawienia, czyli czas, w którym zbawienie ofiarowane nam przez Boga w Jezusie Chrystusie coraz bardziej wnika w ludzką duszę i ludzkie społeczeństwo. Kto na co dzień włącza się w rytm Liturgii Godzin, doświadcza czasu jako daru. Nie będzie on narzekał na nieuchronny upływ czasu. Będzie raczej wewnętrznie smakował czas i wyczuwał coś z jego bogactwa, którym Bóg go obdarowuje godzina po godzinie, dzień po dniu, tydzień po tygodniu i rok po roku.
Tłumaczył Stanisław Łucarz SJ
Anselm Grün (ur. 1945), benedyktyn, doktor teologii, przeor opactwa w Münsterschwarzach (Niemcy), znany i ceniony kierownik duchowy, autor wielu publikacji z zakresu duchowości. Po polsku ukazały się m.in.: Doświadczyć Boga całym sobą; Kiedy wsłuchuję się w Boga; Portrety Jezusa; O duchowości inaczej.
Skomentuj artykuł